Rozdział dedykuję mojej przyjaciółce. Adze bez której nie powstałaby ostatnia scena, ani ona, ani postać Daphne. xx Miłej lektury!
- Więc co dalej? – zapytał Stiles zarzucając na ramiona
Laury marynarkę, którą wyciągnął z Jeepa. Dziewczyna okryła się narzutą
szczelniej i cicho westchnęła. Znajdowali kawałek od domu Lydii Martin, z
którego dobiegały głośne wrzaski, a wtórowała im muzyka klubowa. Dziewczyna
miała ochotę odciąć sobie uszy. Takie nuty po prostu nie były dla niej. Nie
umiała się przy nich bawić. Poza tym nie piła, nie lubiła tańczyć, mało kogo z
zaproszonych znała. Szczerze mówiąc przyjęcie u rudzielca okazało się ostatnią
rzeczą na którą miała ochotę, dlatego była dozgonnie wdzięczna przyjacielowi za
zaparkowanie na samym końcu długiej kolejki utworzonej z najbardziej
szpanerskich samochodów.
- Że w
sensie? – odpowiedziała pytaniem na pytanie zaciągając się męską perfumą. Potrafiła
czasem odpłynąć napawając się ów wonią. Pachnidła Stilesa polubiła szczególnie,
nie wiedziała z jakiej racji, tak najzwyczajniej w świecie było.
-
Skończysz szkołę i…? – naprowadził, a potem cicho się roześmiał do swoich myśli
– pamiętasz, kiedyś chciałaś być królową świata – dźgnął ją w bok – to
aktualne?
- No a
nie?! Przecież szkolę się w tym kierunku od kiedy skończyłam dwa latka –
również parsknęła. – A ty? Polecisz na księżyc szukać kosmitów?
-
Zbieram na to kasę od pierwszej komunii! Nie kpij, bo jeszcze zobaczysz! Spalą
cię laserowym wzrokiem! – udał naburmuszone dziecko, przez co Laura śmiała się
coraz bardziej.
- Każdy
wie, że ufo mają magiczny palec, nie laserowy wzrok! – wysapała Mulligan przez
śmiech, próbując się opanować. W rzeczonym momencie żadne z nich nie mogło
powiedzieć ni jednego, składnego zdania. Uwielbiali takie całkiem nieśmieszne
dla otoczenia, lecz komiczne dla nich samych wspominki. Jako dzieci planowali
wiele, ale te plany zawsze miały wspólny koniec, przeważnie schodziły się w
jednym miejscu.
A
wtedy? Wiele się zmieniło, traumatyczne wydarzenia ukształtowały charakter i
Stilesa, i Laury, wydorośleli zostając przy tym smarkaczami oraz najlepszymi
przyjaciółmi.
Dziewczyna
westchnęła cicho poprawiając włosy i sukienkę. Rana spowodowana bliskim spotkaniem
kolana z kostką brukową przed szpitalem zniknęła, co jej w najmniejszym stopniu
nie zaskoczyło. Co więcej, postanowiła ów fakt zignorować.
- Nowy
Jork – odpowiedziała wreszcie – chcę studiować w Nowym Jorku.
-
Dokładniej? – również przeczesał kosmyki palcami i spojrzał na jej zamyśloną
minę. Wpatrywała się w przestrzeń, rozważała coś, wyglądając przy tym dość
uroczo. Wyładniała, dojrzała wiedział o tym, czuł to, to oraz coś jeszcze, coś
dziwnego. Coś, czego nie umiał nazwać. Jakby go pociągała na swój własny
sposób.
- Prywatny
detektyw? Dziennikarka. Chcę rozwiązać sprawy, które nie zostały rozwiązane –
wzruszyła ramionami. Chłopak uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Jakiś czas
temu również do tego dążył. Pragnął wiedzieć wszystko, dojść do każdej,
najmniejszej wskazówki, ale anaturalny świat udowodnił Stilesowi, iż czasem to
po prostu niemożliwe.
-
Dlatego z taką łatwością stwierdziłaś jak zginęła ta dziewczyna? – podłapał
temat tkając ręce do kieszeni spodni, a Laura przytaknęła.
- Nie
zabił jej nikt o zdrowych zmysłach, Sti. Radzę twojemu tacie sprawdzić
wszystkie szpitale psychiatryczne w stanie Beacon, poczytać, poszperać. Może
ktoś naoglądał się zmierzchu? – oboje westchnęli. Przez chwilę panowała cisza.
Żadne z nich nie myślało o niczym konkretnym, aż wreszcie Laura palnęła.
- Jedź
ze mną do Nowego Jorku – nastolatek spojrzał na nią pytająco, wręcz z
oburzeniem. Jakby nagle zaczęła przekonywać go, iż piosenki Bon Jovi są
całkowicie bez sensu.
- Lau,
masz dwa lata na przemyślenie tego, nie skończyliśmy nawet liceum – przypomniał
na co ona machnęła ręką.
- Co z
tego!? Pojedziesz? – uśmiechnęła się najpiękniej jak potrafiła, gdy Stiles
prychnął.
-
Pojadę – rzucił ów słowa na wiatr. W sumie Laura również w to nie wierzyła. Po
prostu rozmawiali, planowali coś, co miało nigdy nie dojść do skutku, z
czystego widzimisię.
Wreszcie
stanęli przed posiadłością Stelli Martin. Nastolatka jęknęła od niechcenia
miętoląc kosmyk w palcach. Założyła maskę i rozejrzała się dookoła. Zabawa
trwała w najlepsze nad basenem, przed domem bowiem stał tylko jeden, wysoki,
umięśniony mężczyzna. Prezentował się tajemniczo i zarazem kusząco, wpadł
Laurze w oko.
-
Poszukaj Scotta, zaraz dołączę – szepnęła wyciągając z torebki błyszczyk.
- A ty?
– również spojrzał na faceta. Dobrze go znał i wiedział, iż dziewczynie nie
była potrzebna konfrontacja z Derekiem Halem.
-
Zapytam go, dlaczego stoi sam – cmoknęła, wydęła wargi ubierając Stilesowi jego
maskę. – Wyglądam całuśnie? – zachichotała, gdy syn szeryfa wywrócił teatralnie
oczami.
- Lau,
nie wydaje mi się… - tak, wyglądała całuśnie, seksownie i odpowiednio, ale nie
chciał jej puszczać w ramiona alfy! Bądź
w ogóle nie chciał jej puszczać.
- Hej,
czy to Lydia…?! – szatynka spojrzała w dal robiąc zszokowaną minę – Ze
Scottem?! – Wtedy Stiles nie mógł się nie obrócić. Kiedyś doszło już do
pocałunku Martin i McCalla i nie chciał przeżywać tego powtórnie. Mimo wszystko
bardzo zależało mu na rudzielcu. Był w niej po uszy zakochany. Co prawda nie
dostrzegł jej ze swoim przyjacielem, ale Mulligan zdążyła czmychnąć i niby
zupełnym przypadkiem wpaść na zamyślonego Dereka.
***
Szczupłe
dłonie zakończone obgryzionymi prawie do zera paznokciami znalazły się w
kieszeniach czarnej, skórzanej kurtki obijając o półpełną paczkę papierosów.
Ich właścicielka nie paliła, już nie.
Nikotynę rzuciła dawno, po śmierci ojca,
twierdząc że nie może zabijać siebie i innych, bo właśnie na raka płuc umarł
Gabriel Mortis – mężczyzna, w którym pokładała nadzieje. Carmen bardziej niż
brata kochała tylko jego, ponieważ jako jedyny zapewniał szatynce pełne
bezpieczeństwo. Często opowiadał do poduszki niestworzone historie o potworach,
demonach, kazał wracać do domu przed zmrokiem, sprawdzał szuflady, czy przypadkiem
w nich nie zawieruszyły się jego cygara bądź alkohol. A później odszedł. Z dnia
na dzień. Raz był, potem go nie było. Nie pracował już do późna, nie śmiał się
z własnych dowcipów, nie puszczał przestarzałego gramofonu – nie drgnął. Był
martwy, zimny, lecz nie zapomniany. Carmen nie miała okazji się z nim pożegnać.
Nie widziała ciała, czekała chwilę, dwie, trzy, dziesięć… Jednak Gabriel nie
wrócił, zamiast niego w drzwiach ogromnej posiadłości na Manhattanie pojawił
się tylko Marcoos mierząc siostrę całkowicie pustym spojrzeniem.
Pamiętała ów dzień jak wczoraj,
choć miała tylko siedemnaście lat. To właśnie wtedy dłoń brata po raz pierwszy
znalazła się na kościstym policzku, wtedy po raz pierwszy podniósł na nią głos,
to ten dzień zmienił całe jej życie. Słyszała jego krzyk tak dokładnie, on
dudnił w jej głowie sprawiając że miała ochotę wybuchnąć i cisnąć paczką o
jezdnię. „Pakuj się Carmen, zabierz tylko
najważniejsze rzeczy!” – wrzeszczał szatyn, za to ona odparła krótkim
pytaniem, mianowicie: „Co się dzieję,
gdzie tata?!”. Więcej nie mogła sobie przypomnieć. To bolało, powodując że
w gardle urosła gula nie do przełknięcia. Nie mogła powtórnie usłyszeć „Nie żyje”, nawet po dziewięciu latach.
Ta rana w sercu wciąż była świeża.
Nie wytrzymała, wyciągnęła
zawiniątko z pudełeczka i ułożyła między wargi. Chciała się odstresować, lecz
nie wzięła zapalniczki. Celowo. W sumie często stosowała taką przenośnię.
Morderca, który nie mógł jej ranić, choć jego część miała w sobie. Drwiła ze
świata, nie zaciągając się dymem.
Zaczęła palić w wielu trzynastu
lat, gdy Lucile Mortis – jej matka, przedawkowała pigułki nasenne. W szkole
kpiono z niej. Powtarzana, że ma wszystko. Pieniądze, rodzinę, najdroższe
ubrania, kosmetyki – tylko pozazdrościć. Ale nikt nie znał szczegółów życia
Carmen. Nie wiedzieli, iż ojciec pochłonięty jest zarabianiem pieniędzy na
kolejne luksusy, matka ćpa szukając miłości u innych, brat nie radzi sobie z
niczym, bez przerwy wyjeżdżając do Beacon Hills – do dziadka Victora, a ona
sama upada coraz niżej. Mając wszystko, nie miała niczego. Potrzebowała
odrobiny miłości, bliskości i uwagi drugiej osoby, lecz dopiero gdy znalazła
ciało Lucile w wannie została dostrzeżona przez męską część rodziny. Odwiedzała
psychologów i od nich nauczyła się rozwiązywania cudzych problemów. Miała do
tego po prostu smykałkę, a śmierć matki spowodowała, nagłą przemianę ojca. Gdy
wraz z bratem opuściła Manhattan nie była już kolejną, bogatką dziewczynką –
była Carmen Mortis, silną, młodą wojowniczką.
Z zamyślenia wyprowadził ją
dopiero dźwięk jednej z tych popularnych piosenek bez przerwy puszczanych na
MTV. Nie znała tytułu, tym bardziej wykonawcy, ale wiedziała że był to kolejny
dwudziestopierwszowieczny szajs. Przynajmniej jej zdaniem. Wywróciła oczami
widząc, że hałasy dobiegają z domu, w którego kierunku zmierzała – domu Stelli
Martin.
Carmen planowała bowiem spotkać
się z Lydią i omówić pare spraw, może jakieś zasady, nie zamierzała wdeptywać
wojskowymi butami w sam środek imprezy pijanych siedemnastolatków. Nie chciała
być niańką, tylko psychologiem, mimo wszystko ta odpowiedzialna część Mortis
zwyciężyła. Postanowiła znaleźć rudzielca i dojść do porozumienia.
Mijała tłumy imprezowiczów,
przeciskając się między nimi, okryte
ramiona muskały delikatnie spocone ciała, co powodowało ogromny niesmak, wręcz
wstręt. Że też Lydia musiała tak rozpłynąć się w całym towarzystwie!
Carmen wodziła wzrokiem po
zatraconych w zabawie nastolatkach. Wiele by dała by teraz po prostu odpuścić i
samemu umoczyć wargi w tanim piwie. Odpędziła od siebie nieznośne myśli i
skupiła je bardziej na smukłej sylwetce Martin. Westchnęła ciężko,
przejeżdżając skostniałą dłonią po czole, na którym zarysowywały się już
kropelki potu. Kiedy przenikliwy wiatr, obił się o jej skórę, przyniósł ze sobą
także głęboki głos, przerywający męki tej nieznośnie drażniącej nuty. Szatynka
obróciła się na pięcie, a następnie wykrzywiła wargi w zadziornym uśmieszku.
- Peter Hale – rzuciła podchodząc
do znudzonego ów błazenadą wilkołaka. Jemu również nie podobał się pomysł z
zabawą maskową. W całym ogródku bowiem roiło się od sztucznej krwi, dymu
papierosowego i smrodu alkoholu, a on musiał pilnować tych nieznośnych
bachorów, bo McCall poprosił. Lecz spoglądając na Carmen z góry uśmiechnął się
pod nosem. Rzecz jasna miała na sobie tę kurtkę, a w niej ten wyrywek, którego
nie udało mu się zdobyć tej nocy.
- Cyklistka – wyrwał z dłoni
jakiegoś pyzatego kujona whisky. Goście zaczęli się już dobierać do zapasów
Stelli i ogólnie niszczyć cały majątek Martinów w takim stopniu, iż Lydia
przestała się bawić, uganiając za kolejnymi szkodami. – Nie wiedziałem, że
bywasz na nastoletnich imprezach – podał szkło rozmówczyni, a ta od niechcenia
ujęła je w dłoń, ciągnąc spory łyk. Mimo, iż rzuciła palenie, alkoholu nie
potrafiła sobie odmówić.
- I vice versa, nie wyglądasz na
nastolatka, Pet – nie oddała mu butelki, wciąż popijając.
- Och, z pewnością, Car –
zaakcentował skrót imienia Carmen. Znów grał, musiał tylko umoczyć paluchy w
kieszeni jej kurtki. Nic więcej, nic mniej, dlatego był tak uprzejmy – bo
czegoś chciał.
- Hej, serio jesteś dla mnie zbyt
miły, mieszkałam już… - zawiesiła się znów sącząc bursztynowy płyn – wszędzie i
nigdy nie spotkałam osoby bezpodstawnie przyjacielskiej. Ostatni mój „dobry
kumpel” przeleciał „dobrą kumpelę” w moim „dobrym łóżku”. – Zachichotała
niewinnie znów pijąc.
- Nie zamierzam nikogo
przelatywać – parsknął po czym wystawił dłoń w jej kierunku – gorąco tu, odwiedzę
kurtkę w bezpieczne miejsce.
- Nie trzeba, mnie jest chłodno –
wzruszyła ramionami.
- Carmen, upocisz się –
westchnął. W ostateczności zamierzał wyrwać jej ten papierek siłą, ale nie
wiedział ile ona ma z tym wspólnego, wolał pozostać na bezpiecznym gruncie.
- Niby dlaczego? – uniosła jedną
brew i rozejrzała się dookoła. Bez słowa rzuciła pustą butelkę gdzieś w kąt,
trafiając przy okazji w głowę śpiącego pod płotem, pijanego doszczętnie
chłopaka.
- Ponieważ gdy przekupimy DJ’a
aby puścił płytę New Jersey będziemy
oboje wykończeni i mokrzy po tańcu – jego uśmiech się poszerzył, podobnie jak i
grymas Carmen. Prychnęła teatralnie i podała mu skórę.
- Tylko się nie zamęcz, dziadku –
posłała Hale’owi wyzywające spojrzenie związując włosy w kucyk.
Lecz Peter zdążył już zniknąć za
drzwiami posiadłości. Wyciągnął skrawek odkładając materiał na stertę puszek.
Przyjrzał się dokładnie rysunkowi po czym wstrzymał oddech. Widział już gdzieś
tę kobietę. Była identyczna…
Momentalnie spojrzał przed
siebie, za oknem bowiem dostrzegł ją. Odkalkowaną, pochłoniętą rozmową z
Derekiem. Zamarł. Wtedy już wszystko nabrało. Nie mógł przecież wiedzieć, iż wcześniej bazgroł przedstawiał demona,
gdy ujął go w dłonie, prezentował się jako Laura Mulligan, nastolatka, której
oczy błyszczały błękitem, a włosy jaśniały księżycowym blaskiem.
***
- Dobra, Stiles nie wpadaj w
panikę, tylko nie wpadaj w panikę…
Stiles odetchnął głęboko i
przycisnął obie ręce do brzucha wpatrując się w rozsypane po całej podłodze
porcelanowe skorupki. Stłukł wazę, nie tyle stłukł, rozbił na drobne
kawałeczki, unicestwił. I co z tego?
Przecież to nie koniec świata – zapewniał się w duchu – tylko zwykła waza, prawda?
Skrzywił się. Nie, to akurat nie
była zwykła waza, a taka która ponad wszelką wątpliwość powinna stać w
muzealnej gablotce, była bezcenna. O podobnej mógł pomarzyć każdy kolekcjoner.
Na Boga, aby ją odkupić musiałby przepracować całe życie… Jakieś trzy razy!
- Zachowaj się dojrzale i
odpowiedzialnie – szeptał sam do siebie. Panika zaczęła powoli unosić swój
ohydny łeb, rozgramiała go od środka, bo wiedział, iż Lydia, a tym bardziej
Stella nie odpuści naczynia z dynastii Ming, które stało tam od zawsze. Co
gorsza! W środku znajdowały się prochy, prochy babki rudzielca, a teraz
zawieruszyły się między włoskami białego dywanu. – Ukryj dowody… - co chwilę
rozglądał się nerwowo, przyklękując na jedno kolano.
- Z pewnością nikt nie zauważy –
mówił cichutko ujmując skorupki w dłonie – nikt się nie dowie… - jednak gdy
miał odłamki na rękach usłyszał za sobą kroki. Wcześniej był w jadalni sam,
gdyż udało mu się przepędzić grupkę rozbawionych pierwszaków, ale gdy
nieszczęśliwie oparł się o porcelanę do pokoju musiała wejść właścicielka domu.
Stiles przymknął oczy i wstrzymał
oddech – jestem przeklęty – pomyślał. Na moment znieruchomiał mając nadzieję,
że Lydia najzwyczajniej w świecie zniknie. Przecież takie rzeczy się zdarzają.
Samozapłon, trzęsienie ziemi…
Ale kafelki nie rozstąpiły się
pod obcasami siedemnastolatki, podobnie nie uruchomił się czujnik dymu, dlatego
jęknął ze zrezygnowaniem.
- Rozbiłeś ją, prawda? – mruknęła
dziewczyna opierając się o futrynę.
Syn szeryfa przyklejając na twarz
uśmieszek obrócił się, lecz wciąż klęczał.
- Daj spokój, Stiles – prychnęła
wystawiając dłoń w stronę bruneta. Ten tylko zmierzył Lydię i niepewnie ujął
jej palce. Władał nią alkohol. Widział to w jej oczach. – I tak była szpetna – pociągnęła
chłopaka w swoją stronę ze sztucznym stęknięciem, jednak on nie podniósł się na
równe nogi, uniósł jedynie brew.
- Była droga w cholerę, Lyds –
sam wstał, wciąż nie puszczając ręki rudzielca.
- Ale ohydna – okręciła się
unosząc ich złączone dłonie w górę. – Z resztą i tak bym się nie gniewała, nie
twoja wina, że masz pecha, prawda? – zachichotała znów to robiąc. Miała po
prostu taneczne ruchy, wprowadzając tym samym Stilesa w stan osłupienia.
Wcześniej zrobiła tak tylko raz, będąc pod wpływem, a wtedy znów zachowywała
się jakby był najprzystojniejszym facetem w zasięgu wzroku Lydii.
- Myślę, że powinnaś się położyć
– uśmiechnął się delikatnie. Mógłby skorzystać z okazji, że praktycznie
dobierała się do niego, ale tego nie chciał. Chłopak wolał, aby zakochała się w
nim, nie w jego interesie. Owszem, również wypił, ale nie tyle, by przestać
myśleć logicznie.
- Tylko z tobą – zielonooka
poruszyła zabawnie brwiami – przecież oboje wiemy, że tego chcesz – zarzuciła ręce
na szyje Stilesa. Mógł pójść z nią do łóżka. Tak od razu, ale nie chciał. Nie
dlatego, że nigdy jeszcze tego nie robił, po prostu czułby się winny, a Lydia
kazałaby zapomnieć już następnego dnia. Lecz pojawiła się jeszcze jedna opcja.
Przecież ludzie po pijaku mówią to, co chcieliby powiedzieć na trzeźwo –
zagryzł wargę, a po skórze przebiegł dreszcz, gdy Lydia musnęła ustami jego
obojczyk. Pieprzenie o Chopinie – syknął w myślach. I już miał dostosować się
do prostej zasady „żyje się tylko raz”, gdy magiczną chwilę przerwał krzyk.
Muzyka została wyłączona, światła błysnęły i w sumie zignorowałby całość, gdyby
nie fakt, że to Laura krzyczała.
***
Szatynka odeszła od Dereka na
kilka kroków, ponieważ ten musiał zamienić słówko z wujem. Nie przeszkadzało
jej to. Nie znali się długo, więc mógł ją najzwyczajniej w świecie olać, ale
tego nie zrobił. Przeprosił i odciągnął Petera na bok, a Laurze takie
zachowanie szczególnie przypadło do gustu. Polubiła gościa, mimo iż nieczęsto
się uśmiechał i sprawiał wrażenie gbura, tajemnicza otoczka którą rozsiewał
wokół swojej osoby przyciągała Mulligan. Chwilowo rzuciła bycie tą
odpowiedzialną. Miała sięgnąć po alkohol, gdy nagle coś mignęło w świetle
księżyca.
Laura spojrzała z zaciekawieniem
na kobietę stojącą w lekko uchylonej bramie garażowej. To jej maska ją
intrygowała. Była inna – szczególna, jakby wykonana z porcelany.
Wcisnęła puszkę w dłoń Allison, z
którą zamierzała się bawić i ruszyła w stronę tamtej postaci dość niepewnie.
Łowczyni wymieniła ze Scottem znaczące spojrzenia. Ten tylko skinął głową i
skupił wszelkie zmysły na tym, co działo się w garażu. Z początku słyszał
jedynie pracę lodówki z napojami i pralki, a zaraz po nich nastąpił łoskot
spowodowany stukaniem dwóch par obcasów. Wilkołak nie zwrócił uwagi na to, że
Allison ujmuje jego ramie, jakby miało to cokolwiek zmienić. Praktycznie
uwiesiła się na Scottcie, z nadzieją, iż usłyszy tyle, co on – nie usłyszała.
- Laura Mulligan – zaczęła Daphne
zdejmując okrycie z twarzy. Jej oczy świeciły w dziwny sposób, dość
przerażający.
- Daphne Walsh – odparła Laura
również pozbywając się swojej maski. W półmroku wyglądała jakby płonęła, choć w
rzeczywistości ogień był namalowany.
- Nie skłamię mówiąc, że miło cię
widzieć, ale musimy pogadać – brunetka podeszła do dębowego kredensu, który
tylko marnował się w wilgoci. Wyjęła z szuflady paczuszkę ziół – Szałwia –
naprowadziła, gdy siedemnastolatka uniosła jedną brew. Daphne podpaliła suszone
listki ustawiając je przed wejściem – specjalnie dla niechcianych słuchaczy.
Wtedy Scott stracił łączność. Szałwi
używano bowiem w anaturalnym świecie do utajnienia istotnych spraw, lecz dawno
temu. O jej działaniach wiedzieli tylko najstarsi druidzi.
- O co ci tak właściwie chodzi,
hm? – Mulligan oparła się o ścianę mierząc Daphne wzrokiem. Ta tylko westchnęła
ciężko.
- Nikt nic ci nie powiedział,
prawda? – założyła ręce na piersi – wiesz, trochę mi ciebie szkoda, mała.
- Do sedna – warknęła Laura. Nie
chciała wchodzić w kolejny konflikt z Lydią Martin, ani nikim jej bliskim.
Jednak Walsh sama tego chciała. Próbowała ją podsycić, wyprowadzić z równowagi
w mierze całkowitej utraty kontroli.
Ponieważ by zniszczyć Kamień
Filozoficzny ostatecznie i uwolnić świat od Mortui potrzebowała jego pełnego
działania. Demon musiał rozbudzić wszelkie komórki Laury, przenikając ją od
wewnątrz. Tylko Daphne z tam obecnych wiedziała, że tak naprawdę Mulligan nie została
wybrana przypadkiem. Po sześciuset latach otrzymała swoje dziedzictwo. Jak
każda kolejna Córka Mroku, a ona musiała niszczyć wszystkie, lecz wraz z żadną
nie zdołała unicestwić i kryształu. Bo tylko ta jedna okazała się prawowitą
nosicielką klątwy.
- Tamta noc – rzekła wreszcie po
chwili zastanowienia – nikt nie powiedział ci, że biegałaś półnago po ulicy i
rozszarpałaś kilkanaście tętnic? – zaśmiała się ironicznie, w momencie gdy
Laura zmarszczyła czoło.
- O czym ty mówisz? – dziewczyna
jej nie uwierzyła. Nie miała podstaw. Dobrze, widziała jak ktoś mordował, we
własnej głowie, lecz była tylko biernym obserwatorem. Nie tknęłaby krwi, nie i
już.
- Scott, Stiles, Allison, Lydia,
Isaac, Melissa, John… Kto następny? Nie masz ochoty skosztować ni kropelki? –
uśmiechała się coraz bardziej sadystycznie, a jej twarz krzyżowała z maską,
którą przecież zdjęła. Niemożliwe, to było niemożliwe. Laura nie chciała zaufać
własnym oczom. Pragnęła tylko wybudzić się z tego koszmaru.
- Jesteś nienormalna – syknęła
napierając mocniej na ścianę. – po prostu…
Zawiesiła się. Do pomieszczenia
wszedł jakiś chłopak. Był ładny, niewysoki, miał chochlikowatą urodę. Rozejrzał
się dookoła i zmrużył oczy.
- Co tu się dzieje? – zapytał, a
jego cienki, melodyjny głos idealnie wpasował się w delikatne oblicze.
- On będzie następny – Walsh
zatarła dłonie i jednym ruchem ręki sprawiła, że nastolatek uniósł się ku
górze. Laura stała w osłupieniu. Mierzyła ją wzrokiem, pragnąc czmychnąć, nie
mogła, strach ją sparaliżował bardziej niż w dniu śmierci Tracey.
Twarz Daphne momentalnie zaszła się
żyłami, a oczy zalały białą pustką. Szeptała pod nosem zupełnie niezrozumiałe
dla siedemnastolatki łacińskie słowa powodując, iż kości chłopaka łamały się na
kawałki. Nie krzyczał, nie wydał ni jednego dźwięku, bo był już teoretycznie martwy.
Brunetka rzuciła sylwetkę pod
nogi Laury, gdy ta pisnęła. Nikt jednak nie mógł usłyszeć jej krzyku przez
palącą się wciąż szałwię.
- Pij – warknęła Daphne
odchylając równo przed twarzą dziewczyny szyję młodzieńca – Pij, Lauro
Mulligan! – wrzasnęła i z całej siły uderzyła głową nastolatki o kark chłopaka.
Ta nie wytrzymała. Skupiła się na krwi, która ostatkami krążyła w jego
żyłach. Wiedziała, że za kilka sekund po prostu umrze z wyczerpania i
zmasakrowania. Na domiar złego ten smak, ten zapach. On ją podniecał, sprawiał
iż drżała. Dlatego się poddała. Ułożyła wargi na skórze tracącej temperaturę,
lecz nie miała pojęcia co dalej, jak się zachować.
Wtedy po raz pierwszy przemieniła
się świadomie. Jej oczy nie były czarne, tylko błyszczały błękitem. Jasne
światło nie przepędziło ciemności, zmieszało się z nią. Delikatny blask rzucały
jedynie włosy Laury od góry, wręcz niewychwytnie przybierając kolor księżycowego
srebra. Żyły stały się wyraźniej zarysowane, lecz również należało się
przypatrzeć, by je dostrzec. Tylko kły, już mniej boleśnie niż za pierwszym
razem, wysunęły się, przybierając długość do połowy brody.
Laura natomiast nie zwróciła
uwagi na swoją transformację. Dla niej liczyła się tylko żądza, zaspokajała ją
osuszając doszczętnie ciało nastolatka, a gdy skończyła syknęła na Daphne
rzucając zwłokami.
- Brawo, mała. Custos byłby dumny, ciekawe czy dożyje
twojej śmierci – po tych słowach musnęła dłonią jeszcze świeżej, czerwonej
osoki spływającej z karku nieboszczyka rozmazując ją na całej twarzy Laury.
Dopiero wtedy wróciła świadomość chwili.
Mulligan znów wyglądała jak
człowiek, lecz umazany czymś ciepłym i lepkim. Ciało zniknęło, obok nich
pojawiły się puste tubki sztucznej krwi, lecz Daphne wciąż miała tę kpiącą
minę. Laurę nie obchodziło już nic. Wiedziała, co widziała, dlatego zaczęła
krzyczeć. Przynajmniej tak myślała.
Jej krzyk okazał się demonim
rykiem, który spowodował wyskoczenie korków, tym samym przedzierając się przez
barierę szałwi.
- O to właśnie chodzi, Lau – gdy
brunetka powtórnie założyła ręce na piersi w garażu pojawili się Scott, Allison
oraz Stiles. Próbowali jakoś doprowadzić przyjaciółkę do porządku, ignorując w
pełni zaciekawione spojrzenia oraz Daphne czmychającą w tłumie. Odeszła na
podjazd, gdzie Lydia stała niedaleko nowiutkiego auta Stelli.
Rudzielca nie wzruszył krzyk
Laury. Miała to gdzieś i tak była pijana oraz wolała skupić pełną uwagę na
samej sobie. Goście zaczęli się rozchodzić, a po kilkunastu minutach zostali
tam jedynie Daphne, Lydia i Isaac kręcący się kawałek od dziewczyn.
Walsh patrząc na wilkołaka miała
ochotę głośno się roześmiać. Doskonale wiedziała, iż to Peter Hale nasłał go na
Martin, by zapewnić jej choć minimalne bezpieczeństwo. Postanowiła się więc
zabawić.
- Wiesz co będzie idealnym
zakończeniem imprezy? – oparła się o płot wskazując na pojazd. Lydia nie
zrozumiała więc popędziła gestem ręki.
- Wjedź nim do basenu – ujęła
ramię kuzynki, czekając na odpowiedź twierdzącą. Bycie Banshee miało jedną
zaletę. Głosiki w głowie okazały się czymś na kształt zdrowego rozsądku, nawet
po pijaku.
- Pogięło? – uniosła jedną brew
gdy Daphne podała zielonookiej kluczyki.
- Zastanów się nad moją
propozycją – wzruszyła ramionami po czym delikatnie przyszczypnęła paznokciem
skórę nastolatki. – Dziś spędzam noc poza domem, ciao – rzuciła na odchodne, a
Lydia przeniosła na samochód.
Pijana, zaczarowana absurdalną sugestią kuzynki, jakby tego było mało –
ranka na ramieniu spowodowana jej dotykiem zapiekła. Rudowłosa się nie
powstrzymała. Wsiadła, odpaliła silnik. Nie wiedziała co było dalej, nie
pamiętała niczego, prócz męskich ramion wydostających jej sylwetki z
chlorowanej wody.
- Ogłupiałaś do reszty?! – jęknął
pretensjonalnie Isaac wchodząc do sypialni z Lydią na rękach.
- Nie – zachichotała – musiałam
się ochłodzić…
- Serio, SERIO?! – był zły, ale za razem zszokowany. Dodatkowo Daphne… Ta
dziewczyna go zaintrygowała. Szczególnie prosty sposób jakim zachęciła Martin
do popełnienia samobójstwa.
- Och, już nie
gniewaj się na mnie – położyła rękę na policzku blondyna – słodki jesteś, jak
się tak denerwujesz – nie przestawała cicho się śmiać. Nawet gdy Lahey wywrócił
oczami kładąc siedemnastolatkę na pościel.
- Dobrej nocy,
Lyds – mruknął i zgasił światło.
- Ej! –
usiadła, widząc jak wychodzi. Isaac spojrzał na rudzielca wyczekująco – nie
zostawiaj mnie samej… Boję się.
- Wjechać do
basenu się nie bałaś – prychnął, lecz w ostateczności nieznacznie ułożył się
obok.
- A to już
inna sprawa – niegramotnie wdrapała się na jego klatkę piersiową, obejmując
chłopaka. – Ale nieważne, teraz śpij – ziewnęła, gdy wilkołak westchnął ciężko.
I tak spanie z Lydią było lepszą opcją niż konfrontacja z Peterem.
- Dobranoc –
pogłaskał ją po głowie. Poczuł się wtedy potrzebny. Koniec końców ocalił jej
życie, ale to było ciekawsze uczucie. Jakby znalazł swoje miejsce, może to
tylko promile? Jednak żadne z nich nie przejmowało się już żadną troską, ni
Daphne, ni Peterem, ni tym że ściekała z nich woda. Po prostu leżeli, czekając
na wizytę Morfeusza.
- Kocham cię
Jackson, wiesz? – ciszę przerwała Banshee pomrukliwym tonem, lecz Isaac nie
mógł słyszeć tej pomyłki. Odleciał trzymając ją przy sobie.
***
A więc witam z kolejnym rozdziałem! Co mogę powiedzieć na jego temat? W sumie podoba mi się, jest w miarę ciekawy i sceny akcji przewlekają się ze scenami luźniejszymi. Między innymi sceną Stydii. W sumie była ona całkowicie spontaniczna. Ostatnio na Różowych Legginsach (przez Araba i nasz szał tak nazwałyśmy konfę, nie osądzać c;) odbyła się akcja z innym, epickim gościem rozbijającym wazę i tak jakoś wyszło. Odnośnie Teen Wolf - rozdział został napisany zanim obejrzałam odcinek VIII, więc kpią ze mnie, że ja i Jeff coś razem braliśmy. Ok, sory ;-; Ale nieważne.
Jak Wam się podobało? Jeśli masz opinię, śmiało, wyraź ją ;) Może z tego wyniknąć spam życia.
NO WŁAŚNIE, VAL! A tak całkiem serio, to prawie piszczałam czytając te komentarze. Jeśli teraz też tak zrobicie, to wylecę w orbitę, jesteście wspaniali!
Także Val, Karo, Alecto o, laski, kocham Was ;**
Nie wiedziałam, że moje opowiadanie może wzbudzić tyle konwersacji. Szczerze mówiąc to zawszę o tym marzyłam. Zawsze chciałam napisać coś, co zmusi ludzi do gadania. Kto nie chciałby być popularny, huh? Ale mniejsza...
Jak widzicie szablon się zmienił, podoba się? Bo tworzyłam go sama chyba IV godziny! A właśnie, Julio kochana coś mi się (brzydko powiem) zjebało w css'sie i musiałam resetować, to znaczy zacząć od początku ;c Planowałam dodać szablon dla Ciebie wraz z notką, bo nagłówek już powstał, kod również był napisany do połowy, ale no życie.
Jeśli lubicie moją grafikę, to proszę, mówcie czego potrzebujecie, z chęcią wykonam szablony na Wasze blogi! #jolo #fejm
I już prawie skończyłam, ale jeszcze muszę zaczepić o dwie, bądź kilka spraw. Wait, przekopię się przez ten spam :)
Alecto o - masz świetną ikonkę, tak właśnie patrzę. Oke, szukam, czego szukać miałam xd
Droga Leneno!
Ja wiem... Ja wiem, że moja interpunkcja leży, kwiczy i nie wstaje, ale nie potrafię jakoś się tego nauczyć. Czytałam zasady w internetach kwadrylion razy, jednak zawsze coś mi ucieknie, lub gdzieś wstawię niepotrzebny przecinek. Literówki również są moją zmorą, w tym rozdziale może być ich od groma, jednak nie wszystko zauważę. Jestem tylko człowiekiem. Mimo to dziękuję za zwracanie na to uwagi, to ważne aby wytykać błędy. No i hejt to nie był, ponieważ:
a) To nawet nie była krytyka.
b) Nie użyłaś słów, spłoń, jesteś hujowa, umrzyj, bez sensu (bez uzasadnienia) itp.
Także to było jedynie zwrócenie uwagi na moje, jednak liczne błędy. Jak już powiedziałam - nikt nie jest nieomylny ;)
Za obszerny komentarz bardzo, baaaardzo, ale to baaaaaaaaa*pół roku później*aaaardzo dziękuję. Uwielbiam takie czytać - im więcej, tym lepiej. Ja już tak po prostu mam. Min. długość rozdziałów o tym mówi. I jeszcze wspomnę, że dobrze główkujesz, kochanie i Sherlock mógłby Ci buty czyścić. Serio, rozgryzłaś mnie po części, ale nie powiem, w którym momencie. #sorrynotsorry #buhahah
I liczba komentarzy również mną wstrząsnęła. WOW. Jeszcze raz, uwielbiam Was!
Charpentier - to dla Ciebie:
1. Piszesz sama te początki, czy
są one cytatami z książki, jeśli cytaty, to z czego? - Początki piszę sama. Dziś się akurat nie pojawił, ponieważ "Maskarada" to planowany jeden rozdział, ale podzielony na części. Wyobrażacie sobie - rozdział = XX stron w wordzie?! Ale odnośnie pytania. Piszę je nie tyle z własnych obserwacji, bo często się z nimi nie zgadzam. Staram się pisać je na podstawie tego, co przeżyła Laura i piszę je z jej punktu widzenia. Także niestety, nie czerpie nic z książki. Chociaż wiele cytatów się tamtędy przewlecze.
2. Czy planujesz gorące sceny? Hehehe, if you
known what i mean. - I to jest ten problem. Kochani, ja mam lat szesnaście, nie osiemnaście, jestem nie tyle niedoświadczona, co nie znam się na pisaniu czegoś takiego. Jakoś bawi mnie typowo fanfickowe "mieszanie soków" oraz ciągłe pytania "czy jesteś gotowa?". Nie potrafię i już. Także nie opiszę stosunku seksualnego, ale jeden bądź dwa na sto procent się pojawią. Zapewne zauważyliście już wiele podtekstów w tym kierunku, jestem tylko nastolatką, bitch! xd Ale opisu nie będzie.
3. Ktoś uczył cię tworzenia
filmów, czy jesteś samoukiem? - Filmiki, grafika, pisanie - w każdej z tych dziedzin jestem samoukiem. Po prostu pościągałam programy, pobiłam się z nimi i teraz na pstryknięcie palcem tworzą co chcę ;)
4. Można zamówić u ciebie
szablon? Bo w spamie widziałam zamówienie. - Pewnie, jeśli chcesz, możesz złożyć zamówienie i tak nie mam życia.
Także chyba skończyłam, nie chyba, a na pewno. Co do rozdziału następnego, będzie on końcem części pierwszej "Darkness". Nie planuj jednak przerw między odcinkami.
Sooooł...
DO OGLĄDACZY TW:
Cieszycie się na ten odcinek?! Nie byłabym sobą gdybym nie przeczytała opini na filmwebie i zaczęłam piszczeć. Serio. NIE BĘDZIE MALII ZA DUŻO! BĘDZIE STYDIA! UMARŁAM! AAAAA!
Niestety nie miałam możliwości obejrzenia w nocy, bo znów Heri, takie życie ;)
NA SAM KONIEC, CHYBA ŻE MACIE MNIE DOŚĆ
A) POWSTANIE II CZĘŚĆ DARKNESS.
B) JEŚLI MACIE FOLLOW OD ARIANY GRANDE NA TT TO @zzose PROSI O POMOC W UZYSKANIU FOLLOW ;)
C) ZAPRASZAM NA ŚWIETNE BLOGI (oba mają moje szablony, muhhahahha)
NO! Teraz skończyłam. Dziś co prawda nie ma filmiku, ale za tydzień pojawi się kolejna Stydia ;)
Czekam na spam i już moment, wbijam do Was, bo nie zrobiłam tego wczoraj.
Pozdrawiam (szczególnie Jaspera) i zapraszam do czytania, komentowania, obserwowania!
xx
@YourLittleBoo1
PS: Dziękuję za wsparcie, w sumie opowiadanie piszę dla siebie, dla satysfakcji, ale jak zobaczyłam, że się tak spodobało, to... (Karo, dzięki za ratunek słowem xd) uroniłam jedną, perfekcyjną łezkę szczęścia.
Powiem Wam, że szczerze ją uwielbiam ;)
Powodzenia z komentarzem, Aga! xx
Czekam na spam i już moment, wbijam do Was, bo nie zrobiłam tego wczoraj.
Pozdrawiam (szczególnie Jaspera) i zapraszam do czytania, komentowania, obserwowania!
xx
@YourLittleBoo1
PS: Dziękuję za wsparcie, w sumie opowiadanie piszę dla siebie, dla satysfakcji, ale jak zobaczyłam, że się tak spodobało, to... (Karo, dzięki za ratunek słowem xd) uroniłam jedną, perfekcyjną łezkę szczęścia.
Powiem Wam, że szczerze ją uwielbiam ;)
Powodzenia z komentarzem, Aga! xx
O jejciu! Tak na wstępie, obrazek na ikonke znalazłam wczoraj, od razu mi sie spodobał :D Co do rozdziału, chyba będę piszczeć. Z radości of course :D Derek! Moja miłość <3 Co prawda dużo o nim nie było, ale zawsze coś :* Jaram się *.* Domyślałam się, że Carmen miała trudną przeszłość, ale że aż tak :o Nadal zastanawiam się kim jest Marcoos. Uuuu Laura lubi perfumy Stiles'a. "Miiiłość roooośnie wokół naaaas" Dobra, bez komentarza xD Mam cholernie dobry humor dzisiaj soł dziwnie się zachowuje. Normalka. Kontynuując *odchrząka* był Peter! Kolejny powód do radości xD Wreszcie znalazł sposób na zwinięcie tajemniczej kartki od Carmen. Cwany skurczybyk. I te zdrobnienie - Pet :D Hmm zastanawiam się dlaczego to akurat Laura jest prawowitą nosicielką klątwy. Akcja w garażu - genialna. Co by tu jeszcze napisać...? Mimo dobrego humoru nie mam weny, ale chętnie przyczynie się do spamu pod tą notką :D O, a właśnie, Stiles chciał lecieć na księżyc szukać kosmitów? Ambitny plan, nie ma co! :D No to ten, lece oglądać TW, ale będę tutaj zaglądała średnio co 10 min pokonwersować z innymi czytelnikami. Taki mały spamik <3 Pozdrófki :D
OdpowiedzUsuńPS. Też Cię kocham xD
Ooo jestem pierwsza! *klaszcze w ręce jak zadowolone dziecko* :D
UsuńMiałam cień nadziei, że to ja będę pierwsza *ociera łezkę smutku*. Ale nie zdążyłam.
UsuńTaa, plan Stilesa niewiele różni się od mojego z dzieciństwa, ale bardziej zaintrygował mnie ten Laury. Mortui jako królowa świata. Szipuje ich <3
~A.
SPAM ROZPOCZĘTY!
Dobijmy do 150 komentarzy! Ja byłam pierwsza bo odświeżałam stronkę co 5 min czekając w niecierpliwości na rozdział :D
UsuńO Gabrielu, TAK! Także mamy teraz konwersację na temat rozdziału! Yeah, więc moje kochane kółko różańcowe. Jaki temat poruszamy! mwhahaha
Usuń~A.
Jakikolwiek, byleby był spam! *śmiech szaleńca*
UsuńWitam moje spamiarki! Jeszcze tylko Szerli i będziemy w komplecie!
UsuńPogadajmy o Carmen i Peterze, albo o Daphne <3
Tak, po tym rozdziale pokochałam Daphne. Myślałam żeby ją zabić, ale jak tak zabiła tego chłoptasia... Który z pewnością był gejem [*]...
UsuńOoo Valentine do nas zawitała :D Teraz to nawet 200 komentarzy będzie xD Ja już ją wcześniej pokochałam <3
UsuńJestem, ludziska!
UsuńGeje są fajni xD Znaczy tylko w tym serialu :D Bardzo lubiłam Ethan'a i Danny;ego jako pare <3
UsuńA ja jakoś tak jej nie lubiłam. Nie mam pojęcia dlaczego, małpisko z niej jest, ale teraz no to... Ej, spowodowała, że Laura znalazła się w moim ulubionym stanie - stanie kill everyone więc czemu nie? TEAM DAPHNE!
UsuńTeraz zrobimy spam życia :D
UsuńJa do Daphne jeszcze się nie przekonałam :D
UsuńDAPHNE JEST ZAJEBISTA! I NIE PISZĘ TEGO TYLKO DLATEGO, ŻE TA POSTAĆ ZOSTAŁA STWORZONA Z MYŚLĄ O MNIE, NOOPE!
UsuńJa kocham takie wredne suki, więc polubiłam ją od pierwszego rozdziału w którym się pojawiła :D
UsuńDAPHNEEE!
Usuń#Daphne #Sterek
Pff, jasne :D Btw, twoja postać u mnie będzie suką z głębią o imieniu Regina :D Ale jedyną jej głęboką rzeczą jest gardło
UsuńSuki zaczynają mnie denerwować ;-; Psychiczne suki to coś innego :D
UsuńRegina? Niezłe imię :D
UsuńTy zboku ;o REGINA, COŚ JAK SRAJTAŚMA, DAAA.
UsuńJa właśnie nie bardzo, ale ten rozdział mnie przekonał. Carmen kupiła mnie Impalą i whisky ;) Laura siłą charakteru, Stiles mordką, Derek kłami, a Arab gejostwem!
Usuń#Daphne #Sterek
Carmen to moja postać :D To wyjaśnia Impalę <3
UsuńPijawko o tym samym pomyślałam!
Usuń~A.
Ano Redżina. Jak w Once Upon a Time
UsuńArab najlepszy :D Impala *.* Kocham to autko <3
UsuńJa też! mam fetysz <3
UsuńSrajtaśma 4ever!
UsuńSzybko nam idzie :D Już 46 komentarzy xD
UsuńAni się obejrzymy i będzie 146 :D
UsuńZ każdym rozdziałem będzie więcej komentarzy :D Mamy wprawe w robieniu spamu xD
UsuńCo odświeżę - nowe komentarze. ;o
UsuńJezu, Laski jesteśmy świetne. Ja również kocham Impalę! Ciekawe czy możemy liczyć na jakiś seks Car i Peta w Impali... Hmmm
Usuń#Parmen #Staura #Daphne #Sterek
Mam nadzieję! <3 Tak klimatycznie. W Impali. Do jakiejś ładnej piosenki. I pada deszcz. I jest tak cudownie!
UsuńHmmm może jak się szepnie małe słówko Nogitsune :D
Usuń#Sterek#Love#Forever
Jeju jaki romantico klimat :D Deszcz, Impala, swietna muzyczka xD
UsuńNo się wie jak się pisało opowiadanie o SPN! :D Seksu nie było, ale to tam. Ledwie jeden pocałunek. Ale liczy się wyobraźnia xd
UsuńNo właśnie, Szerli -.- A ja czekałam ;___;
UsuńAle gadałam z Julą i mówiła, że ją natchnęła na seks w Jeepie, więc ja nie wiem. Ale Impala dobra rzecz!
Ja mam bardzo dobrą wyobraźnie :D Czasami to plus, a czasami minus :D
UsuńOch, jeszcze hasztag
Usuń#PROSIMYNOGITSUNEBYARABBYŁGEJEM
Ach, życie jest jak welon. Czy jak to tam szło
Usuń#PROSIMYNOGITSUNEBYARABBYŁGEJEM
UsuńAle tak serio, co by było gdyby on wyciulał Allison i ona tak na niego leci, a tu okazuje się, że Arab w Stilesie zakochany!
Hmm w Stilesie? Jakoś do siebie nie pasują :D
UsuńTo prawdopodobne jest. No bo jeśli arab jest gejem (a wiemy, że jest) to nie ma bata, żeby nie był zakochany w Stilesie!
Usuń#PROSIMYNOGITSUNEBYARABBYŁGEJEM
W Isaacu! W DEREKU, hahaha
UsuńJa własnie ich parowałam w serialu. Ale tutaj jestem za Staurą, bo kocham ich razem! Arab i... Isaac? Albo Arab i Derek! Ale nie, bo sterek...
Usuń#ARABIEZNAJDŹSOBIEFACETA
HAHAHAH :d PIONA PIJAWKA!
UsuńOdnośnie, wpadnę sobie do Ciebie na bloga, a co tam!
Sterek ma zostać :D Arab i Isaac <3
UsuńNIECH ZROBIĄ JAKIŚ PIĘCIOKĄT I PO PROBLEMIE!
Usuń#PROSIMYNOGITSUNEBYARABBYŁGEJEM #ARABIEZNAJDŹSOBIEFACETA
#SZIPUJEMYARABAIISAACA
UsuńMOJE PARY:
Usuń1. STAURA, ALE TEŻ STEREK
2. STEREK
3. SCALLISON, ALE ARAB JEST GEJEM
A NIEWAŻNE! WSZYSCY NIECH RAZEM, W TYM BARZE Z JEDNEGO ROZDZIAŁU, Z MOJĄ ULUBIONĄ POSTACIĄ - BRIANEM!
#IRAB?
Usuń*IRAB!
Briaaan! <3 Też go kocham. Nie zapomnij o Stebrze, ale to nie ten blog xd
UsuńLudzie, warto oglądać odcinek?
Usuń~A.
#Lisaac
#IRAB :D
UsuńIRAB, LOL AHHAHAHA
UsuńJa na dziś kończę, bo mam jeszcze z psem wyjść ;__;
UsuńDobranoc, może jeszcze pospamujemy, hello! Do wtorku mamy sporo czasu ;)
Uwielbiam was!
#IRAB
#PROSIMYNOGITSUNEŻEBYARABBYŁGEJEM
#STAURA
#STEREK
#DAPHNE
Ja czekam na TW z napisami więc jeszcze pospamuje :D
Usuń#DAPHNE#STEREK#PROSIMYNOGITSUNEŻEBYARABBYŁGEJEM#IRAB#IMPALA
Dobranoc! A żeby ci się seksy w Impalce przyśniły!
UsuńEj ludziska zróbmy kiedyś taki spam u mnie, bo to piękne jest :D
UsuńSpam zawsze jest piekny :D Ja jestem za!
Usuń100 komentarzy! Kto ma szampana? :D
UsuńAch <3 Nie no, ja czekam aż arab zrobi coming out. A jak nie zrobi to zrobię go gejem u mnie ;D
UsuńSzampana nie mam, ale jest woda z Biedronki. Może być?
UsuńHahahaha a co z Allison? :D
UsuńWode z Biedronki to ja tez mam xD
UsuńArab Gejem Forever!
UsuńShipp lepszy jak Larry!
No to będzie melanż! :D A Allison... Hm, umrę ją
UsuńJuż raz pogodziłam się z jej śmiercią, więc jakoś nie będzie mi jej szkoda :D Arab gejem!!
UsuńLudziska, czy tylko ja jestem dziś taka śpiąca? ;-;
UsuńJa zawsze o tej porze kipię energią :D
UsuńJa zazwyczaj też :D O tej godzinie odżywam, ale dziś mam jakiś wyjątek
UsuńTeraz jak tak wspominasz o spaniu to mi się oczy kleją :D Ale ja musze koniecznie dzisiaj obejrzeć TW więc zasnąć nie moge xD
UsuńJa obejrzę jutro ^_^ A teraz idę spać, dobranoc. Spam nie wyszedł zbyt duży, ech ;-; Ale może jeszcze się zgramy <3 Za tydzień nadrobimy i dobijemy 200 komentarzy!
UsuńZgramy się na pewno :D To będzie największy spam w historii *.* Dobranoc
UsuńAaa, jak to mało Mali? Nie, no ja ją kocham. Bożę Stydia i po co mi to? Laura, jest tym co zabija? Nie no z tego co mówiła, coś tam w głowie mi zaskoczyło, ale efekt zaskoczenia duży. Ja chcę drugą część "Darkness" i to szybko! Kocham, po prostu kocham. Przypadkiem kiedyś weszłam na tego drugiego bloga co podawałaś i Boże, pierwsze co pomyślałam to, że szablon jest przepiękny. Talent, masz. Isaac i Lyds? Niech będzie, tylko później niech nie rzuca się w ramiona mojego męża (czyt: Stiles.) Głupia i podła Daphne, chociaż skoro chciała zabić Lydie, to jej troszeczkę odpuszczę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Julia <3
Ps: Z niecierpliwością czekam na kolejny. Love You :*
Jezzz! Kocham Cię i ubóstwiam, a co tam. Jak na szesnastolatkę jesteś niesamowita! I nie trzeba tylko doświadczenia - potrzeba jeszcze talentu, a Ty go, kobitko, masz od cholery. No serio! :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie lubię Carmen i Petera. Szczególnie Petera, hahah. On jest cudowny, szkoda że trochę za stary, ale przecież wiek nie powinien grać najgłośniejszej roli, czy tam głównej, zapomniałam. To jedna z moich ulubionych postaci. W sumie to u Ciebie chyba wszystkich lubię. Oprócz Marcoosa, tak, jest zły, a ja co prawda takich lubię, jednak... nie wiem... on jest zły w ten zły sposób, a więc dla niego mówię NIE. Dziękuję. :D
Lora (czyt. Laura, ja mądra, huehue) z Derekiem. :o Na razie nie wiem, czy się cieszyć, ale przydałoby się, żeby ktoś rozruszał Dereka! Chociaż... czy go się da? No nic. Laura jest świetną postacią, ale najbardziej lubię w niej to, jak opisujesz jej... hmm... mroczną stronę. No tą drugą, wiesz o co chodzi, prawda? :D Tak. Wciąż nie mogę się nadziwić twoich pięknych opisów, które zawsze poruszają moją wyobraźnią i w ogóle jestem zachwycona! Jak to powiedzieć? Rozwalasz mnie na części. Po prostu. :D
Yaay! Doczekałam się Stydii. Jako takiej i pijanej, ale zawsze coś. :D Cóż, wszystko co dobre szybko się kończy. Niestety. :(
Nie wiem, czy przez przypadek o czymś nie zapomniałam, ALE raczej nie, także tego. Do napisania! :D
Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka, wiaterku i świetnych, wakacyjnych rzeczy. <3
we-have-immortality-tvd.blogspot.com
Derek'a chyba nic nie rozrusza :D Ja sama nie mogę czasem uwierzyć jak się uśmiechnie, to takie...rzadkie zjawisko xD
UsuńPS. Tak poza tym, Nogitsune, dzięki za spoiler! Jak mogłaś :(( Muszę obejrzeć ten odcinek, bo nie wyczymiem, hahah. :D
UsuńNo, Derek i uśmiech. Może rzadkie, ale PIĘKNE. *o*
Dokładnie. Ja leje jak oglądam zdjęcia z konferencji. Nie dość, że Dylan i Tyler tak blisko, niczym niespełniony sterek, to jeszcze uśmiech Tylera! Ale gdyby go tak naćpać... Hmmm Laura, wierzymy w ciebie!
Usuń~A.
ArtisticSmile - Cudowne, najwspanialsze i najpiękniejsze :D Mam nadzieje, że bedzie się częściej uśmiechał <3
UsuńA gdyby tak powodem jego uśmiechu był Stiles, ach...
Usuń~A.
Och, tak....
Usuń#Sterek!
UsuńJedziemy pod tym hasztagiem! Kocham ten paring, kocham gejów!
#Sterek#rządzi#bitches
UsuńGeje też rządzą!
GAY LOVE!
Usuń#PROSIMYNOGITSUNEBYARABBYŁGEJEM
Usuńdalej! pod tym hasztagiem!
On jest gejem! Tylko Nogitsune jeszcze o tym nie wie, ale wie i robi nas w chuja!
Usuńalbo* xd
UsuńJestem za drugą opcją :D
Usuń#PROSIMYNOGITSUNEBYARABBYŁGEJEM
Usuń~A.
Rozdział cudowny, uwielbiam Daphne. Jest taka zła, ale za razem dobra no! Skoro chce zniszczyć demona, który zabija to znaczy, że musi być dobra, prawda? I Lea jest taka piękna, dodatkowo utalentowana. Aktorka, piosenkarka i taka śliczna. Cieszę się, że to ją wybrałaś na postać Daphne.
OdpowiedzUsuńLaura w tym rozdziale była świetna. Jak zaproponowała Stilesowi Nowy Yourk. Z każdym rozdziałem lubię ją coraz bardziej, a na początku to w ogóle jej nie lubiłam.
Kobieta zmienną jest. Także pozdrawiam i czekam na nn!
~A.
*Nowy Jork - NIENAWIDZĘ POPEŁNIAĆ BŁĘDÓW TAKICH, NOO!
UsuńNa bloga od Szerli wpadłam i jestem zachwycona, a na ten drugi właśnie weszłam i też. I jestem jeszcze bardziej zachwycona bo moje kochane pll!
Dziękuję za pokazanie linku!
~A.
A więc oto ja, panie i panowie! W końcu komentuję. Cholera jasna, nie pamiętam, kiedy ostatnio komentowałam u Ciebie rozdział. Zresztą, i tak zawsze znasz moją opinię, ale no nieważne... komentarz musi być.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim - dziękuję Ci bardzo za reklamę oraz udostępnienie linka do mojego opowiadania. Jesteś kochana! :*
Przyznam szczerze, że w tym rozdziale Laura jakoś mnie tak nie irytowała. Była w porządku i chyba zaczynam ją lubić. Ta jej rozmowa ze Stilesem była urocza. ;-)
Szkoda mi Carmen. Dziewczyna nie miała lekko w życiu, no i nadal nie ma. Polubiłam ją. Jest taka... naturalna? Po prostu ją lubię i uj.
Ale oczywiście najbardziej ze wszystkich postaci kocham DAPHNE! W końcu została stworzona z myślą o mnie, daaa! Uwielbiam ją za ten charakter. Nie jest za bardzo ździrowaty, co bardzo mi się podoba. Intryguje mnie ta postać. Według mnie, Daphne nie powinna znaleźć się na liście czarnych charakterów. Dlaczego? Ano dlatego, jak to już ktoś wspomniał, że zabija demony, a demony zabijają ludzi, tak? Można powiedzieć, że z jednej strony czyni dobrze, ale z drugiej strony mordowanie nigdy nie będzie w porządku.
Baaaardzo, ale to baaaardzo podobała mi się scena, kiedy Laura przemienia się w tego potworka. Oczywiście Daphne ją do tego zachęciła. Bjacz! I tak ją kocham. Whatevs! Czy ona może mnie jeszcze bardziej zaskoczyć? Najpierw Laura, a potem Lydia. Dlaczego kazała jej wjechać do tego basenu? Po co miałaby pozbywać się banshee? Dla własnej satysfakcji? Czy może ma w tym jakiś konkretny cel? Lel, jaka pizda!
No muszę się przyznać no; rozpłynęłam się, kiedy Isaac odniósł Lydię do łóżka, a potem jeszcze z nią zasnął. Boże, moje filsy!
jashffajfasghaghanfsdkvjisdhvsgnsdkgsdkjgsdkbn - to wyraża wszystkie moje emocje.
Na tej scenie odczułam tęsknotę za Lisaac'em. ;-; Kochałam ich, a teraz kocham jeszcze w opowiadaniu. Ach, to piękne!
Całość była po prostu przemagiczna. Kocham to opowiadanie, you know it! Postacie są świetnie wykreowane, fabuła jest cholernie wciągająca, no i ten prześliczny szablonik! Perfect! ;**
Myślę, że na tym skończę. W końcu skomentowałam i mam nadzieję, że Cię nie zawiodłam, bo starałam się, żeby ten komentarz był w miarę ogarnięty.
Kocham Ciebie, to opowiadanie itd. itd. LISAACA TEŻ KOCHAM, DA! Może zacznę szipować Laurę i Stilesa? Podobają mi się razem!
Byłam zdziwiona, kiedy Lyds próbowała przelecieć słodkiego Stilesa... Dobrze, że nie dał się wykorzystać, bo bicz plis, wiadomo, że następnego dnia Lydia traktowałaby go jak powietrze. JAK ZAWSZE ZRESZTĄ.
No nic, wszystko pięknie ładnie. Dziękuję jeszcze raz za dedykację i reklamę mojego bloga. I love you so much! <3
@zzose
Twój blog jest cudowny! Właśnie czytam prolog i umieram!
UsuńLisaac? Czy to ship Isaaca i Lydii?! jestem na tak!
~A.
Awww, dziękuję! <3 Już cię lubię! Czy to ''A'' jest odniesieniem do mojego kochanego PLL?
UsuńLISAAC FOREVA
Tak! Pll to mój ulubiony serial. Nawet Spn go nie pobiło, bo tam jest ten klimat. Dlatego spodobała mi się Lista. I świetnie piszesz! A Spencer - Troian to moja ulubiona postać!
Usuń~A.
#Lisaac
Oo! Troian jest zajebista, znaczy się Spencer! Chwila, i Troian, i Spencer są zajebiste! <3 Uwielbiam ją! Wkrótce odcinek, aaaa! Ja tutaj sikam z podniecenia, bo ostatni odcinek był przemagiczny!
Usuń#Lisaac #PrettyLittleLiars #Troian #Lista #PodjarkaLvLMax xd
NO WŁAŚNIE. Ostatnio pll miało jakiś taki spadek. Nie wiem, moim zdaniem, a ten odcinek był powrotem do formy!
Usuń#Lisaac #PLL
~A.
No ja dokładnie to samo pomyślałam! Nasze PLL wraca do formy! Jaram się Alison... TAK BARDZO! :DDD
Usuń#Lisaac #PLL
Ej dobra, ogar, nie powinnyśmy pisać o PLL na tym blogu, bo mnie Julka opierdoli. xd
UsuńLubisz Daphne?!
Ja też! Lubię ją bardzo! Jak myślisz, kto jest A? Prócz mnie? XD ja myślę, że Aria i rozdwojenie jaźni. Trzymam się tej teorii ;)
Usuń~A.
Ja tak samo, ale CIii! Koniec o Pll xd
UsuńZmieniamy temat na... Lisaaca! Kocham nazwę tego szipu!
UsuńI pasują do siebie, noo! Szkoda, że Lydia o Jaksonie!
#Lisaac
I tak, kocham Daphne, bo jest BOKSA!
Usuń~A.
Lisaac Forever! Ona tylko udaje. Tak naprawdę kocha Isaaca, ale jest wredna i pieprzy o Jacksonie po to, aby stwarzać pozory. Daaaa! Ona musi być z Isaac'em!
UsuńDaphne to jest moja ulubiona postać <3
Moja też i zastanawiam się co ona tak na serio knuje. Bo niby chce zniszczyć Laurę, ale jest taka zła też i w ogóle. Nie wiem kto tu jest dobry, a kto zły. Uwielbiam to opowiadanie <3
UsuńLisaac - dobra rzecz. Strasznie podobała mi się ostatnia scena. Jakiś geniusz ją napisał! *tak Nogitsune, to o tobie!*
~A.
Zgadzam się! <3 Pomysł na tę scenę powstał dzięki mnie i jej, ale długo by tłumaczyć. xd
UsuńMamy czas! Opowiedz ;)
UsuńA Daphne? Jak myślisz, o co z nią chodzi?
~A.
Sama nie wiem. To opowiadanie ma wiele wątków. xd Daphne jest taka tajemnicza i w ogóle, według mnie ona jest zagubiona. W końcu była w psychiatryku. Mam nadzieję, że dożyje drugiej części opowiadania (bo mam nadzieję, ze będzie druga część).
UsuńRozdział jest cudowny. Nie wiedziałam czy zabrać się za spam, czy za komentarz, więc teraz skomentuję :D
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobała mi się scena pierwsza, w której Stiles i Laura szli sobie tak ładnie, niczym na randkę. Nie wiem, tak sobie skojarzyłam. Później świetna scena z Daphne, o Stydii nie wspomnę, uwielbiam ten paring, jednak Staura bardziej do mnie przemawia ;)
Ale i Daphne mnie przekonała :D
A teraz wracam do spamu!
#Sterek #Staura #Daphne
Spam najważniejszy :D
Usuń#Sterek#Impala#Daphne
SPAM TLENEM!
Usuń#Sterek #Staura #Daphne #Imapala
#SPAM!
SPAM SPAM SPAM SPAM
Usuń#DAPHNE4EVER
Spam tlenem, spam życiem, spam wodą!
Usuń#Sterek
Super rozdział i te hashtagi
OdpowiedzUsuń#irab
Gejowskie shippy, to najlepsze shippy!
Nie obrazisz się jeśli wyznam Ci miłość? Haha :D Zawsze mam mega zaciesz, kiedy widzę, że dodałaś nowy rozdział, za każdym razem cieszę się, jak na nowy odcinek TW :D Powinnaś zrobić z tego książkę! #kupiłabym A to na prawdę wyróżnienie, ponieważ ja i kupowanie książek to jak… nie mam dobrego porównania, ale mogę powiedzieć tyle, że nie kupuję książek :D
OdpowiedzUsuńJesteś moim blogowym guru! Ale miłość i tak wyznam Ci na końcu…
Stydia moją OTP, ale podoba mi się Isaac i Lydia. Łee, nie wiem jak się razem zwą… Isydia? Haha :D Dobra, chyba Lisaac brzmi lepiej :D Tęsknię za Isaac’iem w serialu, nawet nie wyjaśnili co się z nim stało :(
Widziałam parę literówek, ale teraz nie chce mi się ich szukać, więc chyba nie jest źle ^^” O, i weź następnym razem wyjustuj tekst, będzie ładniej wyglądało :)
Ano, taki zacny spam to chyba tylko u Ciebie :D Jako rasowy spamer chętnie bym się przyłączyła, ale nie czuję się tu jeszcze zbyt pewnie, wstydzem siem :c
Alenoale, przyszła pora na to, żeby w końcu ci to wyznać… Kocham Cię! :D
~ Arawis
[http://keep-ya-far.blogspot.com]
Przyłącz się :D Im nas więcej tym lepiej xD Tak przy okazji, z ciekawości weszłam na Twojego bloga i jeeeej! Następny fanfic TW :D Lecę szybko przeczytać
UsuńŚliczny rozdział :D
OdpowiedzUsuńSorry że tak rzadko piszę komentarze, ale ostatnio nie mam czasu na wchodzenie na blogi.
Rozwaliłaś mnie tym "samobójstwem" Lyds. Miałam nadzieję że Issac nie zdąży (moje chore widzi mi się). Szczerze nie lubię tej Banshee. Wkurza mnie. Zdemaskowanie Laury... xD Ciągle nie mogę uwierzyć :c
Zdrówka i weny.
~Kinga
UWAGA, LUDZISKA! Ważna informacja.
OdpowiedzUsuńNaszej kochanej Nogitsune zabrali internety ;-; Na tydzień, dlatego najprawdopodobniej rozdział zostanie dodany później. Łączmy się w bólu i rozpaczy.
Ooo nie :cc [*] Rozpacz ;cc
UsuńJestem! Troszkę spóźniony, ale zacznę. Bardzo dobry rozdział, jeden z najlepszych. Ogółem najlepszy i najwspanialszy blog o tematyce Teen Wolf jaki znam. Świetnie piszesz i nie przejmuj się interpunkcją, bo mi częściej się zdarza:( Stydia? Nie rób mi tego xD Wolę Laules, bo ciekawy nowy paring, a sama postać Laury bardzo mi się podoba i ma to coś. Gdy opisujesz jak jest ze Stilesem to cieszę się w duchu. Razem są naprawdę słodcy. A ta Carmen hmm nie wiemy za dużo o niej oprócz rasy. Przynajmniej Lau wie, że z nią coś nie tak - demon. Peter to taki stary Peter, który był w 1. i 2. sezonie, fajnie go przedstawiłaś. Nie wiem w końcu, co mam sądzić o Daphne, na początku nie lubiłem jej a teraz trochę polubiłem. Maskarada idealnie pasuje. Dużo akcji, co plusik. Jeszcze nie rozumiem niektórych rzeczy, ale z czasem się dowiemy , tak? xD Aaa ja sobie tu czytam, a nagle koniec : Jak Wam się podobał rozdział ? Ja takie : cooo? Przecież się nie skończyło, dawać mi dalej haha :D Nie wiedziałem, że dotarłem do końca po prostu lol. I niech ta Lydia zmądrzeje !;-;
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za pozdrowienia i nawzajem!!
KOCHAM, CHCĘ WIĘCEJ, KOLEJNY ROZDZIAŁ, JUŻ!!
czarodzieje-z-beacon-hills.blogspot.com
Laura i Stiles muszą być razem. :) Przyjaźń damsko-męska z reguły kończy się miłością. :D Rozdział bardzo mi się podobał. ;] Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy.
OdpowiedzUsuńhttp://samotna-wisnia.blogspot.com/
Śmietana. :*
O matko, jak ja uwielbiam Stilesa! Zdziwiło mnie, że Laura nie zwróciła uwagi, że jej rana kompletnie się zagoiła. Ja bym od razy spostrzegła takie rzeczy. Nowy jork i bycie detektywem... Bardzo pasuje mi do Stilesa. W sumie jest trochę niezdarny, ale za to mądry i łatwo dodaje pewne informacje do siebie. Myślę, że on byłby dobrym detektywem. Co do logicznego myślenia Laury wiem mało, ale razem mogli by założyć w przyszłości własną agencję detyktywistyczną i pracowaliby razem. O! Co Ty na to? :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znowu fragment o Carmen. Ciekawi mnie ta osoba! Ale ta sytuacja z papierosem, że wkłada go do ust, ale nie zapala kojarzy mi się z Gwiazd Naszych Wina i metaforami Augustusa <3
Ale rzeczywiście - masz podobne rozumowanie jak Jeff Davis :D Też w Teen Wolf były prochy babci Lydii. Skoro już jesteśmy przy niej, to cieszę się, że chociaż mała scenka Stydii. Co prawda ruda była pijana, ale jestem zadowolona, że Stiles po raz kolejny pokazał klasę i nie przespał się z Lydią. Ona, jak widać po ostatniej scenie, ciągle kocha Jacksona. Kurczę, chciałabym, by się odkochała i zakochała w Stilesie, ale chyba to niemożliwe :c no nic, przeżyję! :D
Scena z daphne i laurą była wstrząsająca. Podobała mi się. Jestem ciekawa, co teraz będzie robić Laura, skoro świadomie się przemieniła. Aż nie mogę sie doczekać następnego rozdziału!
Szablon jest świetny, podziwiam Cię, ja w życiu bym nie ogarnęła CSS'a czy jak się to tam nazywa. Tak w ogóle to wow, nie dość, że piszesz, robisz fanvidea, to jeszcze zajmujesz się szablonami. Masz mnóstwo talentów!
Pozdrawiam! :*
Ojej! Mój przyjaciel Jasper powiedział mi o Twoim blogu, że jest wspaniały. Zaciekawił mnie prolog i od razu zaczęłam czytać kolejne rozdziały, aż doszłam tutaj! Podoba mi się ten pomysł z dodaniem demonów. Coś od siebie. Niestety nie oglądałam Teen Wolf (tylko 1 sezon). Nieco znam się na postaciach. Wspaniale ich przedstawiłaś. Chyba są tacy sami jak w serialu. Wszyscy shippują Stydię to ja też ♥ W twoim opowiadaniu Laura to ciekawa postać oraz jej rasa - przekonuje mnie! Dlatego ją uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńDaphne.. ugh nie przepadałam za nią, a teraz.. daje czadu! Heh naprawdę masz niezwykły styl pisania!;)
Jestem niecierpliwa, więc poproszę następny rozdział!!
CUDO!
♥ Nela ♥
co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com
Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Blog Award.
OdpowiedzUsuńWięcej na http://sistersofwolfs.blogspot.com/2014/08/liebster-blog-award.html
Kobieto! Ty jesteś cudna! Oczywiście rozdział jak zawsze superaśny i szczerze mówiąc kocham ten blog! Zaintrygowałaś mnie tymi demonami i wgl.Nie będę się rozpisywać i nie dam ci tej "przyjemności" czytania moich wypocin, zostawiam je dla siebie ale chciałbym Ci przekazać że ogromnie się sieszę z tego jak pod rozdziałem w notce oświadczyłaś że nie będiesz opidywać zbliżeń itp. Szczerze mówiąc jak dla mnie to opowiadanie nie potrzebuje tego bo samo w sobie jest niezłe i taki opis szczerze mówiąc zniszczył by tą wyjątkowość.
OdpowiedzUsuńnuda100
Wybacz, że ostatnio nie komentowałam, ale nie miałam jak. Rozdział fajny. Daphne to cały czas dla mnie nie rozwiązana zagadka. Powiem zaintrygowałaś mnie fragmentem Laury i Daphne. Ogólnie nie mam weny do komentarzy więc dzisiaj krótko. Lydia z Isaac'kiem w łóżku ? Myślałam, że Lydia się upiła i zacznie się dobierać do Lahey'a a tu nic. No i chyba to dobrze bo nie wyobrażam sobie ich razem.A właśnie bym zapomniała szablon boski, błagam cię zrobisz mi ? Plose (mina kota ze shreka ). Po prostu naucz mnie. Z niecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńTym razem to ja się spóźniam z komentowaniem. Ale mam tyle na głowię, że wariuję! Pakowanie to najgorsza rzecz świata. agggghhh!
OdpowiedzUsuńA teraz co do rozdziału, dziś napiszę krócej, przepraszam...
Był i tak genialny. Scena Daphne i Laury mnie bardzo zaintrygowała. serio! Czytałam z wielkim przejęciem. Czekam na jakieś rozwinięcie znajomości Dereka i Laury :D Biedny Stiles rozbił tak ważną wazę, która Lydii się nawet nie podobała, hahaha. Ale, z tym samochodem na końcu to rozwaliłaś! Czekam na kolejną część, czuję że będzie kulminacyjna! Pozdrawiam i życzę weny!
realitybeingadream.blogspot.com
SZABLON ŚWIETNY!
Hm… Lau jakoś szczególnie lubi pachnidła Stilesa, ale nie wie dlaczego ? A to ci zagadka XD Cieszę się ze wspólnych scen Staury, ale co ich tak mało ? ;/ Próbujesz mnie zabić ? XD A tak btw to Am I right or Am I fucking right ? Stiles był zazdrosny o Lau, jak ona chciała iść do Dereka ? XD
OdpowiedzUsuńWgl to … Wiem, że to było po pijaku i nie na poważnie, ale chyba zaczynają mi się podobać Isaac z Lidią jako… para ? Choć ta dziewczyna okropnie mnie irytuje za pogrywanie sobie ze Stilesem, to jednak przy tej scenie na łóżku serducho jakoś szybciej mi zabiło, sama nie wiem XD Co tam ! Będę ich szipować! XD
Aww… Zwrot do mnie w ogłoszeniach parafialnych ? Nie no, dziewczyno… Nie wiem, co powiedzieć… You made my day ! Kisses and all ;* Co do tej przeklętej interpunkcji to powiem ci, że akurat dzisiaj nic nie wyłapałam O.o Także Bravissimo ! ^^ Były tylko literówki, ale i tak… Congrats, sweetheart ;* Co do objętości komenta to tak jak mówiłam, był do trzech rozdziałów, a i z nie wyspania plotłam jak najęta XD Także wielkie zdziwiono, że któryś z moich domysłów okazał się prawdziwy. Błagałabym cię, żebyś mi powiedziała który, jeśli bym wierzyła, że to coś da XD
A, no i strasznie się jaram, że bd 2 cz. ;D
Także kończę już ten chaotyczny wywód i żegnam się, bo nie mam czasu ;*
Bye, Lenena
I zapraszam do siebie :)
http://hsdsintvd.blogspot.com/
Na początek chcę się ucieszyć, ze już niewiele rozdziałów zostało mi do nadrobienia. :) Okej... Wspominanie i plany Stilesa i Laury wydało mi się po prostu słodkie. To takie typowe, że dziewczynki chcą zostać księżniczkami - bądź lepiej - królowymi a chłopcy astronautami albo strażakami. To nagłe oderwanie od akcji i postawienie bohaterów w takiej sielankowej sytuacji fajnie zgrało się z dalszymi emocjami. A było ich sporo! :) Zdziwił mnie motyw flirtu Laury z Derekiem. Nie mam pojęcia czemu, ale ja na jej miejscu bym go nawet nie ruszyła. (Może to też kwestia tego że jako facet - tak wygoogleowałam go - mnie nie pociąga. Fani Dereka, błagam nie zabijajcie mnie,) W każdym razie, historia Carmen ponownie mnie poruszyła. Na każdym kroku jej współczuję, tym bardziej, że Peter to dwulicowy cham. Już go nie znoszę. >.< Rozbawiła mnie sytuacja ze Stilesem, kiedy to on rozbił cenną wazę i miał z tego powodu pełne gatki jednak sytuacja jaka z tego wyniknęła mi się spodobała. Wiem, że Lydia była pijana i tak dalej, ale przez to poważnie rozmyślam, co byłoby ciekawsze. Połączenie - tak na poważnie - Stilesa z Lydią, czy z Laurą. W tym rozdziale Daphne okazała się dzieckiem szatana - nie dosłownie - ale to co zrobiła było naprawdę okrutne. Wciąż główkuję nad tym demonem w ciele Laury, ale jak na razie niczego sensownego nie wymyśliłam. Tak w ogóle to szałwia to świetny pomysł. Daphne bez dwóch zdań jest "tą złą" tym bardziej, że przez nia Lydia straciła rozum i wjechała do basenu. Zastanawiam się jak wielki wpływ miał alkohol a jak duży ta dziewczyna. Kim jest Jackson? Wystąpił już kiedyś?
OdpowiedzUsuńRozdział jak najbardziej wspaniały. Pozdrawiam i do następnego :*