Rozdział dedykuję Blance Blance, ponieważ natchnęła mnie z pierwszą sceną ;)
Bale mają długą
tradycję i swój schemat. Począwszy od wystawnego bufetu i drogiego wina,
skończywszy na budzącej niesmak, bądź respekt intrydze. Każdy jest inny, gdyż
organizatorowie chcą ukazać swą oryginalność, pozycję. Mamy wiele rodzajów
bali, lecz w tym świecie najpopularniejszym stała się tak zwana maskarada. Co
gorsza, udział w niej biorą wszyscy, bez pełnej tego świadomości i tańczą do
muzyki granej przez orkiestrę każdego dnia. W jakim momencie ów bal może dobiec
końca?
Gdy „pan i władca”
wykrzyczy dość. Lecz kiedy do tego dojdzie? - nie wie nikt, bowiem nikt nie ma
pojęcia, że „panem i władcą” nie jest dyrygent, a osoba trzecia, czasem i
ofiara intrygi…
L.M.
***
Niebo
tamtego wieczoru było prawie bezchmurne, a słońce chylące się ku zachodowi
wciąż grzało, rzucając złotawy blask na Beacon Hills. Ptaki powoli przestawały
nucić swoje ostatnie piosenki pozostawiając świerszczom wolne pole do popisu.
Aura była malownicza, niczym z ilustracji jakiejś bezsensownej książeczki dla
niesprawnych umysłowo mówiącej o tym, że życie jest jak kwiat. Przynajmniej tak sądził rozjuszony Stiles,
który nie mógł znaleźć sobie miejsca na kanapie. Bez przerwy poprawiał
koszulkę, grzebał w kieszeniach, a myślami uciekał jak najdalej. Nie było już
odwrotu, chciał załatwić tę sprawę jak najszybciej. Dostać się do prosektorium
i zrobić kilka zdjęć, które miały zadecydować o wszystkim – żaden problem, oczywiście dla niego.
Lecz chłopaka drażnił fakt, że w rzeczonym momencie został wręcz zmuszony do
czekania na ciotkę, której tak swoją drogą nie znosił.
Jego zdenerwowanie
zauważył John, wertujący jakieś papiery przy stole. Przez chwilę przyglądał się
synowi unosząc obie brwi do góry i zastanawiał się co może być powodem takiego
zachowania Stilesa. Wybiera się na
imprezę, przecież nic w tym stresującego – mruknął sam do siebie w myślach,
a im więcej o tym rozkminał, tym więcej miał wątpliwości i kolejnych pomysłów.
Z cichym
westchnieniem przysiadł na fotelu i nie przestawał wlepiać w nastolatka
zaciekawionego spojrzenia. Nie bardzo wiedział jak zacząć, lecz chciał wiedzieć
co go trapi.
- O co chodzi?
– odchrząknął Stiles starając się wyglądać na rozluźnionego. Oparł się o
kanapę, niczym typowy, wyluzowany podrywacz z amerykańskich filmów, ale tak nie
wyglądał. Wręcz przeciwnie, prezentował się co najmniej żałośnie, dlatego
właśnie John parsknął.
- Nie wiem, ty
mi powiedz – szeryf zakrył usta dłonią, aby głośnie się nie roześmiać. – coś
jest nie tak, prawda? Czymś się martwisz. – stwierdził poważniejąc. Umiał
przejrzeć syna, jednak nie zawsze.
- Nie, skąd
ten pomysł? – palnął może zbyt szybko. Miał rzucić prosto w oczy Johna, iż
zamierza się włamać do prawie pustego szpitala i zrobić sekcje zwłok
kilkunastu, a po tych czterech dniach już dwudziestu paru ciał?!
Zgadza się.
Potwór zaatakował znów i znów, lecz nie w nocy. Wybierał zupełnie przypadkowe
ofiary i bawił się nimi. Nikt nie przeżył
konfrontacji z monstrum, nikt prócz Laury Mulligan – jego najlepszej przyjaciółki.
- Przecież
widzę – mężczyzna posłał nastolatkowi pokrzepiający uśmiech. Na chwilę oboje
zamilkli – randka? – zapytał. To było jego pierwsze podejrzenie. Stiles
natomiast zareagował gromkim śmiechem.
- Oczywiście –
sarknął – Scott jest taki seksowny w tych swoich różowych legginsach – udał
rozmarzonego, ale gdy pan Stilisnki otworzył oczy szerzej chłopak jęknął ze
sztuczną boleścią – żartuję! – pokiwał głową, jakby było to oczywiste. Było.
- Nie, w
porządku – John zaczął się wybraniać – jeśli jesteś gejem…
- Tato! –
teraz jego jęk był szczery, a mężczyzna oberwał poduszką – nie będę z tobą
rozmawiał o…
- Jesteś
gejem?
- Wychodzę,
pozdrów Carly! – jak powiedział, tak też zrobił. Podniósł się na równe nogi,
chwycił w dłoń czarną maskę, bo przyjęcie było maskaradą, i ruszył w stronę
drzwi. Tam wyminął ciotkę, która właśnie weszła i bez zbędnych słów wsiadł do
Jeepa.
Szeryf
przeniósł wzrok na wysoką brunetkę. Była wręcz anemicznie chuda i blada. Czuć
było od niej zapach drogich perfum, a wymalowana twarz spajała się ze strojnym
ubiorem. W jednej dłoni trzymała czerwoną, lakierowaną torebkę ze złoceniami, a
drugą ujmowała rączkę dziecka. Maluch mógł mieć z trzy lata, był po prostu
rozkoszny. Z tymi ogromnymi, piwnymi oczętami i czupryną zmierzchwionych,
ciemnych włosów. John uśmiechnął się pod nosem patrząc na chłopca. Był podobny
do Claudii, a tym samym do Stilesa.
- Wychowanie
dziecka – odezwała się na dzień dobry Carly wodząc wzrokiem za odjeżdżającym
autem. – wiedziałam, że będzie sprawiał problemy.
- Witaj, Carly
– mruknął mężczyzna witając się z siostrą żony. – miło cię widzieć – uśmiech,
który wymalował się na twarzy Johna nie miał w sobie ni grama szczerości.
***
Malinowy
błyszczyk po raz ostatni został nałożony na ponętne wargi, a ich właścicielka
zacmokała rozprowadzając kosmetyk. Następny był tusz, który przesmyknął się po
długich rzęsach, one natomiast oprawiały duże, zielone oczy wyrażające więcej
niż tysiąc słów.
Tęczówki nastolatki błyszczały bowiem
szczególnym blaskiem, przemawiały w różny sposób do różnych postaci, dając
różne znaki. Przeważnie jej spojrzenie było zimne, obojętne, bądź karcące. Tak mierzyła
świat dookoła, w głównej mierze w szkole. Jednak rzadziej wyrażały pełnie bólu,
żałość, dla kontrastu – rozbawienie oraz cień współczucia. Lecz liczność emocji
zależała od siły relacji. Dziewczyna bowiem okalała się grubą otoczką,
ukrywając czułe i kruche wnętrze, skarb
można by rzec, przed obcymi. Nawet rodzice, kuzynka i przyjaciele nie poznali
wnętrza Lydii Martin – rudowłosej, niewysokiej siedemnastolatki, która
umiejętnie przebierała w maskach. Tamtego jednak wieczoru założyła prawdziwy
plastik, przepasając się tasiemką wokół głowy. Okrycie wchodziło w odcień
brudnego różu, kąpanego w złocie. Od boków wysuwały się przyklejone również
białe pióra, które mogły mieć niecałe pół metra długości. O to chodziło – o
wzbudzenie kontrowersji. Tego samego koloru, co maska była i jej niedługa,
seksowna sukienka bez ramiączek, kończąca się przed kolanem. Lydia nie mogłaby
obejść się rzecz jasna bez złotych szpilek i prostownicy. Pozwalała opadać
kosmykom za pas równą kaskadą. Prezentowała się kusząca, lecz w granicach
dobrego smaku.
Dokonując
ostatnich poprawek nie zauważyła jak do pokoju wchodzi smukła postać,
wygładzając czarną kreację z głębokim dekoltem. Maska brunetki była inna –
teatralna. Zasłaniała całą twarz, posiadała dwie dziurki na oczy i została
jakby specjalnie dla Daphne przygotowana. Wyglądała dość przerażająco,
szczególnie dlatego, iż mimika odlanej twarzy nie emanowała ciepłem, raczej
miała w sobie coś depresyjnego, pod innym kątem przerażającego, a zarazem
niebezpiecznego, sadystycznego. Była biała, robiona na porcelanową, a usta
zostały muśnięte u dołu czerwienią.
Lydia
wzdrygnęła się lekko, wpatrując w kuzynkę, poczuła że przechodzi ją zimny,
nieprzyjemny dreszcz zwiastujący coś złego. Wyłapywała złą energię, litry złej
energii. Jakby coś nią szargało mówiąc: „Uciekaj,
wiej, nie obracaj się za siebie!”. Przełknęła ślinę siląc się na delikatny
uśmiech.
- Wyglądasz… -
zaczęła, lecz szukała odpowiedniego słowa. Głosiki w jej głowie szeptały „przerażająco, okropnie, skręca mnie!”, lecz
Martin palnęła krótkie, nieznaczne „wow”.
Jak przez długi czas czuła się zrelaksowana w towarzystwie Walsh, tak wtedy
dopadł ją nurtujący dyskomfort.
- Tylko „wow”?
– Daphne uniosła jedną brew zdejmując maskę. Jej ciemne oczy świdrowały Banshee
bardziej niż zwykle, co Lydię okropnie drażniło. – Ty wyglądasz wręcz
olśniewająco! Który pan będzie towarzyszył tak pięknej pani? – posłała kuzynce
znaczący uśmieszek ujmując ramę siedzenia, zajmowanego przez rudzielca. Wtedy
rysy ich obu odbijały się w lustrze toaletki.
Lydia
przyjrzała się dokładnie temu obrazkowi. Miała wrażenie, jakby włosy Daphne
siwiały, z czasem wypadały. Później jej twarz… zrobiła się szara, martwa,
pokryta zmarszczkami. Oddech brunetki smagał jej szyję, był ciężki,
nienaturalnie powolny. Później poczuła jak długie, kościste palce głaszczą
umalowane policzki, dotyk Walsh parzył, zostawiała po sobie ślady w postaci
szram sączących krew. I skóra Lydii przybrała dziwny kolor. Stała się
porcelanowa, niczym ta maska. Nastolatka nie dostrzegła nic prócz bieli i
czerwieni, zamaczała się w nicości, a gdy ponownie zrobiło się widno nie
wyglądała już jak Lydia Martin. Wyglądała
jak ona, jak Laura Mulligan, tyle że powstała z ognia. Cała była ogniem.
Gdy nerwowo zacisnęła powieki przeobraziła
się w ciemność. Sam mrok, a na jej szyi widniał ten wisior, lecz
instynktownie go ujmując stała się
jasnością. Promieniała blaskiem, który z czasem przerodził się w czerwoną
osokę. Była krwią. Po prostu.
Momentalnie jej tętno przyspieszyło, mrugała zbyt szybko, starając się wybudzić
z dziwnego stanu. Udało się. Spostrzegła swoje i oblicze, i zwyczajne oblicze
Daphne, po czym odetchnęła z ulgą. Niepewnie obróciła głowę, lecz ku zdziwieniu
zielonookiej kuzynka nie była sobą. Była porcelanową figurą, której ciało okalała
czarna suknia z muślinu. Wstrzymała oddech znów spoglądając w lustro. Zamarła.
Również stała się porcelaną, a jej kreacja odnosiła się do granatu. Podobnie
jak pokój Martin ukształtował się w
niezmierzoną, białą pustkę. Ze zwierciadła powoli zaczęły wydostawać się
cienie. Okalały całe pomieszczenie powtarzając niezrozumiałe słowa w kolejnych
językach. Było ich kilkanaście, może kilkadzieścia, kilkadziesiąt. Lydia nie
miała pojęcia. Nie wiedziała. Miała jedynie świadomość tego, że jeśli zacznie
krzyczeć wszystko wróci do normy. Tak też zrobiła, uchyliła usta i wydała z
siebie pisk, jęk, wrzask. Zwał, jak zwał ale był definicją czystego bólu,
strachu… Śmierci. Z czasem fajans zaczął pękać. Na twarzy Daphne, jej twarzy,
postaci znikały łkając, wracały do lustra, a wtedy i ona pękła, pozwalając
powiekom opaść.
- Lydia! –
zawołała Daphne potrząsając kuzynką – Lydia, do cholery! – wyglądała na
zdenerwowaną, przerażoną, jednak grała. Musiała sprawiać wrażenie nieświadomej,
aby Banshee nie dowiedziała się o niczym.
- Laura Mulligan – wyszeptała mimowolnie
rudowłosa, a brunetka zamarła. Pozamiatane
– pomyślała. Przecież dziewczyna i tak wiedziała już za wiele.
- Co z nią? –
mimo wszystko Daphne starała się wciąż stwarzać pozory.
- To ty! –
niespodziewanie rudzielec wybuchł. Martin odepchnęła kuzynkę podnosząc się na
równe nogi - to twoja wina! Jesteś
jakimś voodo, prawda?! – nie ważyła
słów. Działała w amoku rzucając maskę w kąt. Nie liczyła się z tym, że Daphne
może ją skrzywdzić. Po prostu musiała wiedzieć. Ta natomiast tylko wywróciła
oczami. Zaczyna się – jęknęła w
duchu. Lydia w tym momencie wyrzuciła wszystko z szafki i cisnęła w kuzynkę
pismem.
-
Psychiatryk?! – nie mogła opanować nerwów, gdy brunetka oglądała ze znudzeniem
swoje paznokcie. Czekała aż Banshee się wywrzeszczy, aby móc przejść do rzeczy.
– Czego chcesz? Powiedz, czego chcesz? – warknęła wystawiając pilniczek, niczym
miecz w jej stronę. Walsh nie wytrzymała i wybuchła gromkim śmiechem.
-
Przepraszam, ale możemy już zakończyć tę parodię? – oparła się o ścianę.
-
Ty jesteś jakaś popaprana! – Martin nie mogła zrozumieć tej reakcji.
-
I mówi to osoba, która słyszy głosy – Daphne uśmiechnęła się kpiąco
przeczesując włosy dłonią.
-
Wiesz? Wiesz o wszystkim, prawda?! O Scott’cie, Dereku, Isaacu, Peterze, o
mnie… Boże… - Lydia zaczęła chodzić po pokoju, a brązowooka przytaknęła.
-
To prawda – odparła – przez ten nadnaturalny szajs byłam w psychiatryku. Nie
chciałam żebyś uważała mnie za świra, dlatego nic nie powiedziałam – skłamała.
Mówiła perfidnie nieprawdę, nie jąkając się nawet. Miała tę śpiewkę idealnie
przećwiczoną. Przecież była Daphne Walsh, zawsze posiadała plan „B”. – Ja po prostu… - przełknęła głośno
ślinę. – bałam się…
-
To wszystko? – emocje rudej opadły. Musiała wziąć kilka głębokich oddechów i
się zastanowić. Powinna jej zaufać? Wahała się, lecz przed oczami nastolatki
zatańczyły te minione chwile spędzone z kuzynką. Nie potrafiła zaprzepaścić
kilkunastu lat przyjaźni. Nagle szepty zamilkły. Pojawił się jeden, słodki głos
Daphne mówiący „Chodź do mnie, Lyds,
chodź, będzie jak dawniej…”. Martin nie miała już złych przeczuć, lecz gdy
wykonała kolejny ruch, czyli przytuliła Daphne usłyszała słowa przysięgi.
Obiecała śmierć potwora – skąd mogła
wiedzieć iż w jego ramionach się znajduje…
***
-
Zaparkuję, lećcie beze mnie – powiedział Stiles wychodząc z samochodu. Chciał
jeszcze ustalić ze Scottem kilka rzeczy, ale tak by Laura nie usłyszała ni
słówka.
Stali
już przed willą Martinów, zabawa trwała w najlepsze więc mieli moment na wymienienie
paru słów. Ponadto na dworze zrobiło się chłodniej oraz ciemniej, dochodziła
dziesiąta, więc nastolatkowie z pewnością pochłaniali ju kolejne promile.
-
Dołączcie do mnie – rzuciła Laura chcąc wysiąść z drugiej strony, a przyjaciele
tylko przytaknęli. Zaczęli po raz kolejny, szeptem przedstawiać sobie wzajemnie
cały plan. Dobrze, nie był najlepszy, ale mógł wypalić! W końcu nie ma złych planów, można je po prostu źle wykonać.
O
dziwo Mulligan słyszała kawałki ich rozmowy. Jakby fakt, że mówią ciszej nie
stanowił problemu. Marszcząc czoło wyłapała „prosektorium”,
„tamta noc”, „bestia” oraz swoje własne imię. Zawahała się i nie opuściła
pojazdu. Zawładnęła nią czyta ciekawość więc osunęła się przed tylne siedzenia,
na ziemię i pochyliła, co w granatowej, obcisłej sukience okazało się ogromnym
wyczynem. Schowała maskę, torebkę i siebie próbując skupić wszelkie zmysły na
konwersacji chłopaków.
Przymknęła
powieki, wzięła głęboki oddech, oblizała usta… W tym momencie w głowie Laury
zawirowało. Do jej uszu dostał się dźwięk głosu Isaaca okręcającego Sally
Branson – szkolną ździrę, przeraźliwe dudnienie jakiejś popularnej piosenki,
krzyki, wrzaski. Słyszała wyraźniej, a to powodowało pulsowanie czaski, niczym
mózg obijający się on nią. Musiała momentalnie ująć skronie, aby głowa nie
wybuchła. Lecz nie tyle słuch rozpraszał siedemnastolatkę. O jej nozdrza
obijało się tysiące woni. Perfumy, pot, chlor, jedzenie, posadzka Jeepa. To ją
przygniatało. Laura poczuła się maleńka, pogrążona w bólu. Zbyt mocno się
skoncentrowała. Kolejny zapach i za razem smak – krew. Znała go doskonale,
jednak wtedy był szczególnie wyrazisty. Każda drobinka, atom czerwonej osoki
pobudzał najmniejsze komórki Laury do życia. Odniosła wrażenie, iż robi się
wszechmocna, jakby późna pora, blask miliarda gwiazd oraz życiodajny płyn
wzmacniały w niej żądze. Żądze czego?
Zapragnęła więcej. Odczuwała wszystko mocniej. Zacisnęła powieki ściślej
rozkoszując się chwilą. Ten smak, on eksplodował rozlewając się po
podniebieniu, dziąsła zaświerzbiły, a łopatki i krzyże zapiekły, lecz i to
pieczenie okazało się przyjemne. Szatynka chciała aby ktoś ją dotykał w tamtym
momencie, aby czyjeś silne dłonie smyknęły po jej nagim ciele. Zapragnęła
intymności, czegoś zakazanego. Fantazjując cichutko jęknęła, a wtedy… Magiczną
chwilę przerwał warkot silnika i zatrzaśnięcie drzwi. Laura otworzyła oczy i do
niej dotarło, iż nie ma już odwrotu. Ujęła opuszkiem poprzegryzaną do krwi
wargę, spoglądając ukradkiem za okno. Kierowali się do szpitala, Stiles jechał
dość niespokojnie, choć Laura nie miała pojęcia dlaczego może wyczuć jego
nerwy. Mimo wszystko milczała, nie chcąc zdradzić swojej obecności.
Po piętnastu,
może dwudziestu minutach znaleźli się na parkingu. Było tam ciemno, pusto i
strasznie, a chłopak stawał się coraz bardziej rozdrażniony. Bał się. Tyle
wywnioskowała.
- Co tu
robimy? – odezwała się wreszcie, a syn szeryfa aż krzyknął. Jego tętno
przyspieszyło, podskoczył na siedzeniu chwytając się za serce. – Wybacz, nie
chciałam cię wystraszyć, po prostu mi powiedz dlaczego tu jesteśmy…
- Laura –
odparł dopiero po chwili, gdy udało mu się zebrać myśli. Już od samego początku
plan zaczął się sypać. - Skąd się
wzięłaś?!
- Wiesz, gdy
mamusia i tatuś mają chcicę… - sarknęła całkowicie poważnym tonem, a Stiles
wywrócił teatralnie oczami. Nie bardzo wiedział co powinien uczynić. Nie mógł
uświadomić Laury. Wyzwałaby go od świrów, lecz nie mógł również po raz kolejny
jej okłamać. Wziął więc głęboki oddech i wyszedł z samochodu. Została jeszcze
kwestia ile ona sama zdążyła sobie ubzdurać.
- Gdzie
idziemy? – zapytała nastolatka otwierając drzwiczki.
- Ty nigdzie,
poczekaj na mnie w aucie – odparł pospiesznie, zamykając je.
- Stiles! –
krzyknęła, znów siłując się z klamką.
- Wybacz –
znów to zrobił, po czym tylko westchnął obracając się na pięcie. Zakluczył
Jeepa zostawiając Mulligan samą.
Wtem poczuł
jak po ciele przelatuje zimny dreszcz. Jeśli bał się wcześniej, to wtedy był
przerażony. Ręce siedemnastolatka trzęsły się w kieszeniach, lecz nie na tym
się skupiał. Jego myśli znów uciekały do Laury, bądź prędzej do tego, jak
daleko będzie musiał się posunąć, aby chronić ją przed anaturalnym światem. Dziewczyna
była dla Stilesa jak siostra, kochał ją.
Tak, mógł to z miejsca stwierdzić. Kochał Laurę, kochał Scotta, ale w ów
momencie poczuł się za nią odpowiedzialny. Nie
zrozumiał tego uczucia, odniósł wrażenie jakby musiał zrobić wszystko, by nastolatce
nic się nie stało.
Ona natomiast siedziała
w fotelu naburmuszona, z rękoma założonymi na piersiach. Owszem, miała pełną
świadomość tego, iż najzwyczajniej w świecie szpiegowała przyjaciela. Mogła
spodziewać się takiej, bądź podobnej reakcji, jednak była zbyt ciekawa. Wtedy
również dumna, aby odpuścić.
- Stiles,
cholera! – krzyczała szarpiąc za klamkę, na próżno.
Po raz kolejny
jęknęła ze zrezygnowaniem i uderzyła tyłem głowy o oparcie. Laura odetchnęła
ciężko, rozglądając się po samochodzie. Zastanawiała się jak mogłaby wyjść i
pobiec za brunetem, ale za razem nie wiedziała też po kiego… Bo niby co miała
do jego spraw? Mogli mieć przed sobą sekrety. Byli tylko najlepszymi
przyjaciółmi, nie małżeństwem, do jasnej ciasnej, ale wścibskość z czasem zdominowała
wszystko inne. Martwiła się. Tak. Troszczyła, bo pusty szpital nocą może być… Nawiedzony? Prędko jednak odepchnęła od
siebie niedorzeczne myśli. Sprowadzały się bowiem do pamiętnego dnia, czegoś o
czym wolała zapomnieć.
Trzaskając
dłonią o drzwi po raz kolejny poczuła jak łamie się długi, muśnięty czerwonym
lakierem paznokieć.
- Szlag –
zaklęła pod nosem odgryzając jego cząstkę. Normalnie by się zdenerwowała.
Zapewne. Lubiła swoje paznokcie i je, i ich malowanie, ale w rzeczonym momencie
miała na głowie kwadrylion ważniejszych spraw i tak przyćmionych przez Stilea.
Chęć towarzyszenia mu okazała się zbyt silna. Jeszcze nigdy nie chciała być
blisko chłopaka tak, jak było to możliwe. Byleby
nie szedł sam.
Rozmyślając
nad tym spostrzegła o co uderzyła opuszkiem. Gałka. zważywszy na to, iż Jeep miał swoje lata okna nie otwierały
się automatycznie. Laura uśmiechnęła się więc szatańsko i zabrała za odsuwanie
szyby.
- Dobre sobie,
chłopcze – zachichotała pod nosem i wygramoliła się przez okno. Niestety sukienka
ograniczała ruchy dziewczyny. Łupnęła prosto na kostkę brukową zdzierając
kolano. Laura mimo wszystko nie chciała odpuścić. Pozbierała się, otrzepała,
odrzuciła pukle ciemnych włosów na łopatki i biorąc obcasy w ręce pobiegła za
przyjacielem.
Stiles
znajdował się równo przed tylnym wejściem do szpitala, skostniałą drżącą dłonią
ujął klamkę, gdy Laura podbiegła. W pewnym momencie poczuła fale stresu. Jego
stresu. Im więcej o nim myślała, tym bardziej utożsamiała się z jego osobą, te
niezdecydowanie… Nie, ona była w stu procentach pewna, iż pójdzie za
nastolatkiem na koniec świata. Syn szeryfa natomiast nie wiedział, czy dobrze
robi.
- Miałaś
siedzieć w aucie – szepnął pretensjonalnie, lecz nie na nią nie spojrzał, za to
Laura pożerała wzrokiem jego profil. Starała się dojść do tego, co planują,
bądź prędzej planuje zrobić – na próżno.
- Kpisz ze
mnie? Wiesz, że nie znoszę małych przestrzeni – wywróciła oczami widząc jak się
waha, ułożyła dłoń na ręce Stilesa i sama pchnęła wejście, które przez wiek
zaskrzypiało. Wtedy brunet wlepił w przyjaciółkę zirytowane spojrzenie, ale nie
mógł przez cały czas jej zbywać, musiał wreszcie wymyślić kolejną bajeczkę pod
tytułem: dlaczego znaleźliśmy się w tak
przerażającym miejscu po zmroku.
Całkowita
ciemność przeszywała korytarze, zielonkawe ściany wydawały się wtedy zupełnie
białe, bądź szare kontrastując z mrokiem. Świeżo wypastowana podłoga odbijała
blask półpełnego księżyca rzucając nim na wszelkie strony. Mimo wszystko jego
światło ginęło w czerni. Było ciemno, głucho i zimno. Niczym w kostnicy. Na
domiar złego w powietrzu unosił się typowo szpitalny zapach leków, mieszając
się ze środkami dezynfekującymi.
Nastolatka
odniosła wrażenie, iż znajduje się w samym środku jakiegoś całkowicie
niestrasznego horroru dla dwunastolatek. Lecz co innego oglądać – co innego
poczuć na własnej skórze. Ona poczuła, a dla efektu włoski na rękach stanęły dęba.
Mulligan przełknęła głośno ślinę, mocniej ściskając dłoń Stilesa, jakby jego
obecność mogła odstraszyć wszelkie demony niczym sól i egzorcyzm. Nie mogła,
ale z pewnością Laura stała się pewniejsza.
Momentalnie
spojrzeli po sobie, Stilesowi zrobiło się odrobine głupio. Nie z powodu dotyku
dziewczyny, skądże znowu! Po prostu żałował, iż nie może usiąść teraz gdzieś w
kącie i opowiedzieć przyjaciółce o wszystkim – dosłownie. Miał dość okłamywania
jej, a w ciągu tego tygodnia zrobił to przynajmniej kilkanaście razy. Podobnie
czuł się Scott, a nawet Melissa. Wszyscy woleliby, aby Laura wdepnęła wreszcie
w ów bagno, ale każdy bał się reakcji nastolatki. W tej kwestii obchodzono się
z niebieskooką jak z jajkiem, w szczególności robiła to pani McCall, bowiem
jako jedyna wiedziała o wyrywkach z pamiętnika i o tym, jak naprawdę zginęła
Tracey.
-
Tata poprosił mnie o sprawdzenie ciał zamordowanych w ostatnim czasie – szepnął
włączając latarkę. Strumień światła rozjaśnił drogę, przez co wyglądała
dziesięć razy straszniej.
-
Dlaczego? – mruknęła pod nosem ciągnąc się za Stilesem. Szedł w stronę
prosektorium starając się nie zrobić zbędnego hałasu. – Przecież jest szeryfem,
nie mógł…?
-
Odsunięto go od sprawy, ale myśli, że ma plan – wtedy coś łupnęło więc oboje
obrócili się gorączkowo. Łoskot dochodził z sąsiedniego korytarza. Ktoś tam
był… Nastolatek ułożył palec na ustach i stawiał kolejne kroki ściskając mocno
rękę Laury. Ta natomiast ujmowała wysokie buty dziękując samej sobie w myślach,
iż zdjęła je jeszcze przed wejściem do szpitala. Bez nich była od chłopaka
niższa przynajmniej o połowę głowy. Nie zadawała więcej pytań, ten trzask ją
przestraszył. Znaleźli się przecież nielegalnie w czyszczonym szpitalu. Obiekt monitorowany, do cholery! Stiles
debilu! – pomyślała, lecz milczała. Rzuciłaby się za nim w ogień, podobnie
miała rzecz jasna ze Scottem, lecz McCalla tam nie było.
Podchodząc
do mosiężnych, metalowych drzwi wstrzymała oddech. Nastolatek wyciągnął z
kieszeni klucz, który Scott ukradł Melissie i przekręcił go w zamku. Z
pomieszczenia spłynęła na nich fala jeszcze zimniejszego i bardziej
śmierdzącego powietrza. Ale Laura znała ów zapach zbyt dobrze. Jakby już kiedyś
się z nim spotkała. Skąd mogła wiedzieć, że czuje swoje własne ofiary.
-
Poczekaj tu na mnie – powiedział Stiles prawie bezgłośnie, a szatynka ścisnęła
jego rękę mocniej i pokręciła przecząco głową. Chłopak również się bał, lecz
musiał okiełznać nerwy, aby stać się dla niej podporą, choćby na ten moment.
-
Lau, proszę – wyrwał dłoń z jej żelaznego chwytu i znalazł się w środku.
Rozejrzał
się po pokoiku wyłamując palce. Przeniósł wzrok na liczne szufladki w ścianie,
musiał odsunąć choć jedną i obejrzeć ciało. Martwe. Zmuszał samego siebie, aby
sięgnąć po trupa, lecz oddech przyspieszył, momentalnie ruchy Stilesa stały się
niegramotne i niezdarne, wiedział że wolałby tego nie widzieć, ale taka była
konieczność. Zagryzając poliki od środka zrobił to, po prostu wysunął
pierwszego nieboszczyka.
Okazała
się nim młoda dziewczyna, musiała być blondynką, bo jasne kosmyki nasączyły się
krwią. Miała puste oczy, zalane tym samym, czerwonym płynem i szarawy odcień
skóry. Wyraz jej twarzy sprawiał, że Stiles miał ochotę wyjść i nie wracać tam
nigdy więcej. W jednej chwili spoglądając na Margaret – bo takie imię nosiła, dostrzegł
siebie na jej miejscu. Wzdrygnął się. Póki potwór był na wolności, nikt nie
mógł czuć się bezpieczny.
Otrząsając
się z transu spowodowanego jej wzrokiem zmierzył dokładnie sylwetkę, po czym
zmarszczył brwi. Kim był morderca? Wilkołaki nie zabijały w sposób tak… tak ludzki a za razem zwierzęcy. Rany
powinna wyrządzić istota, która postradała zmysły. TO musiało mieć długie, bądź półdługie paznokcie, ostre kły oraz
niezmierzoną żądze krwi.
Wampir
– pomyślał, ale skarcił się w duchu. Dobra, w wilkołaki uwierzył, ba! Sam
naprowadził Scotta na likantropie, lecz wampiry?! Niedorzeczne. Popadając w
zamysł nie mógł dosłyszeć jak do pomieszczenia po cichu wchodzi Laura, stając
za nim.
Nastolatkę
przeszła fala gorąca. Mimo minusowej temperatury panującej w prosektorium, ona
odniosła wrażenie, iż płonie żywym ogniem. To działo się tak szybko.
Dostrzegła jej twarz, jeszcze wyrażającą
jakiekolwiek emocje. To jak postać od kostek do ud i od nadgarstków do ramion
pokryta żyłami wbija długie, czerwone paznokcie w jej szyję. Jak włosy,
sięgające za pas kleją się od krwi, jak potwór dokładnie wysysa całą
egzystencje dziewczyny, wcześniej pozbawiając ją duszy jednym spojrzeniem i
dotykiem. Wzdrygnęła się. Zbyt wiele fantastycznych książek. Nie widziała
bowiem twarzy potwora, uznała go za chorego psychicznie człowieka. Nie
nienormalnego – zagubionego. Fascynowało ją to, podsycało ciekawość, a za razem
niepokój. Dlatego właśnie powoli, ze wstrzymanym oddechem podeszła do Stilesa.
Ujęła dłonią
jego szyję, osuwając kawałek koszulki. Działała niczym w amoku. Chciała mu
pokazać, co udało się wywnioskować. Dlatego właśnie przejechała długim,
czerwonym paznokciem po karku. Nie raniła go.
Wisior tego nie chciał…
Serce chłopaka
zabiło szybciej. Nie miał pojęcia, co Laura robi. Ona w sumie też nie
wiedziała.
- Najpierw
wbito pazury w jej szyję. Morderca czekał na odpowiedni moment, moment gdy puls
będzie przerażająco prędki. Gdy tak się stało delikatnie i dokładnie wypruł tę
żyłę – szepnęła pokazując naczynie krwionośne wystające ze zmasakrowanej
sylwetki blondynki.
Stiles
zamrugał szybciej. Nie mógł zrozumieć działań przyjaciółki.
- Później
spijał jej krew, nie roniąc ni kropli, pobudzając szaleństwo. Następnie wpił
się w resztę, pozostawiając ślady zębów oraz tak zwane w kryminale „mordercze malinki”. Bawił się półmartwą
ofiarą, dał nadzieję, lecz następnie uświadomił, że jest ona matką głupich.
Zabił ją, bo tego chciał…
Laura
odsunęła się od Stilinskiego na kilka centymetrów i uśmiechnęła niewinnie.
Wyjęła z jego kieszeni aparat cyfrowy robiąc zdjęcia ran. Przecież skoro John o
nie prosił… Stiles natomiast sterczał niczym kołek mierząc ją od stóp do głów.
-
Kryminalne zagadki Miami, Sherlock, Supernatural, to uczy życia – szturchnęła
przyjaciela unosząc obie brwi. – W porządku, nie jestem psycholem – wywróciła
oczami, a on przytaknął.
-
Po prostu stąd chodźmy… - mruknął. Wciąż bacznie ją obserwował, przez chwilę
pomyślał, że to Laura mogłaby pozabijać tych ludzi, ale w ostateczności
odrzucił od siebie te myśli. Ona?! Jego Laura miałaby kogoś skrzywdzić?!
Nie
zauważył bowiem, że Margaret ściska w dłoni skrawek koszulki. Jego koszulki, w
której Mulligan wróciła do domu ostatniego wieczoru…
***
Miami, dwa lata wcześniej…
Młoda kobieta rzucała się po ścianach
budynków powodując tym niemałe zamieszanie. Starała się wyrwać, uciec i nigdy
tam nie wracać, lecz nie potrafiła.
Miała po prostu dość. Pierwszy raz od
sześciuset lat zapragnęła wolności, choćby minimalnego powrotu czegoś, co było.
Nienawidziła tego, nienawidziła bycia Illuminatos tak bardzo, gdyż to ją
niszczyło.
Powiadają, iż nieśmiertelność nie jest
darem, a przeznaczeniem, które należy wypełnić. Daphne zgadzała się z tymi
słowami w stu procentach. Tyle że… Wolała zaprzepaścić wszystko, rzucić się z
ruin wiekowego obserwatorium i skończyć ze sobą, niż kolejne dekady uganiać się
za czymś niezniszczalnym. Walsh bowiem nie była człowiekiem. Nigdy. Została
stworzona do jednego celu – aby zabić. Nie miała rodziny, nie miała
dzieciństwa… Dlaczego? Ponieważ we wszechświecie musi panować równowaga. Tak po
prostu jest. Każdy ma swój cień, swoją ciemną stronę. Słońce księżyc, mrok
światło, hałas ciszę, złość spokój, a Illuminatos Mortui. Bo gdy doszło do
powstania Kamienia Filozoficznego powstała i kobieta, dla której jedynym celem
było przywrócenie naturalnej równowagi. Nikt nie pomyślał, iż Daphne Walsh
zacznie czuć…
- Puśćcie mnie! Puśćcie! – wydzierała się w
niebogłosy. Starała się uciec, ale nagle cała siła z niej uleciała. Jakby
słońce przestało zrzucać na brunetkę pukle mocy. Przestało. Nikt nie miał
pojęcia, że to dlatego zaszyło się za chmurami. Nie chciało oglądać kolejnego
upadku swej córki.
- Jasne, jasne panienko – powiedział rosły
mężczyzna ujmujący ją pod ramię. Nie robił sobie nic z krzyków Daphne, zupełnie
jak drugi najemna. Oboje byli pracownikami ośrodka, do którego ją wysyłano.
- Ona tu wróci! Rozumiecie?! Jestem wam
potrzebna, ale nie chcę… - nie mogła ułożyć pełnego zdania. Zachłysnęła się
własną śliną i kopiąc jednego z osiłków spowodowała chwilowe oswobodzenie.
Zaczęła biec. Walsh zamarzyło się wpadnięcie pod jakieś auto, ale za każdym
razem jej nadprzyrodzona siła odpychała brunetkę na boki. Wyglądało to tak,
jakby sama z siebie uderzała o kolejne ścianki kamienic wąskiej uliczki.
- Zwariowała – skomentowała jakaś kobieta
wychylająca się przez okno. Wyciągnęła komórkę i nagrała zajście, czego Daphne
nie mogła dostrzec. Już nie, ponieważ potraktowano ją paralizatorem, a
następnie ubrano kaftan bezpieczeństwa. Zamknęli brązowooką w furgonetce
zabierając ją do miejsca, w którym nie powinna nikogo skrzywdzić. Dokładnie…
Pokój bez drzwi i okien.
***
Witam, witam, witam!
Mamy wtorek, mamy i rozdział, więc proszę bardzo - czytajcie!
Muszę powiedzieć szczerze, że sama nie czytam swoich opowiadań. Po prostu przelecę po wordzie szukając błędów (nie zawsze je wyłapię) i olewam. Ostatnimi czasy postanowiłam to zmienić i przeczytać, co udało mi się stworzyć. Ej, podoba mi się to! Nie tyle styl, co zarys historii. No i Wasze komentarze. Kurwełkę, czytałam je wszystkie i lałam ze śmiechu, piszczałam, a w ostateczności się poryczałam. Zważywszy na to, że nie jestem zbyt ckliwa, to coś dzikiego. Koniec końców żyję w Polsce, Polska to dziki kraj. Mniejsza. Chodzi o to, że jeszcze nigdy nie czytałam tylu miłych słów na swój temat! Dostałam odrobinę pytań i tak dalej...
I teraz to rozstrzygniemy.
Czy nie mogę dodawać rozdziałów częściej - myślę, że raz w tygodniu jest odpowiednio, nie macie mnie dość. Ale jeśli chcecie mogę zmienić tok na na przykład hmm, wtorek i sama nie wiem... Sobotę? Choć mogłabym się nie wyrobić z terminami, więc zostańmy przy wtorkach.
Jednak... Już wkrótce szkoła *wrzask radości* i tak jakby oddaję internety w ręce rodziców. Muszę się mocno przyłożyć w tym roku. Więc... Gdybym następny rozdział dodała w piątek i już później w same piątki? Chcecie część drugą "Maskarady" w piątek?
Jak robię akapity - no normalnie ;) Piszę w wordzie więc zwyczajnie tabem, a na blogspocie walnę kilka spacji ;)
Skąd umiem tak świetnie pisać...
I to jest szerszy temat...
Zależy co dla kogo jest świetne. Osobiście uważam, że mój styl nie jest paskudny, ale nie jest też mistrzowski. Musiałam dużo ćwiczyć, aby znaleźć się tu gdzie jestem. Nie sądzę, abym umiała pisać wybitnie, to co tworzę jest przeciętne i znam wiele lepszych blogerek, dla przykładu moja przyjaciółka Karolina, która niestety rzuciła blogosferę. Jest tego na pęczki, lecz nie chcę wyróżniać.
Jednak najbardziej bawi mnie to, że miałabym dać komuś korki z pisania. Wiem, że to tak na żarty, żebym poczuła się "och" i "ach", ale gdybym zinterpretowała to dosłownie odpowiedziałabym, że nie da się dać korków z pisania. To kwestia wyrobienia ręki. Piszę od ponad roku i nie ma dnia, żebym nie napisała choć krótkiego shota. Albo nie pisała w "Kosmatych" - heheh, nieważne, Deanette ii te sprawy.
Moją jedyną radą jest - ćwiczenie czyni mistrza!
Ja również dopiero rozwijam i poznaję swoje możliwości.
Odnośnie samego "Darkness".
Mogę zapytać?
Mój blog, zapytam!
Chcecie część II tego opowiadania?
Otóż, zawszę gdy zaczynam pisać coś nowego wymyślam początek i koniec, a w trakcie powstaje środek. Także wiem doskonale jak zakończy się część pierwsza, ale powstała możliwość małej zmiany i pytam już teraz: Chcielibyście przeczytać część II?
Teraz bardziej rzeczowo... Zbliżamy się do końca części pierwszej "a", którą będzie rozdział dziesiąty.
Czyli:
10 rozdziałów = podczęść części piewszej.
Szykuję następne 10, które napiszę na 110 procent, ale urodził się pomysł kolejnej podczęści, w sumie całej części i chcę wiedzieć, czy wytrzymacie ;)
Podsumowując - zmęczyłam was?
No i mniej męcząco - zapraszam do komentowania i oglądania, bo ostatnio zaczęłam bawić się z programem (Sony Vegas - kolejna odpowiedź) i wychodzą cuda cudeńka ;)
POZDRAWIAM SERDECZNIE I DZIĘKUJĘ ZA POŚWIĘCONY CZAS
@YourLittleBoo1
xx
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńStiles i Laura trzymali się za rączki!!!
SZIP!
I tak chcę część 2~wera
Dziękuję za opinię, postaram się nie zawieść Cię z tym Szipem xo
UsuńRozdział świetny... Uwielbiam sceny z Laurą i Stiles'em <3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się następnego rozdziału i zakończenia pierwszej części, bo oczywiście nie obejdzie się bez drugiej. :D
To opowiadanie jest jednym z najlepszych o Teen Wolf.
Jesteś niesamowita <3
Pozdrawiam :)) XOXO
Bardzo mi miło, rozdział pojawi się według standardu we wtorek. Ten komentarz również jest niesamowity.
UsuńI także pozdrawiam xoxo
Najpiękniejszy filmik jaki kiedykolwiek widziałam *___________________________*
OdpowiedzUsuńOscara ci za niego! Prawie się poryczałam - a wiedz, że płaczę cholernie rzadko, więc to wyczyn. Piękny.
Zgadzam się, filmik na prawdę dobry, ale brakowało sceny, w której Lydia została zaatakowana przez Petera.
UsuńNie wmieściłabym tej sceny, w sumie trochę o niej zapomniałam. I bardzo mi miło, widziałam ładniejsze, ale wciąż spoczywam na laurach :D Może zrobię jeszcze jeden..
Usuńxx
Świetny rozdział. Laura i Stiles coraz bardziej podoba mi się ich sytuacja i ich relacje! Nie było Scotta ale jakoś przeżyję tym razem :D A no i Lydia! Już myślalam, że się wszystko wyjaśni a tu niespodzianka, Daphne ma coś w zanadrzu! Domyślałam się :) John też był dobry ! "Jesteś gejem?" hahahahahaha, śmiałam się z tego przez kilka minut :) Postać ciotki mnie zastanawia... Szkoda, ze Stiles musi okłamywać dziewczynę, i powinien się wreszcie zorientować kto zabija! Przecież Mulligan mu wszystko dokładnie opisała. Przypadek ? Dobra czekam na następny, fajnie ze dodasz w piątek :D a no i pisz jak najwięcej, jestem gotowa na kolejne części. Pozdrawiam i weny życzę :D
OdpowiedzUsuńZuzka!
realitybeingadream.blogspot.com
Z jednej strony żal mi Laury, ale znając całą historię inaczej na to patrzę. Ona też nie jest bez winy. Niestety nie mogłam dodać w piątek, teraz się już raczej nie opyla, więc standardowo we wtorek pojawi się część II maskarady. Na Twojego bloga muszę wpaść w wolnej chwili, bo teraz zaczyna się załatwianie podręczników, obieranie profili, straszenie licealnym zgiełkiem. Stety - niestety, trzeba sobie radzić. Ciotką pojawiła się tu tylko po jedno... :D
UsuńRozdział jak zwykle genialny! Nigdy nie czytałam bloga z takimi fajnymi opisami :D Wizja Scotta w różowych legginsach hahahahaha nie mogłam ze śmiechu jak to czytałam xDD Przerażający był moment, w którym Laura opowiadała co się stało Margaret. Brr, aż się wzdrygnęłam. Oj tak, Supernatural uczy życia. Mnie nauczyło panicznie bać się klaunów xD Coraz bardziej intryguje mnie Daphne. Z moją psychiką jest chyba coś nie tak, zawsze najbardziej lubię czarne charaktery :D Częściowo zaspokoiłam swój chory entuzjazm czytając Twój wpis, a teraz zaspokoję go w całości oglądając nowy odcinek Teen Wolf xD Chyba zacznę kochać wtorki, chociaż w szkole był to najgorszy dzień w tygodniu. Istna katorga, Bóg mnie chyba pokarał za moje lenistwo. Nie dość, że 2 wychowania fizyczne, to jeszcze moja największa zmora - plastyka ( teraz powinien walnąć piorun, jak w niektórych filmach przy złowieszczej atmosferze :D) Idź na profil artystyczny - mówili
OdpowiedzUsuńBędzie fajnie - mówili
;_______;
Dobra, lece oglądać TW :D
Pozdrawiam <3
Dokładnie. Po co chodzić do szkoły skoro mamy spn?! ☺
Usuń~A.
Hahaha no właśnie :D
UsuńCzyli serial dobry? Wahałam się ostatnio czy zacząć i nie wiedziałam gdzie i kogo pytać. Ale skoro uczy życia i w ff na podstawie innej produkcji o nim napominają, musi być dobry ;D
UsuńNie polecam Supernatural. Nie wciągnęło mnie, po trzech sezonach miałam dość i przestałam oglądać. Ale zależy co kto lubi, ale o gustach się nie dyskutuje. Jeśli nie oglądałaś polecam Pamiętniki Wampirów, albo Tajemny Krąg ;)
UsuńMi osobiście bardzo się ten serial podoba. Tak jak wspomniała Charpentier każdy lubi co innego. Na początku mnie ten serial nie przekonywał, ale gdzieś pod koniec pierwszego sezonu nie mogłam wytrzymać jednego dnia bez obejrzenia chociaż dwóch odcinków. Skończyłam właśnie oglądać sezon siódmy. Supernatural jak najbardziej polecam, tak samo jak Charpentier wspomniała Pamiętniki Wampirów i Tajemny Krąg ( szkoda, że tylko jeden sezon jest) :D
UsuńPolecam seriale o gejach! To coś dobrego!
UsuńAle tak serio nie oglądałam, a tym bardziej czytałam nic lepszego niż Gra o Tron!
Ktoś wspomniał o serialach o gejach?!
UsuńQueer as folk *szepnęła i usunęła się w cień*
O tak! Gra o Tron - serial wart całej uwagi. No nie tylko serial, książka też jest zaje...fajna :D
UsuńAlecto o - ja też jestem psychiczna, bo kocham Daphne! Uwielbiam jej postać, jest tajemnicza i dodaje opowiadaniu smaczku. Dziękuję za tak miły komentarz, osobiście nie uważam, żeby moje opisy były szczególne, ale mimo wszystko bardzo mi miło. :D
UsuńOdnośnie seriali... Myślę, że tvd straciło swoją wartość, to już nie to samo. Sezon V był według mnie całkowitym niewypałem. Tsc czytałam tylko książkę, którą szczerze polecam. Z Supernatural... Ach, gdyby nie było warto nie wspomniałabym o nim w opowiadaniu, bitch! :D
UsuńGoT szczerze polecam, książka jak na razie mnie urzekła, ale muszę przeczytać całą by ocenić. Serial oglądam z tatą, jemu też się podoba :D
KARO, JEBAŃCZU! QaF mi tu nie polecaj, Ci ludzie są w miarę normalni! xd Ale arab i Fe się tam nadają, hehehe, iykwim xx
Warto! Supernatural było moim ulubionym serialem zanim obejrzała TW :D Ale oczywiście SPN jest na drugim miejscu xD Tylko jednego nie rozumiem, wszyscy jarają się Dean'em, a ja wole Sama. <3
UsuńDean! Dean i jego Impala, Bitch! :D Łoś też jest w porządku, ale we always gonna be Dean xx
UsuńKiedyś kochałam Deana, ale po tych 9 sezonach... Sammy. Zdecydowanie Sammy. Ale Impalką nie pogardzę!
UsuńNogitsune, chyba że Din w twoim wykonaniu :D Wtedy tak.
Shippuję Laules!<3 mówię to po raz kolejny, ale chciałbym pisać tak jak ty. Ja jestem początkującym i sam zaczynam swoją przygodę z blogiem. Zgadzam się z tą teorią 'ćwiczenie czyni mistrza' jak najbardziej!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! Może było mniej tej akcji, ale również wspaniały tak jak inne. Sytuacja w szpitalu przy zwłokach opisana najlepiej. Sam się trochę bałem, a komentuję późno w nocy, co bardziej mnie to przerażało xD
CZEKAM NIECIERPLIWIE NA 2 CZĘŚĆ !
UsuńJA TEŻ!
UsuńŚWIAT TEŻ!
OBAMA TEŻ!
A WIĘC DLA OBAMY NAPISZĘ!
UsuńJasperze, dziękuję za opinię, mnie akurat ta scena trochę bawiła. Stiles sra w gaty, a Laura kurde praktycznie sama go tam zaciąga, ale późna pora wyjaśnia wszystko ;)
Pozdrawiam i cieszę się, że podłapałeś mój szip!
Wspaniały! Teraz wiem, że uwielbiam Laules <3 Fajnie razem by wyglądali. Daphne, czarny charakter.... Powiem szczerze, że uwielbiam takie baby. Tajemnicze i wredne. Scena w szpitalu, normalnie ciarki mnie przeszły, ale co po za tym? Świetnie opisane, jak Laura wyszła przez okno... Podziw, szacun... Ja bym nie wyszła, serio! No, nic ja tam krótko, więc pozdrawiam i życzę weny <3
OdpowiedzUsuńJulia
sistersofwolfs.blogsopt.com
Scena z Laurą wychodzącą przez okno jest akurat oparta na faktach. Pamiętam, że jak miałam X lat tata nie chciał mnie wziąć ze sobą do bankomatu, bo nie widział takiej potrzeby, a ja tak lubiłam jak kasa się pojawia xd Więc odkręciłam gałką okno i wyszłam. Tyle, że rozwaliłam sobie łeb o krawężnik ;D
UsuńOdnośnie Twojego szablonu - już się robi!
Jezu, dziękuję. Jesteś Boska <3
UsuńRozdział cudowny! Bardzo podobała mi się scena Laury i Stilesa. Była taka, jakby to ująć, niby strasznawa, ale z drugiej strony urocza, bo trzymali się się za ręce.
OdpowiedzUsuńAle najbardziej skupiłam się na momentach Daphne. Zadziwia mnie ta kobieta i jej maska. Brr...
Dziś krótko, bo nie mam weny na komentarze i pracuję nad nowym blogiem ;)
Pozdrawiam i życzę weny!
Miss Miley, dawniej Hope
PS: PIĘKNY FILMIK, KOCHAM STYDIĘ!
Usuń(tak odnośnie mojego pomysłu to trochę o nich hihihi)
Ze stydii kocham tylko 50% - czytaj Stilesa, kropka
UsuńCicho, Kars! Stydia jest epicka! Ja też kocham Stydię i cieszę się, że wracasz do blogosfery! A jeśli chodzi o Daphne, to ja ją bardzo lubię xd
UsuńAch, świetny rozdział! W każdym calu, serio. I w sumie to nawet zaczynam przekonywać się do Laury, sukces! ;) Spodobała mi się rozmowa Johna i Stilesa, hahah xd Żeby tak Stiles gejem? Gdzie tam :D I czy ludzie serio myślą, że różowe leginsy Scotta to tylko żart? Arab z pewnością posiada własną kolekcję! Ba, całą szafę różowych, obcisłych leginsów, którą dzieli z Fe!
OdpowiedzUsuńScena z Lydią i Daph… Wow. Wielkie wow, świetnie opisane. Oczywiście wciąż nie cierpię Daphne i niech zginie w męczarniach ^_^
Dalej. Laura i Stiles w prosektorium. Ach, nie ma to jak romantyczny nastrój! <3 Tylko oni, pusty szpital, zapach... śmierci i trupy. To prawie jak randka :D Spodobało mi się w jaki sposób Lau opisywała śmierć tego biednego człowieczka. Ale jest coś co mnie zastanawia. Skrawek tej koszulki. Ja rozumiem, akszyn w opowiadaniu i w ogóle, ale przy sekcji zwłok ktoś nie powinien tego odkryć? Nie wiem, może coś słabo pamiętam z tą koszulką, bo rozdział komentuję dzień po przeczytaniu. Ta scena tak czy inaczej jest moją ulubioną w tym rozdziale! <3
Ostatnia scena. DAPHNE, NAJLEPIEJ TO DALEJ SIEDŹ W TYM PSYCHIATRYKU I PŁASZCZ TAM DUPĘ. Tak jakby nienawidzę laski, ups.
Życzę ci dużo weny, która tak przy okazji mogłaby arabską mocą w arabską noc do mnie przyjść ;-;
Dlaczego Arab jeśli mogę spytać i dlaczego gej? Was to bawi a ja nie mam pojęcia z czego się śmieje. Choć muszę przyznać że Tyler P. na niektórych zdjęciach nie wychodzi hetero xD
Usuń~A.
Też mnie to zastanawia. W sensie ta koszulka. Sekcja zwłok powinna wykazać co i jak, a materiał winni sprawdzić, oddać do analizy i wezwać Stilesa, bo to jego ubranie, na przesłuchanie. Skoro morderstwa stały się tak liczne... No ale to Twoje opowiadanie ;)
UsuńNo i jeszcze to z Arabem. O co chodzi!? Scott jest arabem?! Co?
UsuńWy serio tego nie widzicie?! HAHAHHHAHA, przecież Tyler Posey wygląda jak arab, hahahah, ale od gejów wara!
UsuńAle nie... Nogitsune, proszę niech on będzie gejem! Omg, niech on będzie z Izaakiem! Oni mają taką chemię w serialu!
UsuńSerio? SERIO?! Scott ma być z Allison!
UsuńSzerli dobrze myśli. Zamknijmy Daphne gdzieś i wyrzućmy klucz, heheheh!
UsuńAno tak się przyjęło między mną a Nogitsune, że Scott to gej i arab :D Nie wnikajcie, serio xd
UsuńValentine, razem coś zdziałajmy, przyjedźmy po Daphne osobiście i zamknijmy ją w tym psychiatryku ^_^
O Boże hahaha. Od tej odpowiedzi ciągle przeglądam zdjęcia Tylera. Jezu, on wygląda jak gejowski arab! hahahahahahahahhaahhaha!
UsuńOgłuszmy Daphne czymś, zwiążmy i wrzućmy do kanałów, hihihii!
http://24.media.tumblr.com/tumblr_mbtds7qkyv1rcbe7zo1_500.jpg
Umn, GEIIIII!
Właśnie, to ty pisałaś to jedyne, dobre opowiadanie o Supernatural, które czytałam, prawda? Szerli napisz coś kiedyś, chętnie poczytam!
UsuńPrzestałam pisać ;-; Nie mam natchnienia, pomysłu i motywacji.
UsuńWłasna kolekcja różowych legginsów na tyłku gejowskiego araba - Scotta. A fandom Dereka od homo wyzwał, płaczę ze śmiechu!
Usuń~A.
Ale dziękuję, miło wiedzieć, że twoim zdaniem to opowiadanie było dobre ^_^ Może jeszcze coś napiszę. W sumie miałam zamiar kontynuować opowiadanie o Teen wolfie, ale zrezygnowałam.
UsuńKurde szkoda, bo mi się podobało! Planujesz coś stworzyć w najbliższym czasie?
UsuńWitaj tajemniczy anonimie w naszej konwersacji pod tytułem "zróbmy spam Nogitsune"!
Zmieniamy świat! Teraz jak zobaczycie Scotta na ekranie będziecie widzieć go w różowych legginsach :D
UsuńTaaa, szkoda że blogspot nie odświerza jak gaduś ;___;
UsuńChyba nie czytałam Twojego opowiadania o TW. Jakieś przypomnienie? Nie wiem właśnie, bo pamiętam coś o Originalsach.
Planuję, ale potrzebuję solidnego kopa w dupę. Oj, przydałby się taki. Chętni? xd
UsuńNo siema.
UsuńMatko Boska Częstochowska, nie oglądam Teen Wolf! Nie!
Dajcie go do jakiegoś serialu o gejach!
*Kopie w dupę Szerli* Już, mam nadzieję że wrócisz do nas z czymkolwiek, bo wiedz, że moje komentarze masz jak w zusie!
UsuńMoje też! YOLO!
UsuńMasz to jak w zusie!
Śmieszni ludzie mojego pokroju, znalazłam się wśród swoich!
Valentine, dasz mi do siebie jakiś kontakt czy coś?
UsuńA to opowiadanie o TW było o Debrze Pierce, która straciła brata w pożarze w domu Hale'ów, ten brat był wilkołakiem. Debra odcięła się od nadnaturalnego świata, ale incydent w damskiej toalecie sprawia, że dowiaduje się kilku ciekawych faktów z życia jej szkolnych znajomych. Mowa o Scottym, Stilesie, Allison i reszcie bandy. No i stado alf, które atakuje. Mam jeszcze zamiar wrócić do tej historii.
Anonimie drogi... Witam w naszych skromnych progach...
UsuńNie, nie pamiętam, ale chętnie dowiem się więcej. Uch, nie mam żadnych kontakterów, a mail chodzi gorzej niż zus... Masz gg?
UsuńMam gg ;) 49077056. Teraz tylko czekam na to, aż komuś będzie się nudziło i zacznie rozmowę o kolekcji różowych legginsów araba. To nigdy się nie znudzi :") xd
UsuńPoczta chodzi gorzej. Wysłałam babci zaproszenie na ślub i gdybym nie zadzwoniła, to by nic nie wiedziała. Bałam się, że jakiś bezdomny przyjdzie się na*ebać zamiast niej.
Usuń[*] Dla zusu i poczty.
Haha :D Ja również przekonałam się o tym jak bardzo poczta polska ssie. Zniczyk dla poczty i zusu [*]
UsuńJej, a więc teraz muszę znaleźć dzienniczek, bo to w nim mam kontakty i numery. Może jestem staroświecka, ale lubię!
UsuńTo chwila i do Ciebie napiszę.
[*] - niech spoczywają w pokoju.
Dogi Niemieckie i małe mieszkania w Lublinie się nie lubią ;_____; Jakkolwiek to brzmi - pies zjadł mi wszystkie numery, założę nowe gadu gadu, w sumie i tak nie korzystałam, bo rozmowy z pedofilami po 23 zaczęły mi się nudzić, a ludzie przerzucili się na facebooka. Jeszcze moment.
UsuńZniczyk dla twojego zbioru numerów - [*]
Usuń[*] Moja pocztówka do Karo została pożarta przez Pocztę Polską. Ok, aha ;-;
UsuńBtw. Arab, Arab, Araaaab!
Co do tego fragmentu z koszulką, był totalnie spontaniczny i wtedy na to nie wpadłam. Dajmy na to, że Margaret miała zbyt ściśnięte palce, idk xd
Postaram się to jakoś logicznie wytłumaczyć ;)
Cudowny rozdział. Szczególnie opisy tego co Lidia widziała w lustrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
~A.
A? Mam się bać, A z PLL? ;D A tak na serio to dziękuję za opinię xx
UsuńByłam ostatnio w Krakowie i nie miałam czasu wejść, ale już wróciłam i z ochotą przybylam na Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńjak zwykle słowa na początku mnie urzekły, ale to już jest
"Scott jest taki seksowny w tych swoich różowych legginsach" - hahahah, nie mogę z tego! Genialny tekst! Taki w stylu Stilesa. bardzo podobała mi się jego scena z ojcem, który pytał czy jest gejem. Zauważyłam tu aluzję do odcinka Teen Wolf, kiedy Sheriff mówi: "Nie jesteś gejem", a Stiles: "Mógłbym!", a ojciec: "Nie ubierając się tak". To jedna z moich ulubionych scen z TW, a jest ich oczywiście mnóstwo!
Już od pierwszej sceny z Carly wzbudziła we mnie antysympatię i jednocześnie przerażenie. Wydaje się być taką matroną, która wszystko sobie podporządkowuje i do wszystkiego się wtrąca.
Scena z Daphne i Lydią - wbiła mnie w fotel. Bardzo skrupulatnie wszystko opisałaś, czego Ci trochę zazdroszczę, bo nie potrafię pisać takich rozbudowanych opisów. :D Daphne jest bardzo sprytna, potężna i boję się, że narobi prawdziwych kłopotów, jakich w Beacon Hills jeszcze nie było. Tylko nikogo nie uśmiercaj! A szczególnie nie Stilesa, chociaż on chyba może czuć się spokojny, bo jest wszystkich ulubieńcem. I dobrze, bo bez niego nie ma ani TW, ani żadnego opowiadania na podstawie TW.
Wyczuwam więź między Laurą, a Stilesem, która staje się coraz mocniejsza. Ubolewam, że nie będzie z Lydią, ale jego relacja z Mulligan też jest bardzo ciekawa. reakcja chłopaka, gdy spostrzegł, że Laura jedzie z nim jeepem - bezcenna XD Aż wyobrażam sobie jego wrzask :D Z tym kawałkiem koszulki w ręce Margaret, to aż się zdziwiłam, że Stiles tego nie zauważył. Ale to może lepiej i ciekawiej. Właśnie ciekawa jestem, kiedy ludzie odkryją, że za tym wszystkim stoi Laura.
Co do końcówkowej retrospekcji - to już w ogóle mnie zagięło. Wreszcie dowiedziałam się co oznacza bycie Illuminatos i musze przyznać, że w życiu bym się tego nie spodziewała! Istota stworzona, by zabijać nadprzyrodzone stworzenia i by prywrócić równowagę w naturze! OMG. to jest wspaniałe! Czyli w sumie Daphne nie jest jednoznacznie złą osobą, co mnie jeszcze bardziej zaciekawia i intryguje. Lubię osoby, które nie da się ostatecznie ocenić. Czekam na następny rozdział, a co do daty ich publikowania, moim zdaniem wtorek jest dobrym terminem.
AAAAAAAAAAAA! Stydia w filmiku. Kurczę, masz Ty talent - nie dosć, że pisanie, to jeszcze fanvideo robisz. i jeszcze stydia. Genialne! Szczególnie uwielbiam początek, jak zaprezentowałaś jak Lydia jest zazdrosna o Stilesa i Malię.
Chcę Ci jeszcze podziękować za wszystkie cudowne komantarze, które zostawiasz na moim blogu. Nie wiesz nawet jaką radość mi sprawiasz, kiedy je czytam. Mam nadzieję, że napisałam komentarz choć trochę tak wyczerpujący jak Twoje. też Ci trochę posłodziłam, ale przysięgam, że nie przesadzam. Twoje opowiadanie jest naprawdę dobrze "zaprojektowane" i napisane. Nie ma się do czego przyczepić, no!
Ściskam serdecznie i życzę dużo weny! :*
Też sobie od razu skojarzyłam z tą sceną w klubie. Albo pytaniami Stilesa do Danny'ego. "Podobam ci się?". Nie pamiętam dokładnie, bo oglądałam to z cztery lata temu, dodatkowo po angielsku ;D
UsuńHahahaha u Stilesa można zauważyć dużo gejowskich podtekstów :D Tak jak wspomniałaś, kiedy pytał się Danny'ego albo kiedy stał na korytarzu i krzyczał do Scott'a "To podobam się gejom?" xD
UsuńJa tam zawsze byłam team Sterek, dlatego właśnie gejostwo Stilesa jest dość oczywiste w moim przypadku, ale okej, nie piszę o stereku, wdech, wydech Julka.
UsuńDobra, już gra ;D
Betty, dziękuję za tak długi i treściwy komentarz, nie ukrywam, że czekam na opinie od Ciebie, gdyż uwielbiam je czytać. Zawsze wywołują uśmiech na mojej twarzy, powodując, że wpadam w samozachwyt. Takie życie ;D
Daphne - Wasz ulubiony temat i najbardziej kontrowersyjna postać.
Tak, jest potężna, sprytna, ale niekoniecznie zła do szpiku kości. Jest po prostu suką, bo ja suczki ubustwiam, ale w granicach dobrego smaku. No nie wiem czy Stiles może czuć się bezpieczny. Koniec końców - przy Mortui i Illuminatos nikt nie może czuć się bezpieczny. Kłopoty to druga nazwa Beacon Hills, choć rozwiązanie wątku nie odbędzie się w Californii. Ale i tak już za wiele powiedziałam.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję raz jeszcze, xx!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTeż jestem team Sterek :D Forever and ever <3
UsuńJestem trochę spóźniona, ale jestem. Rozdział bardzo mi się podobał. Uważam, że jest jeszcze lepszy od poprzedniego, choć naliczyłam się literówek. Szczególnie uderzyła we mnie scena w szpitalu. Ten dreszczyk emocji i powoli rozwijające się uczucie Stilesa i Laury. Podoba mi się fakt, że nie pędzisz jak na wyścigi z wątkiem miłosnym. Jednak jakby nie patrzeć oboje są tylko nastolatkami, hormony i te sprawy. Ale dobrze, usprawiedliwia ich to, że przyjaźnią się od tylu lat. To w sumie ciekawe czytać, jak z przyjaźni rodzi się miłość. No i piękna, ostatnia scena będąca retrospekcją. Musisz pisać je częściej. Serio przydałyby się dobre wspomnienia, choćby dzieciństwa naszej trójki - Lau, Scotta i Stilesa. Postać ciotki jakoś mnie nie zainteresowała, nie wiem dlaczego. Baba z salonów, kurde ;)
OdpowiedzUsuńNo, mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko i zgadzam się - wtorki to dobry termin. Lepiej nie zawalać czytelników rozdziałami co trzy dni bo mogą mieć dość. Ja koniec końców wciąż czuję niedosyt więc tak - PISZ DRUGĄ CZĘŚĆ!
Pozdrawiam!
PS: No i śmiechłam ze sceny Stilesa i ojca. No po prostu... Boże, dajcie mi takiego tatę!
UsuńChcesz ojca, który zapyta czy jesteś gejem? Kama, źle z tobą! Ja zapytam. Jesteś gejem?
UsuńWspomnienia, Kams, natchnęłaś mnie... OMG ALE WENA!
UsuńWow, dziewczyno zaskakujesz mnie z każdym, kolejnym rozdziałem. Na prawdę świetnie piszesz, a te wstawki na początku. Jeśli są twoim tworem... Wspomniałaś, że masz 16 lat i muszę powiedzieć, że na szesnastolatkę nie piszesz. Na prawdę, momentami odnoszę wrażenie, że opisy, które tworzysz napisała jakaś doświadczona pisarka.
OdpowiedzUsuńOdpowiedziałaś na pytania, a i ja mam kilka:
1. Piszesz sama te początki, czy są one cytatami z książki, jeśli cytaty, to z czego?
2. Czy planujesz gorące sceny? Hehehe, if you known what i mean.
3. Ktoś uczył cię tworzenia filmów, czy jesteś samoukiem?
4. Można zamówić u ciebie szablon? Bo w spamie widziałam zamówienie.
I tak, pragnę części drugiej, bo wciągnęłam się po całości! Jesteś wspaniała!
O rozdziale wystarczająco wypowiedziały się moje poprzedniczki, ale ja też jestem zszokowana scenami Daphne oraz Lydii. W ogóle może jestem jakaś dziwna, ale uwielbiam postać Daphne.
Trzymaj się ciepło!
Nie tylko Ty jesteś dziwna, ja także uwielbiam Daphne. W ogóle to uwielbiam wszelkie czarne charaktery z filmów i książek.Taki przykład: jakiś koleś morduje pół miasta - co tam! Ja go kocham :D
UsuńJa miałam tak z Pamiętnikami Wampirów. Co tam! Klaus moją miłością! W GoT też wole brutali, ale Daphne po prostu mnie drażni. Jest typową suką, nie lubię tego. Jest też zbyt przebiegła.
UsuńPocałujcie się w tyłek, Daph jest EPICKA! <333
UsuńKlaus! O boże, tak! Też go kocham xD Ten jego genialny akcent... <3
UsuńKlauss! KLUSECZKA! MÓJ SUNSHINE!
UsuńSzkoda, że mi się przejadł, ale to wina Karlotte, nie pytajcie ;D
Czyżby shipperki Klaroline? ;)
Daphne, Daphne, dlaczego kocham cię miłością najczystszą? xd
Klaroline do końca życia :D
UsuńOjej, wszyscy nagle tacy aktywni się zrobili! Pamiętacie, już tak było kiedyś że byłam ja, Kamila, Wika, Jula i chyba jeszcze jakiś koleś, chwila. Nie pamiętam jaki! Ale jej! Zróbmy tu spam życia, co?!
OdpowiedzUsuńI'm alone. I want somebody, i habe nobody ;-;
UsuńA zarąbać ci gonga w ryj?
UsuńA tak serio, dziękuję za ten spam, bo przynajmniej w życiu mi się nie nudzi i mogę zobaczyć, że na prawdę podoba wam się co piszę i dyskutujecie ;**
Jak widzisz wróciłam z Chorwacji i zabrałam się za nadrabianie. Nie miałam jednak chęci skomentować, ponieważ czytałam, a następnie oglądałam Grę o Tron. Polecam, ale książka o niebo lepsza. Ale miałam okazję zobaczyć Emilię Clarke na ekranie. Powiem Ci, że aktorki dobierasz niezłe do swoich opowiadań. Na prawdę świetna jest. I teraz łatwiej mogę wyobrazić sobie Laurę, gdy przeczytałam, że włosy jej jaśnieją, to aż pisnęłam. Czy to znaczy, że zrobisz z niej Daenerys z prawdziwego zdarzenia? No i jej piękne sceny ze Stilesem. Wszyscy się jarają i ja będę się jarać. Serio lubię jego postać i myślę, że ładnie by razem wyglądali. Szczerze dość mam tych relacji miłość - nienawiść, dlatego przyjaźń - miłość bardziej do mnie przemawia. Częściej jest tak w prawdziwym życiu. Ale to opowiadanie! Mam też nadzieję, że Scott i Allison się zejdą, bo są uroczy, a Daphne może wziąć manatki i uciekać! Nie trawię tej postaci. Wkurzający babiszon. Sama akcja jest nadto ciekawa. I myślę, że Laura powinna zdjąć naszyjnik. Bo to w nim tkwi cały problem! O!
OdpowiedzUsuńLaura powinna zdjąć naszyjnik... Kochanie, przeczytaj końcówkę rozdziału pierwszego, heheh xx
UsuńEj serio tylko ja tu spamuję?! Ludzie no!
OdpowiedzUsuńDobra, koniec bo widać że jestem znudzona po całości, wybacz kochana!
Ja też mogę spamować! Spamujmy razem! xD
UsuńSpam moim życiem! Mam propozycję. Jest tu taka Szerli... Ona tak ładnie pisała, zmuśmy ją do powrotu w nasze blogaskowe progi!
UsuńMoże być trudno, ale na pewno damy radę!
UsuńPowodzenia <3
UsuńNie no, ale serio kopacius w dupus by się przydał, bo nie napisałam nic większego od dwóch miesięcy. Rozleniwiłam się :D
UsuńProszę, mi się nie uda, mi?! Opowiadanie o spn było taaakie świetne, o TW na pewno też Ci wyjdzie! Alecto o się ze mną zgodzi! Tak!
UsuńJeśli chodzi o SPN - zaczęłam je mając w głowie jeden wątek, który rozwiązałam w pierwszych rozdziałach :D Początki to była istna katastrofa, a później całkowicie się wypaliłam. W sumie to napisałabym coś o SPN, ale przydałoby się odświeżenie pamięci. I jakiś pomysł, a z tym ostatnio naprawdę u mnie ciężko.
UsuńPewnie, że się zgadzam! To wakacje tak rozleniwiają człowieka. Masz talent, nie marnuj tego!
UsuńDasz radę, a ja cię o tym przekonam, hehehe. Poznasz moją magiczną moc! Wątek paktu tej laski? Dobra, Nogitsune zabije nas za ten spam :D
UsuńAlecto o, czytałaś może coś ode mnie?
UsuńTak, wątek paktu. Później wszystko na gwałt wymyślałam :D Ale cienia pokochałam
UsuńJa pokochałam Deana i ją. Kurde nie mogę sobie przypomnieć imienia głównej bohaterki! Szkoda, że do niczego szczególnego nie doszło. Czekałam na jakieś pocałunki, ale szczerze mówiąc dobrze, że nie zabrałaś się za +18. Jestem przeciwna temu, aby nastolatki pisały takie rzeczy. Czuję się staro ;______;
UsuńSzerli, czytałam, ale nie całość. Miałam wgrywany nowy system w laptopie i zawieruszyłam gdzieś Twoje opowiadanie ;cc
UsuńValentine, ona nazywała się Carmen ;) I też kochałam Deana i ją. Ach <3
UsuńAlecto o, a które opowiadanie? To o Deb?
Nogitsune się przerazi jak zobaczy tyle komentarzy xD
UsuńDokładnie to :D
UsuńHahhahaha, ona umrze ze szczęścia, a potem okaże się, że to tylko my i będzie załamanie.
UsuńCarmen! Ej, tak jak Carmen stąd! Ją w sumie też bardzo lubię. Nie ma tu postaci (prócz Daphne i Marcoosa), których bym nie lubiła :D
Też polubiłam Carmen :D Jestem ciekawa co nowego do opowiadania wniesie xD
UsuńNo ja też, bo taka trochę podejrzana jest. Kibicuję jej i Peterowi, bo mają jak na razie fajną chemię. Lubię też Laurę i Stilesa razem.
UsuńJa myślę, że ona coś wie. W sensie, że jest zmieszana z nadnaturalnym światem. O tak! Carmen i Peter razem, jak najbardziej. Obydwoje mają ten charakterek :D
UsuńValentine, ja też uwielbiam relacje Stilesa i Laury. Mam nadzieję, że im wyjdzie, bo doprawdy miło by się czytało o takiej typowej, młodzieńczej miłości.
UsuńCarmen i Peter. Tutaj nie wiem. Nie oglądałam Teen Wolf, ale z tego co czytałam o Peterze tutaj, to ten socjopata nie nadaje się do żadnego związku ;D
Carmen lubię, ale nie tak jak Laurę i ja też myślę, że ona coś wie. Kiedy ukryła ten papierek, a nie obrzuciła Marcosa pytaniami włączyła mi się lampka, hmmm... Jak myślicie, o co z nią chodzi?
Oj nie obrażaj mi Peter'a! :D Może i zabił dużo ludzi...no dobra, bardzo dużo ludzi :D Ale teraz już nie jest socjopatą. No może w minimalnym stopniu xD
UsuńLMAO, zrobiłyście mi dzień tym Peterem! Ja też shippuję go z Car, no!
UsuńAle wiem coś, czego wy nie wiecie i mi się nawet szkoda Pet'a robi ;-; xd
Socjopata? Okee, Morderca?!?! A więc rozdział XI zacznie się piękną sceną Peta - Socjopaty ^^
Nogitsune już została poinformowana o tym spamie :D
OdpowiedzUsuńI jak? Podobało ci się?
Kogo zadźgać kijem :)? Ludzie kochani, nie mogę tego ogarnąć! Lmao, kocham was!
OdpowiedzUsuńOgarniesz wszystko :D To tylko 90 komentarzy xD
UsuńLol, zrobię to jutro, jesteście serio kochane xx Dziś muszę jeszcze sprawdzić rozdział X, który powstał w bólach, lmao.
UsuńA planuję odpowiedzieć na każdy komentarz! xd
UsuńOdpowiedzieć na każdy komentarz? To prawdziwe wyzwanie :D
UsuńPowodzenia Nogitsune! Trzymam kciuki!
UsuńNa razie idzie nieźle! #jolo!
UsuńRozdział bardzo mi się podobał. :) Nie wiem co mogę jeszcze napisać. Masz talent...
OdpowiedzUsuńTwój blog został polecony u mnie w notce.
http://samotna-wisnia.blogspot.com/
Śmietana :*
Dziękuję za opinię i polecenie, z pewnością wpadnę do Ciebie xx!
Usuńtak, ja bardzo chce mieć kolejną cześć tego opowiadania!!! Cieszę się że gdzieś tam to sobie planowałaś.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału: jak zawsze cudeńko. Nic dodać, nic ująć. W końcu ruszył móżdżek Stillesa, długo na to czekałam. Niem wiem kim ona może być ale opis i ta żądza krwi, pasuj mi to na wampira ale nie myślę nad tym za bardzo, chce dać się zaskoczyć.
nuda100
PS Fajnie być 100 komentarzem
Och, myślę że dasz, bo Laura też myśli, że jest wampem, znaczy pomyśli. Nieważne, spoiler - ja! xd
UsuńI właśnie dla Ciebie napiszę tę II część!
Pozdrawiam!
O Jezu, tyle komentarzy! Chciałabym mieć 101, teraz już 102 komy :D
OdpowiedzUsuńNo nieważne, wpadłam tutaj aby powiedzieć, że w całą noc nadrobiłam to opowiadanie i jestem zaskoczona. Piszesz wspaniale i tak rzeczowo. Nic się nie plącze, mimo że nowej mitologii jest pełno. Niby rozdziału długie, za to tak wciągające, że nie poczułam upływu czasu w najmniejszym stopniu.
Odnośnie samej treści.
Wszyscy tak podniecają się Carmen, uważam że jest w porządku, ale o stokroć bardziej polubiłam Laurę. Fajna babka i cieszę się, że to ją obrałaś na główną bohaterkę. Nie jest typową Mary Sue, za co dziękuję, bo coraz trudniej się takich doszukać. Także wiedz, że masz we mnie czytelniczkę i kolejną shipperkę Staury. Ten paring wygrał internet!
Pozdrawiam, zabieram się za czytanie spamu, bo nie mam co robić i zapraszam do siebie na prolog :D
http://nie-ma-juz-odwrotu.blogspot.com/
WIADOMOŚĆ DO SZERLI: JA TEŻ BĘDĘ CZYTAŁA TWOJE OPOWIADANIE!
UsuńDziękuję za opinię z pewnością wpadnę do Ciebie xx
UsuńOMG!! Przeczytałam wszystkie rozdziały i muszę powiedzieć, że masz niesamowity talent !! Aż ci go zazdroszczę xDDDD Poleciła mi twój blog @zzose i naprawdę jej dziękuje !!!
OdpowiedzUsuńAga wie co dobre :))))
UsuńDziękuje Klaudio za opinię ;D Wiem, że wczoraj czytałaś i bałaś się oderwanej łapki, ale wyszło na to że aż tak psychiczna nie jestem xd
UsuńAga, piczo! Też byś kiedyś powiedziała co sądzisz, ale dzięki za polecenie bloga.
Kocham Was obie!
xx
Jezu, ale wstyd xDDD Ja ciebie też <33
UsuńUDAŁO NAM SIĘ! SZERLI, WITAMY WŚRÓD SWOICH! :')
OdpowiedzUsuńhttp://zabojczy-ksiezyc.blogspot.com/
Tak! Zabieram się za czytanie :D
UsuńCudny rozdział, świetnie napisany, z dreszczykiem emocji! Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Tucha!
Oooo nowy szablon *.* Podoba mi sie :D
OdpowiedzUsuńWitam i z miejsca przepraszam! O rany... Ile mnie ominęło ! Zwiastun, 3 rozdziały i ogłoszenia parafialne ;p Nie, no... Serio żałuję ;( Na swoją obronę powiem, że miałam wyjechać na niecały tydzień, a tak się "trochę" przedłużyło ;p Ale dosyć o mnie! Ważne, że wszystko nadrobiłam, tylko, że te trzy rozdziały mogą mi się mieszać, więc koment dotyczy ich wszystkich.
OdpowiedzUsuńSoooł.... Jeśli mam się już do czegoś czepiać to literówki. Większości z nich, w Wordzie ci nie podkreśli, bo to jest coś w stylu, że zamiast jej to je, czyli to błąd sam w sobie nie jest, ale forma może być zła lub kontekst nie pasuje. Druga sprawa to interpunkcja, ta wiem. Tyle ci już o niej trąbie, że pewnie masz dość ;P No, ale zawsze się trafi brak jakiegoś przecinka i szczerze mówiąc sama ich nie cierpię -,- Śmierć im !!! ^^ Także jak mówiłam przecineczki, choć z raz zabrakło też kropki.
Wgl to tak trochę się głupio czuję, bo ty o wiele lepsza jesteś w pisaniu niż ja, a ja ci wytykam błędy. No, ale zawsze łatwiej krytykować, mam nadzieję (oby nie płonną), że to konstruktywna krytyka. Zresztą nikt nie jest idealny i jedyne, co możemy to się udoskonalać. Rety... ale mówkę strzeliłam xp Oj tam, niech będzie XD Nie czepiać się :D
Z błędów to oczywiście tyle. W tym komentarzu już nie będę wychwalać jak to ja uwielbiam ciebie i te twoje pisanie, bo przez te trzy rozdziały zebrało mi się wystarczająco rzeczy do opisania, więc i bez tego ten koment będzie za długi... znowu XD No, ale już powinnaś się po mnie tego spodziewać, haha ;*
Czas na część moją chyba ulubioną. Tak, tak, panie i panowie, oto "Szipowanie Staury" !!!! *wiwatujący tłum i piszczące dziewczyny* *dobra, piszcząca ja* Soooł... Scena Laury i Stilesa w barze... No normalnie już myślałam, że będzie jakiś kissek. Droczyli się, on wziął jej twarz w dłonie i wtedy byłoby... Sorry, odpłynęłam XD Ale nie ! Czemu niby realizować moje fantazje?! Lepiej będzie jak się pokłócą ! Ta, świetnie, baaaardzo świetnie ! No, ale ci wybaczam, bo to doprowadziło do ich scen w 7 rozdziale, którymi bardzo się jarałam, o czym chyba nawet nie muszę wspominać ;) Ale gdzie mój pocałunek ? Znaczy ich XD Błagam cię! Nawet Melissa już mówiła o Staurze ! XD jednak rozumiem cię. Też lubię takie podchody, tylko jak się wciągnę to wtedy takie: Ugh! Kiedy oni się pocałują ??!!! Ale ja swoje wiem, oni już podświadomie są parą. Nie mam pojęcia jak można być podświadomie parą, ale oni są XD Przecież było, że CHCĄ BYĆ ZE SOBĄ BLIŻEJ !!! Oh, my... wychodzi mój nie ogar, ale nic na to nie poradzę XD
Dobra, wiadomo już, że Lau jest Mortui, Daphne to Illuminatos, a kim jest ten Custos ? Osobiście uważam, ze to Marcoos lub ta zakapturzona postać z 3 rozdziału lub, że Marcoos i ta postać to jedna osoba. Am I right or am I fucking right ?! XD Nie no nwm, takie mam podejrzonka ^^ O i jeszcze jedno ! A jeżeli Marcoos i ta postać to nie ta sama osoba to na 99,(9)% coś razem kombinują ! Ta, wiem, Sherlock może mi buty czyścić XD
A tak btw to jestem zmieszana... Ja myślałam, że jak oni składali tę przysięgę, że zgładzą potwora to jakoś nwm obiecują, że zabiją Lau i takie trochę mi się dziwne wydawało, że ona też z nimi obiecuje, a tu teraz: "...przytuliła Daphne usłyszała słowa przysięgi. Obiecała śmierć potwora – skąd mogła wiedzieć iż w jego ramionach się znajduje…" Także mi się pomieszało XD Rety ! Kolejne olśnienie ! Boże, ile ja mam tych olśnień podczas pisania tego komenta XD Może teraz zostanę mózgowcem jak Velma ze Scooby Doo ? Głupie skojarzenie, ale tak jakoś jak napisałam te "rety" to o Velmie pomyślałam XD Okey, bo zbaczam... Moim olśnieniem było to, że może ten potwór, ta zakapturzona postać co zawładnęła jakby Lau w 3 rozdziale to to właśnie Daphne ? Ale nie... To się jakoś nie klei bo Mortui to ta ciemna strona Illuminatos, a może Illuminatos też jest złe ? Ale jak chce zniszczyć ten krwawy kamyczek to chyba jest dobra ? Ale w takim razie dlaczego jest potworem, którego ma zabić Lydia i paczka ? A tak wgl to jestem jeszcze bardziej zagubiona, bo nie jestem pewna... Czy Daphne chce zabić Lydię, a potem Lau ? Nwm, czy ja to dobrze zrozumiałam, chyba już za długo na kompie siedze XD Tyłek mi aż zdrętwiał, ale obiecałam sobie, że doczytam i skomentuję. No, ale mam jeszcze jedno pytanie! (Pewnie masz już ich dość ?? ;p) Kim do diabła jest Joanne Hostels ? I skąd ona wie o tym wszystkim ? Staruszka, emerytka- nie powiem dobry pomysł, bo zawsze takie skojarzenie, że starsze osoby dużo wiedzą o tym i owym. Wgl to nie mogłam się powstrzymać i wpisałam w tłumacza to co ona powiedziała, ale jakiś niezrozumiały bełkot wyszedł i nic nie zrozumiałam XD No, ale warto było spróbować XP
UsuńDobra, kończę już. Co za dużo to nie zdrowo ;) Poza tym taka duża dawka mnie na raz ? Nie przegrzejesz się ? ;) Na koniec powiem, że szczerze się uśmiałam przy tym jak John podejrzewał Stilesa o bycie gejem XD Co do części 2... Jeszcze się pytasz ?! Jasne, że chcę !
Btw, fajny szablon, tylko trochę taki za ciemny, ...przyciemniany. Cały czas mam wrażenie jakby mi się ekran wygaszał ;p
No i tak już na koniec koniec to chciałabym ci pogratulować 135 komentarzy pod 1 postem, no i mój 136 ;D Taki mega przełom. Nwm może dla cb to nie jest dużo, bo już miałaś kilka tych popularnych blogów, ale dla mnie to takie wow!
Także congrats i papatki ;*
xoxo
Lenena
PS Jak u mnie się pojawi nn to dam info w odp do tego komenta. Mam już ogólnie napisane tylko jeszcze ostatnia scena, ale u mnie to różnie z tym bywa XD Btw sorry za wszelkie głupoty jakie pisałam, bo na pewno jakieś były, ale już mnie ogarnęła głupawka XD
PPS Napisałam tak długiego komenta, że musiałam go na części podzielić XD Dobra, teraz na prawdę wyszedł ZA DŁUGI XD Ale już mi się nie chciało skracać, poza tym jest do 3 rozdziałów, więc go sobie podziel XD Miłego czytania mhahaha
UsuńŚliczny ten szablon *______________*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO... O matko! Ten rozdział jest po prostu mistrzowski, genialny! W tej chwili brakuje mi słów, aby opisać moje kotłujące się myśli. Jestem po prostu pod wrażeniem. Najwspanialszą sceną tego odcinka jest moment kiedy Daphne przyszła do pokoju kuzynki. To co zobaczyła Lydia - nieziemskie! I w dodatku tak wspaniale opisane. Czytałam z szeroko otwartymi oczami. Poza tym fakt, że Daphne się przyznała wydaje mi się mocno podejrzany. Niepokoi mnie jej zachowanie nie zapominając, że posiada plan B. W końcu mamy zaplanowaną przez bohaterów akcję. Nie wiem czemu bawiło mnie to, że Stiles jako facet był bardziej przerażony niż Laura. Dziewczyna zachowywała zimną krew, a on po prostu miał pełne portki. Niemniej jednak szpital wyszedł rzeczywiście dość przerażająco. Fakt, że czytelnik wie więcej od bohaterów normalnie szarpie mi nerwy. Mam ochotę ich spotkać i wykrzyczeć im prawdę w twarz. Opisałaś genialnie sposób w jaki zginęła ta dziewczyna i trudno się dziwić, że Laura wiedziała jak to było. (Wiedza z kryminalnych zagadek... Taaa) Ciekawa jestem czy po tych odwiedzinach w szpitalu wpadną na jakiś trop. Słodki moment - kiedy Stiles i Laura złapali się za ręce sprawił, że mam nadzieję, że wytworzysz między nimi związek i przestaną jedynie czuć, ale przejdą też do konkretów. Na koniec chcę dodać, że wspomnienie Daphne było porażające. Musiało być jej bardzo ciężko we wspomnianym psychiatryku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Jak ja kocham te rozmowy Stilesa i szeryfa;D Są po prostu bezbłędne.
OdpowiedzUsuńA przechodząc do tej mniej przyjemnej części z wizją Lydii to normalnie ciary mnie przeszły. Przez chwile nie ogarniałam co właściwie się dzieje a tam takie... No takie... Puf. Dobra sorreczki -,- Brak mi słów normalnie.
Nie wiem do końca czemu... Albo nie własnie, że wiem. Nie chciałam, aby ta mała szła ze Stilesem bo jest jakimś cholernym Mortui i ciągle miałam stresa że go weźmie i pożre. No człowieku. I bądź tu poważnym. ;-;
No i co? Zamiast "Laura zabija" było "Laura opowiada o tym jak zabiła". Mam dziwne wrażenie że wcale mi się to nie podoba. Mniejsza z tym.
Ostatnia scenka z Daph była lekko... surrealistyczna? Dobra, niech będzie, jak wspominałam - mam przez ciebie problem z dobraniem słów. I nadal nie wiem kto to ten Iluminatos. Niby co on robi? Jest nieśmiertelny, ale co poza tym? Ma jakieś super moce? Strzela płomieniami z rąk? Albo potrafi wszystkich załatwić jednym spojrzeniem...? Taa... >.< To może ja przejdę dalej ---> ;P
Buziaki, Inna :3