wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział VIII "Maskarada" cz.I

Rozdział dedykuję Blance Blance, ponieważ natchnęła mnie z pierwszą sceną ;)
Bale mają długą tradycję i swój schemat. Począwszy od wystawnego bufetu i drogiego wina, skończywszy na budzącej niesmak, bądź respekt intrydze. Każdy jest inny, gdyż organizatorowie chcą ukazać swą oryginalność, pozycję. Mamy wiele rodzajów bali, lecz w tym świecie najpopularniejszym stała się tak zwana maskarada. Co gorsza, udział w niej biorą wszyscy, bez pełnej tego świadomości i tańczą do muzyki granej przez orkiestrę każdego dnia. W jakim momencie ów bal może dobiec końca?
Gdy „pan i władca” wykrzyczy dość. Lecz kiedy do tego dojdzie? - nie wie nikt, bowiem nikt nie ma pojęcia, że „panem i władcą” nie jest dyrygent, a osoba trzecia, czasem i ofiara intrygi…
L.M.
***
                Niebo tamtego wieczoru było prawie bezchmurne, a słońce chylące się ku zachodowi wciąż grzało, rzucając złotawy blask na Beacon Hills. Ptaki powoli przestawały nucić swoje ostatnie piosenki pozostawiając świerszczom wolne pole do popisu. Aura była malownicza, niczym z ilustracji jakiejś bezsensownej książeczki dla niesprawnych umysłowo mówiącej o tym, że życie jest jak kwiat.  Przynajmniej tak sądził rozjuszony Stiles, który nie mógł znaleźć sobie miejsca na kanapie. Bez przerwy poprawiał koszulkę, grzebał w kieszeniach, a myślami uciekał jak najdalej. Nie było już odwrotu, chciał załatwić tę sprawę jak najszybciej. Dostać się do prosektorium i zrobić kilka zdjęć, które miały zadecydować o wszystkim – żaden problem, oczywiście dla niego. Lecz chłopaka drażnił fakt, że w rzeczonym momencie został wręcz zmuszony do czekania na ciotkę, której tak swoją drogą nie znosił.
Jego zdenerwowanie zauważył John, wertujący jakieś papiery przy stole. Przez chwilę przyglądał się synowi unosząc obie brwi do góry i zastanawiał się co może być powodem takiego zachowania Stilesa. Wybiera się na imprezę, przecież nic w tym stresującego – mruknął sam do siebie w myślach, a im więcej o tym rozkminał, tym więcej miał wątpliwości i kolejnych pomysłów.
Z cichym westchnieniem przysiadł na fotelu i nie przestawał wlepiać w nastolatka zaciekawionego spojrzenia. Nie bardzo wiedział jak zacząć, lecz chciał wiedzieć co go trapi.
- O co chodzi? – odchrząknął Stiles starając się wyglądać na rozluźnionego. Oparł się o kanapę, niczym typowy, wyluzowany podrywacz z amerykańskich filmów, ale tak nie wyglądał. Wręcz przeciwnie, prezentował się co najmniej żałośnie, dlatego właśnie John parsknął.
- Nie wiem, ty mi powiedz – szeryf zakrył usta dłonią, aby głośnie się nie roześmiać. – coś jest nie tak, prawda? Czymś się martwisz. – stwierdził poważniejąc. Umiał przejrzeć syna, jednak nie zawsze.
- Nie, skąd ten pomysł? – palnął może zbyt szybko. Miał rzucić prosto w oczy Johna, iż zamierza się włamać do prawie pustego szpitala i zrobić sekcje zwłok kilkunastu, a po tych czterech dniach już dwudziestu paru ciał?!
Zgadza się. Potwór zaatakował znów i znów, lecz nie w nocy. Wybierał zupełnie przypadkowe ofiary i bawił się nimi. Nikt nie przeżył konfrontacji z monstrum, nikt prócz Laury Mulligan – jego najlepszej przyjaciółki.
- Przecież widzę – mężczyzna posłał nastolatkowi pokrzepiający uśmiech. Na chwilę oboje zamilkli – randka? – zapytał. To było jego pierwsze podejrzenie. Stiles natomiast zareagował gromkim śmiechem.
- Oczywiście – sarknął – Scott jest taki seksowny w tych swoich różowych legginsach – udał rozmarzonego, ale gdy pan Stilisnki otworzył oczy szerzej chłopak jęknął ze sztuczną boleścią – żartuję! – pokiwał głową, jakby było to oczywiste. Było.
- Nie, w porządku – John zaczął się wybraniać – jeśli jesteś gejem…
- Tato! – teraz jego jęk był szczery, a mężczyzna oberwał poduszką – nie będę z tobą rozmawiał o…
- Jesteś gejem?
- Wychodzę, pozdrów Carly! – jak powiedział, tak też zrobił. Podniósł się na równe nogi, chwycił w dłoń czarną maskę, bo przyjęcie było maskaradą, i ruszył w stronę drzwi. Tam wyminął ciotkę, która właśnie weszła i bez zbędnych słów wsiadł do Jeepa.
Szeryf przeniósł wzrok na wysoką brunetkę. Była wręcz anemicznie chuda i blada. Czuć było od niej zapach drogich perfum, a wymalowana twarz spajała się ze strojnym ubiorem. W jednej dłoni trzymała czerwoną, lakierowaną torebkę ze złoceniami, a drugą ujmowała rączkę dziecka. Maluch mógł mieć z trzy lata, był po prostu rozkoszny. Z tymi ogromnymi, piwnymi oczętami i czupryną zmierzchwionych, ciemnych włosów. John uśmiechnął się pod nosem patrząc na chłopca. Był podobny do Claudii, a tym samym do Stilesa.
- Wychowanie dziecka – odezwała się na dzień dobry Carly wodząc wzrokiem za odjeżdżającym autem. – wiedziałam, że będzie sprawiał problemy.
- Witaj, Carly – mruknął mężczyzna witając się z siostrą żony. – miło cię widzieć – uśmiech, który wymalował się na twarzy Johna nie miał w sobie ni grama szczerości.
***
Malinowy błyszczyk po raz ostatni został nałożony na ponętne wargi, a ich właścicielka zacmokała rozprowadzając kosmetyk. Następny był tusz, który przesmyknął się po długich rzęsach, one natomiast oprawiały duże, zielone oczy wyrażające więcej niż tysiąc słów.
 Tęczówki nastolatki błyszczały bowiem szczególnym blaskiem, przemawiały w różny sposób do różnych postaci, dając różne znaki. Przeważnie jej spojrzenie było zimne, obojętne, bądź karcące. Tak mierzyła świat dookoła, w głównej mierze w szkole. Jednak rzadziej wyrażały pełnie bólu, żałość, dla kontrastu – rozbawienie oraz cień współczucia. Lecz liczność emocji zależała od siły relacji. Dziewczyna bowiem okalała się grubą otoczką, ukrywając czułe i kruche wnętrze, skarb można by rzec, przed obcymi. Nawet rodzice, kuzynka i przyjaciele nie poznali wnętrza Lydii Martin – rudowłosej, niewysokiej siedemnastolatki, która umiejętnie przebierała w maskach. Tamtego jednak wieczoru założyła prawdziwy plastik, przepasając się tasiemką wokół głowy. Okrycie wchodziło w odcień brudnego różu, kąpanego w złocie. Od boków wysuwały się przyklejone również białe pióra, które mogły mieć niecałe pół metra długości. O to chodziło – o wzbudzenie kontrowersji. Tego samego koloru, co maska była i jej niedługa, seksowna sukienka bez ramiączek, kończąca się przed kolanem. Lydia nie mogłaby obejść się rzecz jasna bez złotych szpilek i prostownicy. Pozwalała opadać kosmykom za pas równą kaskadą. Prezentowała się kusząca, lecz w granicach dobrego smaku.
Dokonując ostatnich poprawek nie zauważyła jak do pokoju wchodzi smukła postać, wygładzając czarną kreację z głębokim dekoltem. Maska brunetki była inna – teatralna. Zasłaniała całą twarz, posiadała dwie dziurki na oczy i została jakby specjalnie dla Daphne przygotowana. Wyglądała dość przerażająco, szczególnie dlatego, iż mimika odlanej twarzy nie emanowała ciepłem, raczej miała w sobie coś depresyjnego, pod innym kątem przerażającego, a zarazem niebezpiecznego, sadystycznego. Była biała, robiona na porcelanową, a usta zostały muśnięte u dołu czerwienią.
Lydia wzdrygnęła się lekko, wpatrując w kuzynkę, poczuła że przechodzi ją zimny, nieprzyjemny dreszcz zwiastujący coś złego. Wyłapywała złą energię, litry złej energii. Jakby coś nią szargało mówiąc: „Uciekaj, wiej, nie obracaj się za siebie!”. Przełknęła ślinę siląc się na delikatny uśmiech.
- Wyglądasz… - zaczęła, lecz szukała odpowiedniego słowa. Głosiki w jej głowie szeptały „przerażająco, okropnie, skręca mnie!”, lecz Martin palnęła krótkie, nieznaczne „wow”. Jak przez długi czas czuła się zrelaksowana w towarzystwie Walsh, tak wtedy dopadł ją nurtujący dyskomfort.
- Tylko „wow”? – Daphne uniosła jedną brew zdejmując maskę. Jej ciemne oczy świdrowały Banshee bardziej niż zwykle, co Lydię okropnie drażniło. – Ty wyglądasz wręcz olśniewająco! Który pan będzie towarzyszył tak pięknej pani? – posłała kuzynce znaczący uśmieszek ujmując ramę siedzenia, zajmowanego przez rudzielca. Wtedy rysy ich obu odbijały się w lustrze toaletki.
Lydia przyjrzała się dokładnie temu obrazkowi. Miała wrażenie, jakby włosy Daphne siwiały, z czasem wypadały. Później jej twarz… zrobiła się szara, martwa, pokryta zmarszczkami. Oddech brunetki smagał jej szyję, był ciężki, nienaturalnie powolny. Później poczuła jak długie, kościste palce głaszczą umalowane policzki, dotyk Walsh parzył, zostawiała po sobie ślady w postaci szram sączących krew. I skóra Lydii przybrała dziwny kolor. Stała się porcelanowa, niczym ta maska. Nastolatka nie dostrzegła nic prócz bieli i czerwieni, zamaczała się w nicości, a gdy ponownie zrobiło się widno nie wyglądała już jak Lydia Martin. Wyglądała jak ona, jak Laura Mulligan, tyle że powstała z ognia. Cała była ogniem. Gdy nerwowo zacisnęła powieki przeobraziła się w ciemność. Sam mrok, a na jej szyi widniał ten wisior, lecz instynktownie go ujmując stała się jasnością. Promieniała blaskiem, który z czasem przerodził się w czerwoną osokę. Była krwią. Po prostu. Momentalnie jej tętno przyspieszyło, mrugała zbyt szybko, starając się wybudzić z dziwnego stanu. Udało się. Spostrzegła swoje i oblicze, i zwyczajne oblicze Daphne, po czym odetchnęła z ulgą. Niepewnie obróciła głowę, lecz ku zdziwieniu zielonookiej kuzynka nie była sobą. Była porcelanową figurą, której ciało okalała czarna suknia z muślinu. Wstrzymała oddech znów spoglądając w lustro. Zamarła. Również stała się porcelaną, a jej kreacja odnosiła się do granatu. Podobnie jak pokój Martin ukształtował się w  niezmierzoną, białą pustkę. Ze zwierciadła powoli zaczęły wydostawać się cienie. Okalały całe pomieszczenie powtarzając niezrozumiałe słowa w kolejnych językach. Było ich kilkanaście, może kilkadzieścia, kilkadziesiąt. Lydia nie miała pojęcia. Nie wiedziała. Miała jedynie świadomość tego, że jeśli zacznie krzyczeć wszystko wróci do normy. Tak też zrobiła, uchyliła usta i wydała z siebie pisk, jęk, wrzask. Zwał, jak zwał ale był definicją czystego bólu, strachu… Śmierci. Z czasem fajans zaczął pękać. Na twarzy Daphne, jej twarzy, postaci znikały łkając, wracały do lustra, a wtedy i ona pękła, pozwalając powiekom opaść.
- Lydia! – zawołała Daphne potrząsając kuzynką – Lydia, do cholery! – wyglądała na zdenerwowaną, przerażoną, jednak grała. Musiała sprawiać wrażenie nieświadomej, aby Banshee nie dowiedziała się o niczym.
- Laura Mulligan – wyszeptała mimowolnie rudowłosa, a brunetka zamarła. Pozamiatane – pomyślała. Przecież dziewczyna i tak wiedziała już za wiele.
- Co z nią? – mimo wszystko Daphne starała się wciąż stwarzać pozory.
- To ty! – niespodziewanie rudzielec wybuchł. Martin odepchnęła kuzynkę podnosząc się na równe nogi  - to twoja wina! Jesteś jakimś voodo, prawda?! – nie ważyła słów. Działała w amoku rzucając maskę w kąt. Nie liczyła się z tym, że Daphne może ją skrzywdzić. Po prostu musiała wiedzieć. Ta natomiast tylko wywróciła oczami. Zaczyna się – jęknęła w duchu. Lydia w tym momencie wyrzuciła wszystko z szafki i cisnęła w kuzynkę pismem.
                - Psychiatryk?! – nie mogła opanować nerwów, gdy brunetka oglądała ze znudzeniem swoje paznokcie. Czekała aż Banshee się wywrzeszczy, aby móc przejść do rzeczy. – Czego chcesz? Powiedz, czego chcesz? – warknęła wystawiając pilniczek, niczym miecz w jej stronę. Walsh nie wytrzymała i wybuchła gromkim śmiechem.
                - Przepraszam, ale możemy już zakończyć tę parodię? – oparła się o ścianę.
                - Ty jesteś jakaś popaprana! – Martin nie mogła zrozumieć tej reakcji.
                - I mówi to osoba, która słyszy głosy – Daphne uśmiechnęła się kpiąco przeczesując włosy dłonią.
                - Wiesz? Wiesz o wszystkim, prawda?! O Scott’cie, Dereku, Isaacu, Peterze, o mnie… Boże… - Lydia zaczęła chodzić po pokoju, a brązowooka przytaknęła.
                - To prawda – odparła – przez ten nadnaturalny szajs byłam w psychiatryku. Nie chciałam żebyś uważała mnie za świra, dlatego nic nie powiedziałam – skłamała. Mówiła perfidnie nieprawdę, nie jąkając się nawet. Miała tę śpiewkę idealnie przećwiczoną. Przecież była Daphne Walsh, zawsze posiadała plan „B”. – Ja po prostu… - przełknęła głośno ślinę. – bałam się…
                - To wszystko? – emocje rudej opadły. Musiała wziąć kilka głębokich oddechów i się zastanowić. Powinna jej zaufać? Wahała się, lecz przed oczami nastolatki zatańczyły te minione chwile spędzone z kuzynką. Nie potrafiła zaprzepaścić kilkunastu lat przyjaźni. Nagle szepty zamilkły. Pojawił się jeden, słodki głos Daphne mówiący „Chodź do mnie, Lyds, chodź, będzie jak dawniej…”. Martin nie miała już złych przeczuć, lecz gdy wykonała kolejny ruch, czyli przytuliła Daphne usłyszała słowa przysięgi. Obiecała śmierć potwora – skąd mogła wiedzieć iż w jego ramionach się znajduje
***
                - Zaparkuję, lećcie beze mnie – powiedział Stiles wychodząc z samochodu. Chciał jeszcze ustalić ze Scottem kilka rzeczy, ale tak by Laura nie usłyszała ni słówka.
                Stali już przed willą Martinów, zabawa trwała w najlepsze więc mieli moment na wymienienie paru słów. Ponadto na dworze zrobiło się chłodniej oraz ciemniej, dochodziła dziesiąta, więc nastolatkowie z pewnością pochłaniali ju kolejne promile.
                - Dołączcie do mnie – rzuciła Laura chcąc wysiąść z drugiej strony, a przyjaciele tylko przytaknęli. Zaczęli po raz kolejny, szeptem przedstawiać sobie wzajemnie cały plan. Dobrze, nie był najlepszy, ale mógł wypalić! W końcu nie ma złych planów, można je po prostu źle wykonać.
                O dziwo Mulligan słyszała kawałki ich rozmowy. Jakby fakt, że mówią ciszej nie stanowił problemu. Marszcząc czoło wyłapała „prosektorium”, „tamta noc”, „bestia” oraz swoje własne imię. Zawahała się i nie opuściła pojazdu. Zawładnęła nią czyta ciekawość więc osunęła się przed tylne siedzenia, na ziemię i pochyliła, co w granatowej, obcisłej sukience okazało się ogromnym wyczynem. Schowała maskę, torebkę i siebie próbując skupić wszelkie zmysły na konwersacji chłopaków.
Przymknęła powieki, wzięła głęboki oddech, oblizała usta… W tym momencie w głowie Laury zawirowało. Do jej uszu dostał się dźwięk głosu Isaaca okręcającego Sally Branson – szkolną ździrę, przeraźliwe dudnienie jakiejś popularnej piosenki, krzyki, wrzaski. Słyszała wyraźniej, a to powodowało pulsowanie czaski, niczym mózg obijający się on nią. Musiała momentalnie ująć skronie, aby głowa nie wybuchła. Lecz nie tyle słuch rozpraszał siedemnastolatkę. O jej nozdrza obijało się tysiące woni. Perfumy, pot, chlor, jedzenie, posadzka Jeepa. To ją przygniatało. Laura poczuła się maleńka, pogrążona w bólu. Zbyt mocno się skoncentrowała. Kolejny zapach i za razem smak – krew. Znała go doskonale, jednak wtedy był szczególnie wyrazisty. Każda drobinka, atom czerwonej osoki pobudzał najmniejsze komórki Laury do życia. Odniosła wrażenie, iż robi się wszechmocna, jakby późna pora, blask miliarda gwiazd oraz życiodajny płyn wzmacniały w niej żądze. Żądze czego? Zapragnęła więcej. Odczuwała wszystko mocniej. Zacisnęła powieki ściślej rozkoszując się chwilą. Ten smak, on eksplodował rozlewając się po podniebieniu, dziąsła zaświerzbiły, a łopatki i krzyże zapiekły, lecz i to pieczenie okazało się przyjemne. Szatynka chciała aby ktoś ją dotykał w tamtym momencie, aby czyjeś silne dłonie smyknęły po jej nagim ciele. Zapragnęła intymności, czegoś zakazanego. Fantazjując cichutko jęknęła, a wtedy… Magiczną chwilę przerwał warkot silnika i zatrzaśnięcie drzwi. Laura otworzyła oczy i do niej dotarło, iż nie ma już odwrotu. Ujęła opuszkiem poprzegryzaną do krwi wargę, spoglądając ukradkiem za okno. Kierowali się do szpitala, Stiles jechał dość niespokojnie, choć Laura nie miała pojęcia dlaczego może wyczuć jego nerwy. Mimo wszystko milczała, nie chcąc zdradzić swojej obecności.
Po piętnastu, może dwudziestu minutach znaleźli się na parkingu. Było tam ciemno, pusto i strasznie, a chłopak stawał się coraz bardziej rozdrażniony. Bał się. Tyle wywnioskowała.
- Co tu robimy? – odezwała się wreszcie, a syn szeryfa aż krzyknął. Jego tętno przyspieszyło, podskoczył na siedzeniu chwytając się za serce. – Wybacz, nie chciałam cię wystraszyć, po prostu mi powiedz dlaczego tu jesteśmy…
- Laura – odparł dopiero po chwili, gdy udało mu się zebrać myśli. Już od samego początku plan zaczął się sypać. -  Skąd się wzięłaś?!
- Wiesz, gdy mamusia i tatuś mają chcicę… - sarknęła całkowicie poważnym tonem, a Stiles wywrócił teatralnie oczami. Nie bardzo wiedział co powinien uczynić. Nie mógł uświadomić Laury. Wyzwałaby go od świrów, lecz nie mógł również po raz kolejny jej okłamać. Wziął więc głęboki oddech i wyszedł z samochodu. Została jeszcze kwestia ile ona sama zdążyła sobie ubzdurać.
- Gdzie idziemy? – zapytała nastolatka otwierając drzwiczki.
- Ty nigdzie, poczekaj na mnie w aucie – odparł pospiesznie, zamykając je.
- Stiles! – krzyknęła, znów siłując się z klamką.
- Wybacz – znów to zrobił, po czym tylko westchnął obracając się na pięcie. Zakluczył Jeepa zostawiając Mulligan samą.
Wtem poczuł jak po ciele przelatuje zimny dreszcz. Jeśli bał się wcześniej, to wtedy był przerażony. Ręce siedemnastolatka trzęsły się w kieszeniach, lecz nie na tym się skupiał. Jego myśli znów uciekały do Laury, bądź prędzej do tego, jak daleko będzie musiał się posunąć, aby chronić ją przed anaturalnym światem. Dziewczyna była dla Stilesa jak siostra, kochał ją. Tak, mógł to z miejsca stwierdzić. Kochał Laurę, kochał Scotta, ale w ów momencie poczuł się za nią odpowiedzialny. Nie zrozumiał tego uczucia, odniósł wrażenie jakby musiał zrobić wszystko, by nastolatce nic się nie stało.
Ona natomiast siedziała w fotelu naburmuszona, z rękoma założonymi na piersiach. Owszem, miała pełną świadomość tego, iż najzwyczajniej w świecie szpiegowała przyjaciela. Mogła spodziewać się takiej, bądź podobnej reakcji, jednak była zbyt ciekawa. Wtedy również dumna, aby odpuścić.
- Stiles, cholera! – krzyczała szarpiąc za klamkę, na próżno.
Po raz kolejny jęknęła ze zrezygnowaniem i uderzyła tyłem głowy o oparcie. Laura odetchnęła ciężko, rozglądając się po samochodzie. Zastanawiała się jak mogłaby wyjść i pobiec za brunetem, ale za razem nie wiedziała też po kiego… Bo niby co miała do jego spraw? Mogli mieć przed sobą sekrety. Byli tylko najlepszymi przyjaciółmi, nie małżeństwem, do jasnej ciasnej, ale wścibskość z czasem zdominowała wszystko inne. Martwiła się. Tak. Troszczyła, bo pusty szpital nocą może być… Nawiedzony? Prędko jednak odepchnęła od siebie niedorzeczne myśli. Sprowadzały się bowiem do pamiętnego dnia, czegoś o czym wolała zapomnieć.
Trzaskając dłonią o drzwi po raz kolejny poczuła jak łamie się długi, muśnięty czerwonym lakierem paznokieć.
- Szlag – zaklęła pod nosem odgryzając jego cząstkę. Normalnie by się zdenerwowała. Zapewne. Lubiła swoje paznokcie i je, i ich malowanie, ale w rzeczonym momencie miała na głowie kwadrylion ważniejszych spraw i tak przyćmionych przez Stilea. Chęć towarzyszenia mu okazała się zbyt silna. Jeszcze nigdy nie chciała być blisko chłopaka tak, jak było to możliwe. Byleby nie szedł sam.
Rozmyślając nad tym spostrzegła o co uderzyła opuszkiem. Gałka. zważywszy na to, iż Jeep miał swoje lata okna nie otwierały się automatycznie. Laura uśmiechnęła się więc szatańsko i zabrała za odsuwanie szyby.
- Dobre sobie, chłopcze – zachichotała pod nosem i wygramoliła się przez okno. Niestety sukienka ograniczała ruchy dziewczyny. Łupnęła prosto na kostkę brukową zdzierając kolano. Laura mimo wszystko nie chciała odpuścić. Pozbierała się, otrzepała, odrzuciła pukle ciemnych włosów na łopatki i biorąc obcasy w ręce pobiegła za przyjacielem.
Stiles znajdował się równo przed tylnym wejściem do szpitala, skostniałą drżącą dłonią ujął klamkę, gdy Laura podbiegła. W pewnym momencie poczuła fale stresu. Jego stresu. Im więcej o nim myślała, tym bardziej utożsamiała się z jego osobą, te niezdecydowanie… Nie, ona była w stu procentach pewna, iż pójdzie za nastolatkiem na koniec świata. Syn szeryfa natomiast nie wiedział, czy dobrze robi.
- Miałaś siedzieć w aucie – szepnął pretensjonalnie, lecz nie na nią nie spojrzał, za to Laura pożerała wzrokiem jego profil. Starała się dojść do tego, co planują, bądź prędzej planuje zrobić – na próżno.
- Kpisz ze mnie? Wiesz, że nie znoszę małych przestrzeni – wywróciła oczami widząc jak się waha, ułożyła dłoń na ręce Stilesa i sama pchnęła wejście, które przez wiek zaskrzypiało. Wtedy brunet wlepił w przyjaciółkę zirytowane spojrzenie, ale nie mógł przez cały czas jej zbywać, musiał wreszcie wymyślić kolejną bajeczkę pod tytułem: dlaczego znaleźliśmy się w tak przerażającym miejscu po zmroku.
Całkowita ciemność przeszywała korytarze, zielonkawe ściany wydawały się wtedy zupełnie białe, bądź szare kontrastując z mrokiem. Świeżo wypastowana podłoga odbijała blask półpełnego księżyca rzucając nim na wszelkie strony. Mimo wszystko jego światło ginęło w czerni. Było ciemno, głucho i zimno. Niczym w kostnicy. Na domiar złego w powietrzu unosił się typowo szpitalny zapach leków, mieszając się ze środkami dezynfekującymi.
Nastolatka odniosła wrażenie, iż znajduje się w samym środku jakiegoś całkowicie niestrasznego horroru dla dwunastolatek. Lecz co innego oglądać – co innego poczuć na własnej skórze. Ona poczuła, a dla efektu włoski na rękach stanęły dęba. Mulligan przełknęła głośno ślinę, mocniej ściskając dłoń Stilesa, jakby jego obecność mogła odstraszyć wszelkie demony niczym sól i egzorcyzm. Nie mogła, ale z pewnością Laura stała się pewniejsza.
                Momentalnie spojrzeli po sobie, Stilesowi zrobiło się odrobine głupio. Nie z powodu dotyku dziewczyny, skądże znowu! Po prostu żałował, iż nie może usiąść teraz gdzieś w kącie i opowiedzieć przyjaciółce o wszystkim – dosłownie. Miał dość okłamywania jej, a w ciągu tego tygodnia zrobił to przynajmniej kilkanaście razy. Podobnie czuł się Scott, a nawet Melissa. Wszyscy woleliby, aby Laura wdepnęła wreszcie w ów bagno, ale każdy bał się reakcji nastolatki. W tej kwestii obchodzono się z niebieskooką jak z jajkiem, w szczególności robiła to pani McCall, bowiem jako jedyna wiedziała o wyrywkach z pamiętnika i o tym, jak naprawdę zginęła Tracey.
                - Tata poprosił mnie o sprawdzenie ciał zamordowanych w ostatnim czasie – szepnął włączając latarkę. Strumień światła rozjaśnił drogę, przez co wyglądała dziesięć razy straszniej.
                - Dlaczego? – mruknęła pod nosem ciągnąc się za Stilesem. Szedł w stronę prosektorium starając się nie zrobić zbędnego hałasu. – Przecież jest szeryfem, nie mógł…?
                - Odsunięto go od sprawy, ale myśli, że ma plan – wtedy coś łupnęło więc oboje obrócili się gorączkowo. Łoskot dochodził z sąsiedniego korytarza. Ktoś tam był… Nastolatek ułożył palec na ustach i stawiał kolejne kroki ściskając mocno rękę Laury. Ta natomiast ujmowała wysokie buty dziękując samej sobie w myślach, iż zdjęła je jeszcze przed wejściem do szpitala. Bez nich była od chłopaka niższa przynajmniej o połowę głowy. Nie zadawała więcej pytań, ten trzask ją przestraszył. Znaleźli się przecież nielegalnie w czyszczonym szpitalu. Obiekt monitorowany, do cholery! Stiles debilu! – pomyślała, lecz milczała. Rzuciłaby się za nim w ogień, podobnie miała rzecz jasna ze Scottem, lecz McCalla tam nie było.
                Podchodząc do mosiężnych, metalowych drzwi wstrzymała oddech. Nastolatek wyciągnął z kieszeni klucz, który Scott ukradł Melissie i przekręcił go w zamku. Z pomieszczenia spłynęła na nich fala jeszcze zimniejszego i bardziej śmierdzącego powietrza. Ale Laura znała ów zapach zbyt dobrze. Jakby już kiedyś się z nim spotkała. Skąd mogła wiedzieć, że czuje swoje własne ofiary.
                - Poczekaj tu na mnie – powiedział Stiles prawie bezgłośnie, a szatynka ścisnęła jego rękę mocniej i pokręciła przecząco głową. Chłopak również się bał, lecz musiał okiełznać nerwy, aby stać się dla niej podporą, choćby na ten moment.
                - Lau, proszę – wyrwał dłoń z jej żelaznego chwytu i znalazł się w środku.
                Rozejrzał się po pokoiku wyłamując palce. Przeniósł wzrok na liczne szufladki w ścianie, musiał odsunąć choć jedną i obejrzeć ciało. Martwe. Zmuszał samego siebie, aby sięgnąć po trupa, lecz oddech przyspieszył, momentalnie ruchy Stilesa stały się niegramotne i niezdarne, wiedział że wolałby tego nie widzieć, ale taka była konieczność. Zagryzając poliki od środka zrobił to, po prostu wysunął pierwszego nieboszczyka.
                Okazała się nim młoda dziewczyna, musiała być blondynką, bo jasne kosmyki nasączyły się krwią. Miała puste oczy, zalane tym samym, czerwonym płynem i szarawy odcień skóry. Wyraz jej twarzy sprawiał, że Stiles miał ochotę wyjść i nie wracać tam nigdy więcej. W jednej chwili spoglądając na Margaret – bo takie imię nosiła, dostrzegł siebie na jej miejscu. Wzdrygnął się. Póki potwór był na wolności, nikt nie mógł czuć się bezpieczny.
                Otrząsając się z transu spowodowanego jej wzrokiem zmierzył dokładnie sylwetkę, po czym zmarszczył brwi. Kim był morderca? Wilkołaki nie zabijały w sposób tak… tak ludzki a za razem zwierzęcy. Rany powinna wyrządzić istota, która postradała zmysły. TO musiało mieć długie, bądź półdługie paznokcie, ostre kły oraz niezmierzoną żądze krwi.
                Wampir – pomyślał, ale skarcił się w duchu. Dobra, w wilkołaki uwierzył, ba! Sam naprowadził Scotta na likantropie, lecz wampiry?! Niedorzeczne. Popadając w zamysł nie mógł dosłyszeć jak do pomieszczenia po cichu wchodzi Laura, stając za nim.
                Nastolatkę przeszła fala gorąca. Mimo minusowej temperatury panującej w prosektorium, ona odniosła wrażenie, iż płonie żywym ogniem. To działo się tak szybko.
Dostrzegła jej twarz, jeszcze wyrażającą jakiekolwiek emocje. To jak postać od kostek do ud i od nadgarstków do ramion pokryta żyłami wbija długie, czerwone paznokcie w jej szyję. Jak włosy, sięgające za pas kleją się od krwi, jak potwór dokładnie wysysa całą egzystencje dziewczyny, wcześniej pozbawiając ją duszy jednym spojrzeniem i dotykiem. Wzdrygnęła się. Zbyt wiele fantastycznych książek. Nie widziała bowiem twarzy potwora, uznała go za chorego psychicznie człowieka. Nie nienormalnego – zagubionego. Fascynowało ją to, podsycało ciekawość, a za razem niepokój. Dlatego właśnie powoli, ze wstrzymanym oddechem podeszła do Stilesa.
Ujęła dłonią jego szyję, osuwając kawałek koszulki. Działała niczym w amoku. Chciała mu pokazać, co udało się wywnioskować. Dlatego właśnie przejechała długim, czerwonym paznokciem po karku. Nie raniła go. Wisior tego nie chciał…
Serce chłopaka zabiło szybciej. Nie miał pojęcia, co Laura robi. Ona w sumie też nie wiedziała.
- Najpierw wbito pazury w jej szyję. Morderca czekał na odpowiedni moment, moment gdy puls będzie przerażająco prędki. Gdy tak się stało delikatnie i dokładnie wypruł tę żyłę – szepnęła pokazując naczynie krwionośne wystające ze zmasakrowanej sylwetki blondynki.
Stiles zamrugał szybciej. Nie mógł zrozumieć działań przyjaciółki.
- Później spijał jej krew, nie roniąc ni kropli, pobudzając szaleństwo. Następnie wpił się w resztę, pozostawiając ślady zębów oraz tak zwane w kryminale „mordercze malinki”. Bawił się półmartwą ofiarą, dał nadzieję, lecz następnie uświadomił, że jest ona matką głupich. Zabił ją, bo tego chciał…
                Laura odsunęła się od Stilinskiego na kilka centymetrów i uśmiechnęła niewinnie. Wyjęła z jego kieszeni aparat cyfrowy robiąc zdjęcia ran. Przecież skoro John o nie prosił… Stiles natomiast sterczał niczym kołek mierząc ją od stóp do głów.
                - Kryminalne zagadki Miami, Sherlock, Supernatural, to uczy życia – szturchnęła przyjaciela unosząc obie brwi. – W porządku, nie jestem psycholem – wywróciła oczami, a on przytaknął.
                - Po prostu stąd chodźmy… - mruknął. Wciąż bacznie ją obserwował, przez chwilę pomyślał, że to Laura mogłaby pozabijać tych ludzi, ale w ostateczności odrzucił od siebie te myśli. Ona?! Jego Laura miałaby kogoś skrzywdzić?!
                Nie zauważył bowiem, że Margaret ściska w dłoni skrawek koszulki. Jego koszulki, w której Mulligan wróciła do domu ostatniego wieczoru…
***
Miami, dwa lata wcześniej…
Młoda kobieta rzucała się po ścianach budynków powodując tym niemałe zamieszanie. Starała się wyrwać, uciec i nigdy tam nie wracać, lecz nie potrafiła.
Miała po prostu dość. Pierwszy raz od sześciuset lat zapragnęła wolności, choćby minimalnego powrotu czegoś, co było. Nienawidziła tego, nienawidziła bycia Illuminatos tak bardzo, gdyż to ją niszczyło.
Powiadają, iż nieśmiertelność nie jest darem, a przeznaczeniem, które należy wypełnić. Daphne zgadzała się z tymi słowami w stu procentach. Tyle że… Wolała zaprzepaścić wszystko, rzucić się z ruin wiekowego obserwatorium i skończyć ze sobą, niż kolejne dekady uganiać się za czymś niezniszczalnym. Walsh bowiem nie była człowiekiem. Nigdy. Została stworzona do jednego celu – aby zabić. Nie miała rodziny, nie miała dzieciństwa… Dlaczego? Ponieważ we wszechświecie musi panować równowaga. Tak po prostu jest. Każdy ma swój cień, swoją ciemną stronę. Słońce księżyc, mrok światło, hałas ciszę, złość spokój, a Illuminatos Mortui. Bo gdy doszło do powstania Kamienia Filozoficznego powstała i kobieta, dla której jedynym celem było przywrócenie naturalnej równowagi. Nikt nie pomyślał, iż Daphne Walsh zacznie czuć…
- Puśćcie mnie! Puśćcie! – wydzierała się w niebogłosy. Starała się uciec, ale nagle cała siła z niej uleciała. Jakby słońce przestało zrzucać na brunetkę pukle mocy. Przestało. Nikt nie miał pojęcia, że to dlatego zaszyło się za chmurami. Nie chciało oglądać kolejnego upadku swej córki.
- Jasne, jasne panienko – powiedział rosły mężczyzna ujmujący ją pod ramię. Nie robił sobie nic z krzyków Daphne, zupełnie jak drugi najemna. Oboje byli pracownikami ośrodka, do którego ją wysyłano.
- Ona tu wróci! Rozumiecie?! Jestem wam potrzebna, ale nie chcę… - nie mogła ułożyć pełnego zdania. Zachłysnęła się własną śliną i kopiąc jednego z osiłków spowodowała chwilowe oswobodzenie. Zaczęła biec. Walsh zamarzyło się wpadnięcie pod jakieś auto, ale za każdym razem jej nadprzyrodzona siła odpychała brunetkę na boki. Wyglądało to tak, jakby sama z siebie uderzała o kolejne ścianki kamienic wąskiej uliczki.
- Zwariowała – skomentowała jakaś kobieta wychylająca się przez okno. Wyciągnęła komórkę i nagrała zajście, czego Daphne nie mogła dostrzec. Już nie, ponieważ potraktowano ją paralizatorem, a następnie ubrano kaftan bezpieczeństwa. Zamknęli brązowooką w furgonetce zabierając ją do miejsca, w którym nie powinna nikogo skrzywdzić. Dokładnie… Pokój bez drzwi i okien.

***
 

Witam, witam, witam!
Mamy wtorek, mamy i rozdział, więc proszę bardzo - czytajcie!
Muszę powiedzieć szczerze, że sama nie czytam swoich opowiadań. Po prostu przelecę po wordzie szukając błędów (nie zawsze je wyłapię) i olewam. Ostatnimi czasy postanowiłam to zmienić i przeczytać, co udało mi się stworzyć. Ej, podoba mi się to! Nie tyle styl, co zarys historii. No i Wasze komentarze. Kurwełkę, czytałam je wszystkie i lałam ze śmiechu, piszczałam, a w ostateczności się poryczałam. Zważywszy na to, że nie jestem zbyt ckliwa, to coś dzikiego. Koniec końców żyję w Polsce, Polska to dziki kraj. Mniejsza. Chodzi o to, że jeszcze nigdy nie czytałam tylu miłych słów na swój temat! Dostałam odrobinę pytań i tak dalej...
I teraz to rozstrzygniemy.
Czy nie mogę dodawać rozdziałów częściej - myślę, że raz w tygodniu jest odpowiednio, nie macie mnie dość. Ale jeśli chcecie mogę zmienić tok na na przykład hmm, wtorek i sama nie wiem... Sobotę? Choć mogłabym się nie wyrobić z terminami, więc zostańmy przy wtorkach.
Jednak... Już wkrótce szkoła *wrzask radości* i tak jakby oddaję internety w ręce rodziców. Muszę się mocno przyłożyć w tym roku. Więc... Gdybym następny rozdział dodała w piątek i już później w same piątki? Chcecie część drugą "Maskarady" w piątek?
Jak robię akapity - no normalnie ;) Piszę w wordzie więc zwyczajnie tabem, a na blogspocie walnę kilka spacji ;)
Skąd umiem tak świetnie pisać...
I to jest szerszy temat...
Zależy co dla kogo jest świetne. Osobiście uważam, że mój styl nie jest paskudny, ale nie jest też mistrzowski. Musiałam dużo ćwiczyć, aby znaleźć się tu gdzie jestem. Nie sądzę, abym umiała pisać wybitnie, to co tworzę jest przeciętne i znam wiele lepszych blogerek, dla przykładu moja przyjaciółka Karolina, która niestety rzuciła blogosferę. Jest tego na pęczki, lecz nie chcę wyróżniać. 
Jednak najbardziej bawi mnie to, że miałabym dać komuś korki z pisania. Wiem, że to tak na żarty, żebym poczuła się "och" i "ach", ale gdybym zinterpretowała to dosłownie odpowiedziałabym, że nie da się dać korków z pisania. To kwestia wyrobienia ręki. Piszę od ponad roku i nie ma dnia, żebym nie napisała choć krótkiego shota. Albo nie pisała w "Kosmatych" - heheh, nieważne, Deanette ii te sprawy.
Moją jedyną radą jest - ćwiczenie czyni mistrza! 
Ja również dopiero rozwijam i poznaję swoje możliwości. 
Odnośnie samego "Darkness". 
Mogę zapytać?
Mój blog, zapytam!
Chcecie część II tego opowiadania?
Otóż, zawszę gdy zaczynam pisać coś nowego wymyślam początek i koniec, a w trakcie powstaje środek. Także wiem doskonale jak zakończy się część pierwsza, ale powstała możliwość małej zmiany i pytam już teraz: Chcielibyście przeczytać część II?
Teraz bardziej rzeczowo... Zbliżamy się do końca części pierwszej "a", którą będzie rozdział dziesiąty.
Czyli:
10 rozdziałów = podczęść części piewszej.
Szykuję następne 10, które napiszę na 110 procent, ale urodził się pomysł kolejnej podczęści, w sumie całej części i chcę wiedzieć, czy wytrzymacie ;)
Podsumowując - zmęczyłam was?
No i mniej męcząco - zapraszam do komentowania i oglądania, bo ostatnio zaczęłam bawić się z programem (Sony Vegas - kolejna odpowiedź) i wychodzą cuda cudeńka ;)
  

POZDRAWIAM SERDECZNIE I DZIĘKUJĘ ZA POŚWIĘCONY CZAS
@YourLittleBoo1
xx

143 komentarze:

  1. Świetny rozdział!
    Stiles i Laura trzymali się za rączki!!!
    SZIP!
    I tak chcę część 2~wera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię, postaram się nie zawieść Cię z tym Szipem xo

      Usuń
  2. Rozdział świetny... Uwielbiam sceny z Laurą i Stiles'em <3
    Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału i zakończenia pierwszej części, bo oczywiście nie obejdzie się bez drugiej. :D
    To opowiadanie jest jednym z najlepszych o Teen Wolf.
    Jesteś niesamowita <3
    Pozdrawiam :)) XOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, rozdział pojawi się według standardu we wtorek. Ten komentarz również jest niesamowity.
      I także pozdrawiam xoxo

      Usuń
  3. Najpiękniejszy filmik jaki kiedykolwiek widziałam *___________________________*
    Oscara ci za niego! Prawie się poryczałam - a wiedz, że płaczę cholernie rzadko, więc to wyczyn. Piękny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, filmik na prawdę dobry, ale brakowało sceny, w której Lydia została zaatakowana przez Petera.

      Usuń
    2. Nie wmieściłabym tej sceny, w sumie trochę o niej zapomniałam. I bardzo mi miło, widziałam ładniejsze, ale wciąż spoczywam na laurach :D Może zrobię jeszcze jeden..
      xx

      Usuń
  4. Świetny rozdział. Laura i Stiles coraz bardziej podoba mi się ich sytuacja i ich relacje! Nie było Scotta ale jakoś przeżyję tym razem :D A no i Lydia! Już myślalam, że się wszystko wyjaśni a tu niespodzianka, Daphne ma coś w zanadrzu! Domyślałam się :) John też był dobry ! "Jesteś gejem?" hahahahahaha, śmiałam się z tego przez kilka minut :) Postać ciotki mnie zastanawia... Szkoda, ze Stiles musi okłamywać dziewczynę, i powinien się wreszcie zorientować kto zabija! Przecież Mulligan mu wszystko dokładnie opisała. Przypadek ? Dobra czekam na następny, fajnie ze dodasz w piątek :D a no i pisz jak najwięcej, jestem gotowa na kolejne części. Pozdrawiam i weny życzę :D
    Zuzka!

    realitybeingadream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony żal mi Laury, ale znając całą historię inaczej na to patrzę. Ona też nie jest bez winy. Niestety nie mogłam dodać w piątek, teraz się już raczej nie opyla, więc standardowo we wtorek pojawi się część II maskarady. Na Twojego bloga muszę wpaść w wolnej chwili, bo teraz zaczyna się załatwianie podręczników, obieranie profili, straszenie licealnym zgiełkiem. Stety - niestety, trzeba sobie radzić. Ciotką pojawiła się tu tylko po jedno... :D

      Usuń
  5. Rozdział jak zwykle genialny! Nigdy nie czytałam bloga z takimi fajnymi opisami :D Wizja Scotta w różowych legginsach hahahahaha nie mogłam ze śmiechu jak to czytałam xDD Przerażający był moment, w którym Laura opowiadała co się stało Margaret. Brr, aż się wzdrygnęłam. Oj tak, Supernatural uczy życia. Mnie nauczyło panicznie bać się klaunów xD Coraz bardziej intryguje mnie Daphne. Z moją psychiką jest chyba coś nie tak, zawsze najbardziej lubię czarne charaktery :D Częściowo zaspokoiłam swój chory entuzjazm czytając Twój wpis, a teraz zaspokoję go w całości oglądając nowy odcinek Teen Wolf xD Chyba zacznę kochać wtorki, chociaż w szkole był to najgorszy dzień w tygodniu. Istna katorga, Bóg mnie chyba pokarał za moje lenistwo. Nie dość, że 2 wychowania fizyczne, to jeszcze moja największa zmora - plastyka ( teraz powinien walnąć piorun, jak w niektórych filmach przy złowieszczej atmosferze :D) Idź na profil artystyczny - mówili
    Będzie fajnie - mówili
    ;_______;
    Dobra, lece oglądać TW :D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Po co chodzić do szkoły skoro mamy spn?! ☺
      ~A.

      Usuń
    2. Czyli serial dobry? Wahałam się ostatnio czy zacząć i nie wiedziałam gdzie i kogo pytać. Ale skoro uczy życia i w ff na podstawie innej produkcji o nim napominają, musi być dobry ;D

      Usuń
    3. Nie polecam Supernatural. Nie wciągnęło mnie, po trzech sezonach miałam dość i przestałam oglądać. Ale zależy co kto lubi, ale o gustach się nie dyskutuje. Jeśli nie oglądałaś polecam Pamiętniki Wampirów, albo Tajemny Krąg ;)

      Usuń
    4. Mi osobiście bardzo się ten serial podoba. Tak jak wspomniała Charpentier każdy lubi co innego. Na początku mnie ten serial nie przekonywał, ale gdzieś pod koniec pierwszego sezonu nie mogłam wytrzymać jednego dnia bez obejrzenia chociaż dwóch odcinków. Skończyłam właśnie oglądać sezon siódmy. Supernatural jak najbardziej polecam, tak samo jak Charpentier wspomniała Pamiętniki Wampirów i Tajemny Krąg ( szkoda, że tylko jeden sezon jest) :D

      Usuń
    5. Polecam seriale o gejach! To coś dobrego!
      Ale tak serio nie oglądałam, a tym bardziej czytałam nic lepszego niż Gra o Tron!

      Usuń
    6. Ktoś wspomniał o serialach o gejach?!

      Queer as folk *szepnęła i usunęła się w cień*

      Usuń
    7. O tak! Gra o Tron - serial wart całej uwagi. No nie tylko serial, książka też jest zaje...fajna :D

      Usuń
    8. Alecto o - ja też jestem psychiczna, bo kocham Daphne! Uwielbiam jej postać, jest tajemnicza i dodaje opowiadaniu smaczku. Dziękuję za tak miły komentarz, osobiście nie uważam, żeby moje opisy były szczególne, ale mimo wszystko bardzo mi miło. :D

      Usuń
    9. Odnośnie seriali... Myślę, że tvd straciło swoją wartość, to już nie to samo. Sezon V był według mnie całkowitym niewypałem. Tsc czytałam tylko książkę, którą szczerze polecam. Z Supernatural... Ach, gdyby nie było warto nie wspomniałabym o nim w opowiadaniu, bitch! :D
      GoT szczerze polecam, książka jak na razie mnie urzekła, ale muszę przeczytać całą by ocenić. Serial oglądam z tatą, jemu też się podoba :D
      KARO, JEBAŃCZU! QaF mi tu nie polecaj, Ci ludzie są w miarę normalni! xd Ale arab i Fe się tam nadają, hehehe, iykwim xx

      Usuń
    10. Warto! Supernatural było moim ulubionym serialem zanim obejrzała TW :D Ale oczywiście SPN jest na drugim miejscu xD Tylko jednego nie rozumiem, wszyscy jarają się Dean'em, a ja wole Sama. <3

      Usuń
    11. Dean! Dean i jego Impala, Bitch! :D Łoś też jest w porządku, ale we always gonna be Dean xx

      Usuń
    12. Kiedyś kochałam Deana, ale po tych 9 sezonach... Sammy. Zdecydowanie Sammy. Ale Impalką nie pogardzę!
      Nogitsune, chyba że Din w twoim wykonaniu :D Wtedy tak.

      Usuń
  6. Shippuję Laules!<3 mówię to po raz kolejny, ale chciałbym pisać tak jak ty. Ja jestem początkującym i sam zaczynam swoją przygodę z blogiem. Zgadzam się z tą teorią 'ćwiczenie czyni mistrza' jak najbardziej!
    Genialny rozdział! Może było mniej tej akcji, ale również wspaniały tak jak inne. Sytuacja w szpitalu przy zwłokach opisana najlepiej. Sam się trochę bałem, a komentuję późno w nocy, co bardziej mnie to przerażało xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CZEKAM NIECIERPLIWIE NA 2 CZĘŚĆ !

      Usuń
    2. JA TEŻ!
      ŚWIAT TEŻ!
      OBAMA TEŻ!

      Usuń
    3. A WIĘC DLA OBAMY NAPISZĘ!
      Jasperze, dziękuję za opinię, mnie akurat ta scena trochę bawiła. Stiles sra w gaty, a Laura kurde praktycznie sama go tam zaciąga, ale późna pora wyjaśnia wszystko ;)
      Pozdrawiam i cieszę się, że podłapałeś mój szip!

      Usuń
  7. Wspaniały! Teraz wiem, że uwielbiam Laules <3 Fajnie razem by wyglądali. Daphne, czarny charakter.... Powiem szczerze, że uwielbiam takie baby. Tajemnicze i wredne. Scena w szpitalu, normalnie ciarki mnie przeszły, ale co po za tym? Świetnie opisane, jak Laura wyszła przez okno... Podziw, szacun... Ja bym nie wyszła, serio! No, nic ja tam krótko, więc pozdrawiam i życzę weny <3
    Julia
    sistersofwolfs.blogsopt.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scena z Laurą wychodzącą przez okno jest akurat oparta na faktach. Pamiętam, że jak miałam X lat tata nie chciał mnie wziąć ze sobą do bankomatu, bo nie widział takiej potrzeby, a ja tak lubiłam jak kasa się pojawia xd Więc odkręciłam gałką okno i wyszłam. Tyle, że rozwaliłam sobie łeb o krawężnik ;D
      Odnośnie Twojego szablonu - już się robi!

      Usuń
    2. Jezu, dziękuję. Jesteś Boska <3

      Usuń
  8. Rozdział cudowny! Bardzo podobała mi się scena Laury i Stilesa. Była taka, jakby to ująć, niby strasznawa, ale z drugiej strony urocza, bo trzymali się się za ręce.
    Ale najbardziej skupiłam się na momentach Daphne. Zadziwia mnie ta kobieta i jej maska. Brr...
    Dziś krótko, bo nie mam weny na komentarze i pracuję nad nowym blogiem ;)
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Miss Miley, dawniej Hope

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: PIĘKNY FILMIK, KOCHAM STYDIĘ!
      (tak odnośnie mojego pomysłu to trochę o nich hihihi)

      Usuń
    2. Ze stydii kocham tylko 50% - czytaj Stilesa, kropka

      Usuń
    3. Cicho, Kars! Stydia jest epicka! Ja też kocham Stydię i cieszę się, że wracasz do blogosfery! A jeśli chodzi o Daphne, to ja ją bardzo lubię xd

      Usuń
  9. Ach, świetny rozdział! W każdym calu, serio. I w sumie to nawet zaczynam przekonywać się do Laury, sukces! ;) Spodobała mi się rozmowa Johna i Stilesa, hahah xd Żeby tak Stiles gejem? Gdzie tam :D I czy ludzie serio myślą, że różowe leginsy Scotta to tylko żart? Arab z pewnością posiada własną kolekcję! Ba, całą szafę różowych, obcisłych leginsów, którą dzieli z Fe!
    Scena z Lydią i Daph… Wow. Wielkie wow, świetnie opisane. Oczywiście wciąż nie cierpię Daphne i niech zginie w męczarniach ^_^
    Dalej. Laura i Stiles w prosektorium. Ach, nie ma to jak romantyczny nastrój! <3 Tylko oni, pusty szpital, zapach... śmierci i trupy. To prawie jak randka :D Spodobało mi się w jaki sposób Lau opisywała śmierć tego biednego człowieczka. Ale jest coś co mnie zastanawia. Skrawek tej koszulki. Ja rozumiem, akszyn w opowiadaniu i w ogóle, ale przy sekcji zwłok ktoś nie powinien tego odkryć? Nie wiem, może coś słabo pamiętam z tą koszulką, bo rozdział komentuję dzień po przeczytaniu. Ta scena tak czy inaczej jest moją ulubioną w tym rozdziale! <3
    Ostatnia scena. DAPHNE, NAJLEPIEJ TO DALEJ SIEDŹ W TYM PSYCHIATRYKU I PŁASZCZ TAM DUPĘ. Tak jakby nienawidzę laski, ups.
    Życzę ci dużo weny, która tak przy okazji mogłaby arabską mocą w arabską noc do mnie przyjść ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego Arab jeśli mogę spytać i dlaczego gej? Was to bawi a ja nie mam pojęcia z czego się śmieje. Choć muszę przyznać że Tyler P. na niektórych zdjęciach nie wychodzi hetero xD
      ~A.

      Usuń
    2. Też mnie to zastanawia. W sensie ta koszulka. Sekcja zwłok powinna wykazać co i jak, a materiał winni sprawdzić, oddać do analizy i wezwać Stilesa, bo to jego ubranie, na przesłuchanie. Skoro morderstwa stały się tak liczne... No ale to Twoje opowiadanie ;)

      Usuń
    3. No i jeszcze to z Arabem. O co chodzi!? Scott jest arabem?! Co?

      Usuń
    4. Wy serio tego nie widzicie?! HAHAHHHAHA, przecież Tyler Posey wygląda jak arab, hahahah, ale od gejów wara!

      Usuń
    5. Ale nie... Nogitsune, proszę niech on będzie gejem! Omg, niech on będzie z Izaakiem! Oni mają taką chemię w serialu!

      Usuń
    6. Serio? SERIO?! Scott ma być z Allison!

      Usuń
    7. Szerli dobrze myśli. Zamknijmy Daphne gdzieś i wyrzućmy klucz, heheheh!

      Usuń
    8. Ano tak się przyjęło między mną a Nogitsune, że Scott to gej i arab :D Nie wnikajcie, serio xd

      Valentine, razem coś zdziałajmy, przyjedźmy po Daphne osobiście i zamknijmy ją w tym psychiatryku ^_^

      Usuń
    9. O Boże hahaha. Od tej odpowiedzi ciągle przeglądam zdjęcia Tylera. Jezu, on wygląda jak gejowski arab! hahahahahahahahhaahhaha!

      Ogłuszmy Daphne czymś, zwiążmy i wrzućmy do kanałów, hihihii!

      http://24.media.tumblr.com/tumblr_mbtds7qkyv1rcbe7zo1_500.jpg
      Umn, GEIIIII!

      Usuń
    10. Właśnie, to ty pisałaś to jedyne, dobre opowiadanie o Supernatural, które czytałam, prawda? Szerli napisz coś kiedyś, chętnie poczytam!

      Usuń
    11. Przestałam pisać ;-; Nie mam natchnienia, pomysłu i motywacji.

      Usuń
    12. Własna kolekcja różowych legginsów na tyłku gejowskiego araba - Scotta. A fandom Dereka od homo wyzwał, płaczę ze śmiechu!
      ~A.

      Usuń
    13. Ale dziękuję, miło wiedzieć, że twoim zdaniem to opowiadanie było dobre ^_^ Może jeszcze coś napiszę. W sumie miałam zamiar kontynuować opowiadanie o Teen wolfie, ale zrezygnowałam.

      Usuń
    14. Kurde szkoda, bo mi się podobało! Planujesz coś stworzyć w najbliższym czasie?

      Witaj tajemniczy anonimie w naszej konwersacji pod tytułem "zróbmy spam Nogitsune"!

      Usuń
    15. Zmieniamy świat! Teraz jak zobaczycie Scotta na ekranie będziecie widzieć go w różowych legginsach :D

      Usuń
    16. Taaa, szkoda że blogspot nie odświerza jak gaduś ;___;
      Chyba nie czytałam Twojego opowiadania o TW. Jakieś przypomnienie? Nie wiem właśnie, bo pamiętam coś o Originalsach.

      Usuń
    17. Planuję, ale potrzebuję solidnego kopa w dupę. Oj, przydałby się taki. Chętni? xd

      Usuń
    18. No siema.
      Matko Boska Częstochowska, nie oglądam Teen Wolf! Nie!
      Dajcie go do jakiegoś serialu o gejach!

      Usuń
    19. *Kopie w dupę Szerli* Już, mam nadzieję że wrócisz do nas z czymkolwiek, bo wiedz, że moje komentarze masz jak w zusie!

      Usuń
    20. Moje też! YOLO!
      Masz to jak w zusie!
      Śmieszni ludzie mojego pokroju, znalazłam się wśród swoich!

      Usuń
    21. Valentine, dasz mi do siebie jakiś kontakt czy coś?
      A to opowiadanie o TW było o Debrze Pierce, która straciła brata w pożarze w domu Hale'ów, ten brat był wilkołakiem. Debra odcięła się od nadnaturalnego świata, ale incydent w damskiej toalecie sprawia, że dowiaduje się kilku ciekawych faktów z życia jej szkolnych znajomych. Mowa o Scottym, Stilesie, Allison i reszcie bandy. No i stado alf, które atakuje. Mam jeszcze zamiar wrócić do tej historii.

      Usuń
    22. Anonimie drogi... Witam w naszych skromnych progach...

      Usuń
    23. Nie, nie pamiętam, ale chętnie dowiem się więcej. Uch, nie mam żadnych kontakterów, a mail chodzi gorzej niż zus... Masz gg?

      Usuń
    24. Mam gg ;) 49077056. Teraz tylko czekam na to, aż komuś będzie się nudziło i zacznie rozmowę o kolekcji różowych legginsów araba. To nigdy się nie znudzi :") xd

      Usuń
    25. Poczta chodzi gorzej. Wysłałam babci zaproszenie na ślub i gdybym nie zadzwoniła, to by nic nie wiedziała. Bałam się, że jakiś bezdomny przyjdzie się na*ebać zamiast niej.
      [*] Dla zusu i poczty.

      Usuń
    26. Haha :D Ja również przekonałam się o tym jak bardzo poczta polska ssie. Zniczyk dla poczty i zusu [*]

      Usuń
    27. Jej, a więc teraz muszę znaleźć dzienniczek, bo to w nim mam kontakty i numery. Może jestem staroświecka, ale lubię!
      To chwila i do Ciebie napiszę.

      [*] - niech spoczywają w pokoju.

      Usuń
    28. Dogi Niemieckie i małe mieszkania w Lublinie się nie lubią ;_____; Jakkolwiek to brzmi - pies zjadł mi wszystkie numery, założę nowe gadu gadu, w sumie i tak nie korzystałam, bo rozmowy z pedofilami po 23 zaczęły mi się nudzić, a ludzie przerzucili się na facebooka. Jeszcze moment.

      Usuń
    29. Zniczyk dla twojego zbioru numerów - [*]

      Usuń
    30. [*] Moja pocztówka do Karo została pożarta przez Pocztę Polską. Ok, aha ;-;
      Btw. Arab, Arab, Araaaab!
      Co do tego fragmentu z koszulką, był totalnie spontaniczny i wtedy na to nie wpadłam. Dajmy na to, że Margaret miała zbyt ściśnięte palce, idk xd
      Postaram się to jakoś logicznie wytłumaczyć ;)

      Usuń
  10. Cudowny rozdział. Szczególnie opisy tego co Lidia widziała w lustrze.
    Pozdrawiam.
    ~A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A? Mam się bać, A z PLL? ;D A tak na serio to dziękuję za opinię xx

      Usuń
  11. Byłam ostatnio w Krakowie i nie miałam czasu wejść, ale już wróciłam i z ochotą przybylam na Twojego bloga.
    jak zwykle słowa na początku mnie urzekły, ale to już jest
    "Scott jest taki seksowny w tych swoich różowych legginsach" - hahahah, nie mogę z tego! Genialny tekst! Taki w stylu Stilesa. bardzo podobała mi się jego scena z ojcem, który pytał czy jest gejem. Zauważyłam tu aluzję do odcinka Teen Wolf, kiedy Sheriff mówi: "Nie jesteś gejem", a Stiles: "Mógłbym!", a ojciec: "Nie ubierając się tak". To jedna z moich ulubionych scen z TW, a jest ich oczywiście mnóstwo!
    Już od pierwszej sceny z Carly wzbudziła we mnie antysympatię i jednocześnie przerażenie. Wydaje się być taką matroną, która wszystko sobie podporządkowuje i do wszystkiego się wtrąca.
    Scena z Daphne i Lydią - wbiła mnie w fotel. Bardzo skrupulatnie wszystko opisałaś, czego Ci trochę zazdroszczę, bo nie potrafię pisać takich rozbudowanych opisów. :D Daphne jest bardzo sprytna, potężna i boję się, że narobi prawdziwych kłopotów, jakich w Beacon Hills jeszcze nie było. Tylko nikogo nie uśmiercaj! A szczególnie nie Stilesa, chociaż on chyba może czuć się spokojny, bo jest wszystkich ulubieńcem. I dobrze, bo bez niego nie ma ani TW, ani żadnego opowiadania na podstawie TW.
    Wyczuwam więź między Laurą, a Stilesem, która staje się coraz mocniejsza. Ubolewam, że nie będzie z Lydią, ale jego relacja z Mulligan też jest bardzo ciekawa. reakcja chłopaka, gdy spostrzegł, że Laura jedzie z nim jeepem - bezcenna XD Aż wyobrażam sobie jego wrzask :D Z tym kawałkiem koszulki w ręce Margaret, to aż się zdziwiłam, że Stiles tego nie zauważył. Ale to może lepiej i ciekawiej. Właśnie ciekawa jestem, kiedy ludzie odkryją, że za tym wszystkim stoi Laura.
    Co do końcówkowej retrospekcji - to już w ogóle mnie zagięło. Wreszcie dowiedziałam się co oznacza bycie Illuminatos i musze przyznać, że w życiu bym się tego nie spodziewała! Istota stworzona, by zabijać nadprzyrodzone stworzenia i by prywrócić równowagę w naturze! OMG. to jest wspaniałe! Czyli w sumie Daphne nie jest jednoznacznie złą osobą, co mnie jeszcze bardziej zaciekawia i intryguje. Lubię osoby, które nie da się ostatecznie ocenić. Czekam na następny rozdział, a co do daty ich publikowania, moim zdaniem wtorek jest dobrym terminem.
    AAAAAAAAAAAA! Stydia w filmiku. Kurczę, masz Ty talent - nie dosć, że pisanie, to jeszcze fanvideo robisz. i jeszcze stydia. Genialne! Szczególnie uwielbiam początek, jak zaprezentowałaś jak Lydia jest zazdrosna o Stilesa i Malię.
    Chcę Ci jeszcze podziękować za wszystkie cudowne komantarze, które zostawiasz na moim blogu. Nie wiesz nawet jaką radość mi sprawiasz, kiedy je czytam. Mam nadzieję, że napisałam komentarz choć trochę tak wyczerpujący jak Twoje. też Ci trochę posłodziłam, ale przysięgam, że nie przesadzam. Twoje opowiadanie jest naprawdę dobrze "zaprojektowane" i napisane. Nie ma się do czego przyczepić, no!
    Ściskam serdecznie i życzę dużo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sobie od razu skojarzyłam z tą sceną w klubie. Albo pytaniami Stilesa do Danny'ego. "Podobam ci się?". Nie pamiętam dokładnie, bo oglądałam to z cztery lata temu, dodatkowo po angielsku ;D

      Usuń
    2. Hahahaha u Stilesa można zauważyć dużo gejowskich podtekstów :D Tak jak wspomniałaś, kiedy pytał się Danny'ego albo kiedy stał na korytarzu i krzyczał do Scott'a "To podobam się gejom?" xD

      Usuń
    3. Ja tam zawsze byłam team Sterek, dlatego właśnie gejostwo Stilesa jest dość oczywiste w moim przypadku, ale okej, nie piszę o stereku, wdech, wydech Julka.
      Dobra, już gra ;D
      Betty, dziękuję za tak długi i treściwy komentarz, nie ukrywam, że czekam na opinie od Ciebie, gdyż uwielbiam je czytać. Zawsze wywołują uśmiech na mojej twarzy, powodując, że wpadam w samozachwyt. Takie życie ;D
      Daphne - Wasz ulubiony temat i najbardziej kontrowersyjna postać.
      Tak, jest potężna, sprytna, ale niekoniecznie zła do szpiku kości. Jest po prostu suką, bo ja suczki ubustwiam, ale w granicach dobrego smaku. No nie wiem czy Stiles może czuć się bezpieczny. Koniec końców - przy Mortui i Illuminatos nikt nie może czuć się bezpieczny. Kłopoty to druga nazwa Beacon Hills, choć rozwiązanie wątku nie odbędzie się w Californii. Ale i tak już za wiele powiedziałam.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję raz jeszcze, xx!

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Też jestem team Sterek :D Forever and ever <3

      Usuń
  12. Jestem trochę spóźniona, ale jestem. Rozdział bardzo mi się podobał. Uważam, że jest jeszcze lepszy od poprzedniego, choć naliczyłam się literówek. Szczególnie uderzyła we mnie scena w szpitalu. Ten dreszczyk emocji i powoli rozwijające się uczucie Stilesa i Laury. Podoba mi się fakt, że nie pędzisz jak na wyścigi z wątkiem miłosnym. Jednak jakby nie patrzeć oboje są tylko nastolatkami, hormony i te sprawy. Ale dobrze, usprawiedliwia ich to, że przyjaźnią się od tylu lat. To w sumie ciekawe czytać, jak z przyjaźni rodzi się miłość. No i piękna, ostatnia scena będąca retrospekcją. Musisz pisać je częściej. Serio przydałyby się dobre wspomnienia, choćby dzieciństwa naszej trójki - Lau, Scotta i Stilesa. Postać ciotki jakoś mnie nie zainteresowała, nie wiem dlaczego. Baba z salonów, kurde ;)
    No, mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko i zgadzam się - wtorki to dobry termin. Lepiej nie zawalać czytelników rozdziałami co trzy dni bo mogą mieć dość. Ja koniec końców wciąż czuję niedosyt więc tak - PISZ DRUGĄ CZĘŚĆ!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: No i śmiechłam ze sceny Stilesa i ojca. No po prostu... Boże, dajcie mi takiego tatę!

      Usuń
    2. Chcesz ojca, który zapyta czy jesteś gejem? Kama, źle z tobą! Ja zapytam. Jesteś gejem?

      Usuń
    3. Wspomnienia, Kams, natchnęłaś mnie... OMG ALE WENA!

      Usuń
  13. Wow, dziewczyno zaskakujesz mnie z każdym, kolejnym rozdziałem. Na prawdę świetnie piszesz, a te wstawki na początku. Jeśli są twoim tworem... Wspomniałaś, że masz 16 lat i muszę powiedzieć, że na szesnastolatkę nie piszesz. Na prawdę, momentami odnoszę wrażenie, że opisy, które tworzysz napisała jakaś doświadczona pisarka.
    Odpowiedziałaś na pytania, a i ja mam kilka:
    1. Piszesz sama te początki, czy są one cytatami z książki, jeśli cytaty, to z czego?
    2. Czy planujesz gorące sceny? Hehehe, if you known what i mean.
    3. Ktoś uczył cię tworzenia filmów, czy jesteś samoukiem?
    4. Można zamówić u ciebie szablon? Bo w spamie widziałam zamówienie.
    I tak, pragnę części drugiej, bo wciągnęłam się po całości! Jesteś wspaniała!
    O rozdziale wystarczająco wypowiedziały się moje poprzedniczki, ale ja też jestem zszokowana scenami Daphne oraz Lydii. W ogóle może jestem jakaś dziwna, ale uwielbiam postać Daphne.
    Trzymaj się ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko Ty jesteś dziwna, ja także uwielbiam Daphne. W ogóle to uwielbiam wszelkie czarne charaktery z filmów i książek.Taki przykład: jakiś koleś morduje pół miasta - co tam! Ja go kocham :D

      Usuń
    2. Ja miałam tak z Pamiętnikami Wampirów. Co tam! Klaus moją miłością! W GoT też wole brutali, ale Daphne po prostu mnie drażni. Jest typową suką, nie lubię tego. Jest też zbyt przebiegła.

      Usuń
    3. Pocałujcie się w tyłek, Daph jest EPICKA! <333

      Usuń
    4. Klaus! O boże, tak! Też go kocham xD Ten jego genialny akcent... <3

      Usuń
    5. Klauss! KLUSECZKA! MÓJ SUNSHINE!
      Szkoda, że mi się przejadł, ale to wina Karlotte, nie pytajcie ;D
      Czyżby shipperki Klaroline? ;)

      Daphne, Daphne, dlaczego kocham cię miłością najczystszą? xd

      Usuń
    6. Klaroline do końca życia :D

      Usuń
  14. Ojej, wszyscy nagle tacy aktywni się zrobili! Pamiętacie, już tak było kiedyś że byłam ja, Kamila, Wika, Jula i chyba jeszcze jakiś koleś, chwila. Nie pamiętam jaki! Ale jej! Zróbmy tu spam życia, co?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I'm alone. I want somebody, i habe nobody ;-;

      Usuń
    2. A zarąbać ci gonga w ryj?
      A tak serio, dziękuję za ten spam, bo przynajmniej w życiu mi się nie nudzi i mogę zobaczyć, że na prawdę podoba wam się co piszę i dyskutujecie ;**

      Usuń
  15. Jak widzisz wróciłam z Chorwacji i zabrałam się za nadrabianie. Nie miałam jednak chęci skomentować, ponieważ czytałam, a następnie oglądałam Grę o Tron. Polecam, ale książka o niebo lepsza. Ale miałam okazję zobaczyć Emilię Clarke na ekranie. Powiem Ci, że aktorki dobierasz niezłe do swoich opowiadań. Na prawdę świetna jest. I teraz łatwiej mogę wyobrazić sobie Laurę, gdy przeczytałam, że włosy jej jaśnieją, to aż pisnęłam. Czy to znaczy, że zrobisz z niej Daenerys z prawdziwego zdarzenia? No i jej piękne sceny ze Stilesem. Wszyscy się jarają i ja będę się jarać. Serio lubię jego postać i myślę, że ładnie by razem wyglądali. Szczerze dość mam tych relacji miłość - nienawiść, dlatego przyjaźń - miłość bardziej do mnie przemawia. Częściej jest tak w prawdziwym życiu. Ale to opowiadanie! Mam też nadzieję, że Scott i Allison się zejdą, bo są uroczy, a Daphne może wziąć manatki i uciekać! Nie trawię tej postaci. Wkurzający babiszon. Sama akcja jest nadto ciekawa. I myślę, że Laura powinna zdjąć naszyjnik. Bo to w nim tkwi cały problem! O!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laura powinna zdjąć naszyjnik... Kochanie, przeczytaj końcówkę rozdziału pierwszego, heheh xx

      Usuń
  16. Ej serio tylko ja tu spamuję?! Ludzie no!
    Dobra, koniec bo widać że jestem znudzona po całości, wybacz kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mogę spamować! Spamujmy razem! xD

      Usuń
    2. Spam moim życiem! Mam propozycję. Jest tu taka Szerli... Ona tak ładnie pisała, zmuśmy ją do powrotu w nasze blogaskowe progi!

      Usuń
    3. Może być trudno, ale na pewno damy radę!

      Usuń
    4. Nie no, ale serio kopacius w dupus by się przydał, bo nie napisałam nic większego od dwóch miesięcy. Rozleniwiłam się :D

      Usuń
    5. Proszę, mi się nie uda, mi?! Opowiadanie o spn było taaakie świetne, o TW na pewno też Ci wyjdzie! Alecto o się ze mną zgodzi! Tak!

      Usuń
    6. Jeśli chodzi o SPN - zaczęłam je mając w głowie jeden wątek, który rozwiązałam w pierwszych rozdziałach :D Początki to była istna katastrofa, a później całkowicie się wypaliłam. W sumie to napisałabym coś o SPN, ale przydałoby się odświeżenie pamięci. I jakiś pomysł, a z tym ostatnio naprawdę u mnie ciężko.

      Usuń
    7. Pewnie, że się zgadzam! To wakacje tak rozleniwiają człowieka. Masz talent, nie marnuj tego!

      Usuń
    8. Dasz radę, a ja cię o tym przekonam, hehehe. Poznasz moją magiczną moc! Wątek paktu tej laski? Dobra, Nogitsune zabije nas za ten spam :D

      Usuń
    9. Alecto o, czytałaś może coś ode mnie?

      Usuń
    10. Tak, wątek paktu. Później wszystko na gwałt wymyślałam :D Ale cienia pokochałam

      Usuń
    11. Ja pokochałam Deana i ją. Kurde nie mogę sobie przypomnieć imienia głównej bohaterki! Szkoda, że do niczego szczególnego nie doszło. Czekałam na jakieś pocałunki, ale szczerze mówiąc dobrze, że nie zabrałaś się za +18. Jestem przeciwna temu, aby nastolatki pisały takie rzeczy. Czuję się staro ;______;

      Usuń
    12. Szerli, czytałam, ale nie całość. Miałam wgrywany nowy system w laptopie i zawieruszyłam gdzieś Twoje opowiadanie ;cc

      Usuń
    13. Valentine, ona nazywała się Carmen ;) I też kochałam Deana i ją. Ach <3

      Alecto o, a które opowiadanie? To o Deb?

      Usuń
    14. Nogitsune się przerazi jak zobaczy tyle komentarzy xD

      Usuń
    15. Hahhahaha, ona umrze ze szczęścia, a potem okaże się, że to tylko my i będzie załamanie.
      Carmen! Ej, tak jak Carmen stąd! Ją w sumie też bardzo lubię. Nie ma tu postaci (prócz Daphne i Marcoosa), których bym nie lubiła :D

      Usuń
    16. Też polubiłam Carmen :D Jestem ciekawa co nowego do opowiadania wniesie xD

      Usuń
    17. No ja też, bo taka trochę podejrzana jest. Kibicuję jej i Peterowi, bo mają jak na razie fajną chemię. Lubię też Laurę i Stilesa razem.

      Usuń
    18. Ja myślę, że ona coś wie. W sensie, że jest zmieszana z nadnaturalnym światem. O tak! Carmen i Peter razem, jak najbardziej. Obydwoje mają ten charakterek :D

      Usuń
    19. Valentine, ja też uwielbiam relacje Stilesa i Laury. Mam nadzieję, że im wyjdzie, bo doprawdy miło by się czytało o takiej typowej, młodzieńczej miłości.
      Carmen i Peter. Tutaj nie wiem. Nie oglądałam Teen Wolf, ale z tego co czytałam o Peterze tutaj, to ten socjopata nie nadaje się do żadnego związku ;D
      Carmen lubię, ale nie tak jak Laurę i ja też myślę, że ona coś wie. Kiedy ukryła ten papierek, a nie obrzuciła Marcosa pytaniami włączyła mi się lampka, hmmm... Jak myślicie, o co z nią chodzi?

      Usuń
    20. Oj nie obrażaj mi Peter'a! :D Może i zabił dużo ludzi...no dobra, bardzo dużo ludzi :D Ale teraz już nie jest socjopatą. No może w minimalnym stopniu xD

      Usuń
    21. LMAO, zrobiłyście mi dzień tym Peterem! Ja też shippuję go z Car, no!
      Ale wiem coś, czego wy nie wiecie i mi się nawet szkoda Pet'a robi ;-; xd
      Socjopata? Okee, Morderca?!?! A więc rozdział XI zacznie się piękną sceną Peta - Socjopaty ^^

      Usuń
  17. Nogitsune już została poinformowana o tym spamie :D

    I jak? Podobało ci się?

    OdpowiedzUsuń
  18. Kogo zadźgać kijem :)? Ludzie kochani, nie mogę tego ogarnąć! Lmao, kocham was!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogarniesz wszystko :D To tylko 90 komentarzy xD

      Usuń
    2. Lol, zrobię to jutro, jesteście serio kochane xx Dziś muszę jeszcze sprawdzić rozdział X, który powstał w bólach, lmao.

      Usuń
    3. A planuję odpowiedzieć na każdy komentarz! xd

      Usuń
    4. Odpowiedzieć na każdy komentarz? To prawdziwe wyzwanie :D

      Usuń
    5. Powodzenia Nogitsune! Trzymam kciuki!

      Usuń
    6. Na razie idzie nieźle! #jolo!

      Usuń
  19. Rozdział bardzo mi się podobał. :) Nie wiem co mogę jeszcze napisać. Masz talent...
    Twój blog został polecony u mnie w notce.
    http://samotna-wisnia.blogspot.com/
    Śmietana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię i polecenie, z pewnością wpadnę do Ciebie xx!

      Usuń
  20. tak, ja bardzo chce mieć kolejną cześć tego opowiadania!!! Cieszę się że gdzieś tam to sobie planowałaś.
    Co do rozdziału: jak zawsze cudeńko. Nic dodać, nic ująć. W końcu ruszył móżdżek Stillesa, długo na to czekałam. Niem wiem kim ona może być ale opis i ta żądza krwi, pasuj mi to na wampira ale nie myślę nad tym za bardzo, chce dać się zaskoczyć.
    nuda100
    PS Fajnie być 100 komentarzem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, myślę że dasz, bo Laura też myśli, że jest wampem, znaczy pomyśli. Nieważne, spoiler - ja! xd
      I właśnie dla Ciebie napiszę tę II część!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  21. O Jezu, tyle komentarzy! Chciałabym mieć 101, teraz już 102 komy :D
    No nieważne, wpadłam tutaj aby powiedzieć, że w całą noc nadrobiłam to opowiadanie i jestem zaskoczona. Piszesz wspaniale i tak rzeczowo. Nic się nie plącze, mimo że nowej mitologii jest pełno. Niby rozdziału długie, za to tak wciągające, że nie poczułam upływu czasu w najmniejszym stopniu.
    Odnośnie samej treści.
    Wszyscy tak podniecają się Carmen, uważam że jest w porządku, ale o stokroć bardziej polubiłam Laurę. Fajna babka i cieszę się, że to ją obrałaś na główną bohaterkę. Nie jest typową Mary Sue, za co dziękuję, bo coraz trudniej się takich doszukać. Także wiedz, że masz we mnie czytelniczkę i kolejną shipperkę Staury. Ten paring wygrał internet!
    Pozdrawiam, zabieram się za czytanie spamu, bo nie mam co robić i zapraszam do siebie na prolog :D
    http://nie-ma-juz-odwrotu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WIADOMOŚĆ DO SZERLI: JA TEŻ BĘDĘ CZYTAŁA TWOJE OPOWIADANIE!

      Usuń
    2. Dziękuję za opinię z pewnością wpadnę do Ciebie xx

      Usuń
  22. OMG!! Przeczytałam wszystkie rozdziały i muszę powiedzieć, że masz niesamowity talent !! Aż ci go zazdroszczę xDDDD Poleciła mi twój blog @zzose i naprawdę jej dziękuje !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga wie co dobre :))))

      Usuń
    2. Dziękuje Klaudio za opinię ;D Wiem, że wczoraj czytałaś i bałaś się oderwanej łapki, ale wyszło na to że aż tak psychiczna nie jestem xd
      Aga, piczo! Też byś kiedyś powiedziała co sądzisz, ale dzięki za polecenie bloga.
      Kocham Was obie!
      xx

      Usuń
    3. Jezu, ale wstyd xDDD Ja ciebie też <33

      Usuń
  23. UDAŁO NAM SIĘ! SZERLI, WITAMY WŚRÓD SWOICH! :')
    http://zabojczy-ksiezyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudny rozdział, świetnie napisany, z dreszczykiem emocji! Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam, Tucha!

    OdpowiedzUsuń
  25. Oooo nowy szablon *.* Podoba mi sie :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Witam i z miejsca przepraszam! O rany... Ile mnie ominęło ! Zwiastun, 3 rozdziały i ogłoszenia parafialne ;p Nie, no... Serio żałuję ;( Na swoją obronę powiem, że miałam wyjechać na niecały tydzień, a tak się "trochę" przedłużyło ;p Ale dosyć o mnie! Ważne, że wszystko nadrobiłam, tylko, że te trzy rozdziały mogą mi się mieszać, więc koment dotyczy ich wszystkich.
    Soooł.... Jeśli mam się już do czegoś czepiać to literówki. Większości z nich, w Wordzie ci nie podkreśli, bo to jest coś w stylu, że zamiast jej to je, czyli to błąd sam w sobie nie jest, ale forma może być zła lub kontekst nie pasuje. Druga sprawa to interpunkcja, ta wiem. Tyle ci już o niej trąbie, że pewnie masz dość ;P No, ale zawsze się trafi brak jakiegoś przecinka i szczerze mówiąc sama ich nie cierpię -,- Śmierć im !!! ^^ Także jak mówiłam przecineczki, choć z raz zabrakło też kropki.
    Wgl to tak trochę się głupio czuję, bo ty o wiele lepsza jesteś w pisaniu niż ja, a ja ci wytykam błędy. No, ale zawsze łatwiej krytykować, mam nadzieję (oby nie płonną), że to konstruktywna krytyka. Zresztą nikt nie jest idealny i jedyne, co możemy to się udoskonalać. Rety... ale mówkę strzeliłam xp Oj tam, niech będzie XD Nie czepiać się :D
    Z błędów to oczywiście tyle. W tym komentarzu już nie będę wychwalać jak to ja uwielbiam ciebie i te twoje pisanie, bo przez te trzy rozdziały zebrało mi się wystarczająco rzeczy do opisania, więc i bez tego ten koment będzie za długi... znowu XD No, ale już powinnaś się po mnie tego spodziewać, haha ;*
    Czas na część moją chyba ulubioną. Tak, tak, panie i panowie, oto "Szipowanie Staury" !!!! *wiwatujący tłum i piszczące dziewczyny* *dobra, piszcząca ja* Soooł... Scena Laury i Stilesa w barze... No normalnie już myślałam, że będzie jakiś kissek. Droczyli się, on wziął jej twarz w dłonie i wtedy byłoby... Sorry, odpłynęłam XD Ale nie ! Czemu niby realizować moje fantazje?! Lepiej będzie jak się pokłócą ! Ta, świetnie, baaaardzo świetnie ! No, ale ci wybaczam, bo to doprowadziło do ich scen w 7 rozdziale, którymi bardzo się jarałam, o czym chyba nawet nie muszę wspominać ;) Ale gdzie mój pocałunek ? Znaczy ich XD Błagam cię! Nawet Melissa już mówiła o Staurze ! XD jednak rozumiem cię. Też lubię takie podchody, tylko jak się wciągnę to wtedy takie: Ugh! Kiedy oni się pocałują ??!!! Ale ja swoje wiem, oni już podświadomie są parą. Nie mam pojęcia jak można być podświadomie parą, ale oni są XD Przecież było, że CHCĄ BYĆ ZE SOBĄ BLIŻEJ !!! Oh, my... wychodzi mój nie ogar, ale nic na to nie poradzę XD
    Dobra, wiadomo już, że Lau jest Mortui, Daphne to Illuminatos, a kim jest ten Custos ? Osobiście uważam, ze to Marcoos lub ta zakapturzona postać z 3 rozdziału lub, że Marcoos i ta postać to jedna osoba. Am I right or am I fucking right ?! XD Nie no nwm, takie mam podejrzonka ^^ O i jeszcze jedno ! A jeżeli Marcoos i ta postać to nie ta sama osoba to na 99,(9)% coś razem kombinują ! Ta, wiem, Sherlock może mi buty czyścić XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak btw to jestem zmieszana... Ja myślałam, że jak oni składali tę przysięgę, że zgładzą potwora to jakoś nwm obiecują, że zabiją Lau i takie trochę mi się dziwne wydawało, że ona też z nimi obiecuje, a tu teraz: "...przytuliła Daphne usłyszała słowa przysięgi. Obiecała śmierć potwora – skąd mogła wiedzieć iż w jego ramionach się znajduje…" Także mi się pomieszało XD Rety ! Kolejne olśnienie ! Boże, ile ja mam tych olśnień podczas pisania tego komenta XD Może teraz zostanę mózgowcem jak Velma ze Scooby Doo ? Głupie skojarzenie, ale tak jakoś jak napisałam te "rety" to o Velmie pomyślałam XD Okey, bo zbaczam... Moim olśnieniem było to, że może ten potwór, ta zakapturzona postać co zawładnęła jakby Lau w 3 rozdziale to to właśnie Daphne ? Ale nie... To się jakoś nie klei bo Mortui to ta ciemna strona Illuminatos, a może Illuminatos też jest złe ? Ale jak chce zniszczyć ten krwawy kamyczek to chyba jest dobra ? Ale w takim razie dlaczego jest potworem, którego ma zabić Lydia i paczka ? A tak wgl to jestem jeszcze bardziej zagubiona, bo nie jestem pewna... Czy Daphne chce zabić Lydię, a potem Lau ? Nwm, czy ja to dobrze zrozumiałam, chyba już za długo na kompie siedze XD Tyłek mi aż zdrętwiał, ale obiecałam sobie, że doczytam i skomentuję. No, ale mam jeszcze jedno pytanie! (Pewnie masz już ich dość ?? ;p) Kim do diabła jest Joanne Hostels ? I skąd ona wie o tym wszystkim ? Staruszka, emerytka- nie powiem dobry pomysł, bo zawsze takie skojarzenie, że starsze osoby dużo wiedzą o tym i owym. Wgl to nie mogłam się powstrzymać i wpisałam w tłumacza to co ona powiedziała, ale jakiś niezrozumiały bełkot wyszedł i nic nie zrozumiałam XD No, ale warto było spróbować XP
      Dobra, kończę już. Co za dużo to nie zdrowo ;) Poza tym taka duża dawka mnie na raz ? Nie przegrzejesz się ? ;) Na koniec powiem, że szczerze się uśmiałam przy tym jak John podejrzewał Stilesa o bycie gejem XD Co do części 2... Jeszcze się pytasz ?! Jasne, że chcę !
      Btw, fajny szablon, tylko trochę taki za ciemny, ...przyciemniany. Cały czas mam wrażenie jakby mi się ekran wygaszał ;p
      No i tak już na koniec koniec to chciałabym ci pogratulować 135 komentarzy pod 1 postem, no i mój 136 ;D Taki mega przełom. Nwm może dla cb to nie jest dużo, bo już miałaś kilka tych popularnych blogów, ale dla mnie to takie wow!
      Także congrats i papatki ;*
      xoxo
      Lenena

      PS Jak u mnie się pojawi nn to dam info w odp do tego komenta. Mam już ogólnie napisane tylko jeszcze ostatnia scena, ale u mnie to różnie z tym bywa XD Btw sorry za wszelkie głupoty jakie pisałam, bo na pewno jakieś były, ale już mnie ogarnęła głupawka XD

      Usuń
    2. PPS Napisałam tak długiego komenta, że musiałam go na części podzielić XD Dobra, teraz na prawdę wyszedł ZA DŁUGI XD Ale już mi się nie chciało skracać, poza tym jest do 3 rozdziałów, więc go sobie podziel XD Miłego czytania mhahaha

      Usuń
  27. Śliczny ten szablon *______________*

    OdpowiedzUsuń
  28. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  29. O... O matko! Ten rozdział jest po prostu mistrzowski, genialny! W tej chwili brakuje mi słów, aby opisać moje kotłujące się myśli. Jestem po prostu pod wrażeniem. Najwspanialszą sceną tego odcinka jest moment kiedy Daphne przyszła do pokoju kuzynki. To co zobaczyła Lydia - nieziemskie! I w dodatku tak wspaniale opisane. Czytałam z szeroko otwartymi oczami. Poza tym fakt, że Daphne się przyznała wydaje mi się mocno podejrzany. Niepokoi mnie jej zachowanie nie zapominając, że posiada plan B. W końcu mamy zaplanowaną przez bohaterów akcję. Nie wiem czemu bawiło mnie to, że Stiles jako facet był bardziej przerażony niż Laura. Dziewczyna zachowywała zimną krew, a on po prostu miał pełne portki. Niemniej jednak szpital wyszedł rzeczywiście dość przerażająco. Fakt, że czytelnik wie więcej od bohaterów normalnie szarpie mi nerwy. Mam ochotę ich spotkać i wykrzyczeć im prawdę w twarz. Opisałaś genialnie sposób w jaki zginęła ta dziewczyna i trudno się dziwić, że Laura wiedziała jak to było. (Wiedza z kryminalnych zagadek... Taaa) Ciekawa jestem czy po tych odwiedzinach w szpitalu wpadną na jakiś trop. Słodki moment - kiedy Stiles i Laura złapali się za ręce sprawił, że mam nadzieję, że wytworzysz między nimi związek i przestaną jedynie czuć, ale przejdą też do konkretów. Na koniec chcę dodać, że wspomnienie Daphne było porażające. Musiało być jej bardzo ciężko we wspomnianym psychiatryku.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  30. Jak ja kocham te rozmowy Stilesa i szeryfa;D Są po prostu bezbłędne.
    A przechodząc do tej mniej przyjemnej części z wizją Lydii to normalnie ciary mnie przeszły. Przez chwile nie ogarniałam co właściwie się dzieje a tam takie... No takie... Puf. Dobra sorreczki -,- Brak mi słów normalnie.
    Nie wiem do końca czemu... Albo nie własnie, że wiem. Nie chciałam, aby ta mała szła ze Stilesem bo jest jakimś cholernym Mortui i ciągle miałam stresa że go weźmie i pożre. No człowieku. I bądź tu poważnym. ;-;
    No i co? Zamiast "Laura zabija" było "Laura opowiada o tym jak zabiła". Mam dziwne wrażenie że wcale mi się to nie podoba. Mniejsza z tym.
    Ostatnia scenka z Daph była lekko... surrealistyczna? Dobra, niech będzie, jak wspominałam - mam przez ciebie problem z dobraniem słów. I nadal nie wiem kto to ten Iluminatos. Niby co on robi? Jest nieśmiertelny, ale co poza tym? Ma jakieś super moce? Strzela płomieniami z rąk? Albo potrafi wszystkich załatwić jednym spojrzeniem...? Taa... >.< To może ja przejdę dalej ---> ;P
    Buziaki, Inna :3

    OdpowiedzUsuń

Jeśli posiadasz opinię, śmiało, wyraź ją. Chętnie poczytam, co sądzisz o mojej twórczości i kto wie... Może porwiesz mnie także swoją?