wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział IV "Życie to choroba, która najprędzej zabija."

Rozdział IV
Niektóre momenty naszego istnienia przemijają tak szybko. I przeważnie są to chwile pozytywne, gdy te negatywne trwają w nieskończoność. Na przykład… Disneyland – byłam tam raz, lecz wspomnień mam całą masę, oczekiwałam wyjazdu jak na szpilkach, a on wydawał się nie nadejść, czas spędzony w aucie okazała się jeszcze dłuższy, za to sama przyjemność zwiedzania lunaparku i powrót do domu przemknęły niczym na wyścigi. Dla porównania – dentysta. Błagałam Boga, żeby tam nie iść, no dobra, nie tyle Boga, co mamę, ale mniejsza… chodzi tylko o to, iż cała wizyta ciągnęła się dekadami.
Kolejny przykład. Tydzień podczas roku szkolnego wygląda mniej więcej tak, dla potencjalnego ucznia.
Pooooooooonieeeedziaaaałeeeek, Wtoooooooooooreeek, Środaaaaaaa, Czwaartek, Piątek, Sobotaniedziela itd…
Rozumiesz aluzję? Lecz uważam, że potrzeba równowagi. Potrzeba światła w mroku i mroku w świetle. Tak po prostu jest. Wszystko ma swoje hierarchia, wartości, obowiązki. Ale co jeśli złośliwości losu przeważają szalę? Jeśli zło przewyższa dobro i dominuje? Otóż, to niemożliwe, zawsze, ale to ZAWSZE w koszmarze znajdzie się naparstek marzenia, który ze wspomnianymi przeraźliwościami walczy. Jednak jak każda walka - wykańcza.
 Życie można porównać więc do choroby. W takim razie zachorowałam na życie. Podsumowując - źycie to choroba, która najprędzej zabija… 
***
Kiedy Scott znalazł się wśród przyjaciół zobaczył, że i Stiles z nimi siedzi, a dokładniej stara się jakoś uspokoić Lydię. Ruda bez przerwy panikowała, łapiąc łapczywie powietrze, jakby miało go zabraknąć.
- Szybko zasnęła – zrezygnowany Stilinski zwrócił się w stronę Scotta i usiadł wygodniej na oparciu fotela zajmowanego przez Banshee.
- Ba, umierała ze strachu – wilkołak w odpowiedzi podał mu napar i sam przycupnął na pufie.
- Począwszy od tego kim ONA w ogóle jest – Allison założyła nogę na nogę mierząc wzrokiem każdego po kolei.
- Laura Mulligan – wypaliła Lydia ściskając skostniałe dłonie w piąstki – dziwny typ, nie ufam jej.
- A ja wręcz przeciwnie – McCall spiorunował dziewczynę wzrokiem.
- Zgadzam się z Martin – rzucił Isaac trochę głośniej, niż powinien, a Lydia wskazała na Lahey’a robiąc znaczącą minę w kierunku Scotta.
            Wybuchła między nimi sprzeczka, w której tylko Stiles i Allison nie brali udziału. Brunetka bowiem nie miała podstaw, ale skoro Scott jej ufał… Za to nastolatek popadł w zamysł, ściskając ciepłe szło w rękach. Głęboko się nad czymś zastanawiał. Lecz gdy w ostrej wymianie zdań zaczęły latać obelgi nie wytrzymał i uderzył ręką w ławę.
- ZARAZ JĄ OBUDZICIE! – warknął z mordem w oczach.
- I kto to mówi – rzecz jasna ostatnie słowo musiało należeć do Isaacka, nie było innego wyjścia.
- Zamknij się Lahey – Stiles posłał mu wyraz twarzy tryskający jadem i nienawiścią, tak szczery, że nawet Lydia była pod wrażeniem. A do żadnego z tej dwójki nie pałała przeogromną chęcią. Wilkołaka zwyczajnie nie lubiła, a Stiles… Cóż, może nie był jej obojętny, ale… Mniejsza.
- Rzecz w tym… - kontynuował Scott – że Laura nie jest niczemu winna. To ofiara.
- Bez śladów walki? Poddała się i co? Potwór jej nie zaatakowała?! – prychnął Isaac.
- Może jest odporna – mruknęła Allison – jak Lydia.
- Myślicie, że nasza mała Lau… - Stiles parsknął śmiechem – zabawne.
- Myślę, że miała po prostu szczęście i została w porę odnaleziona – przerwał McCall nie chcąc wszczynać kolejnej kłótni – Musimy teraz dowiedzieć się co za bestia zabiła kilkunastu ludzi i jak ją unieszkodliwić zanim ucierpią kolejni.
- Dlaczego mamy w tym uczestniczyć?! – prychnął blondyn wywracając oczami. Zapadła cisza. Wszyscy doskonale wiedzieli, że można by było najzwyczajniej w świecie olać sprawę i cieszyć się wakacjami. Jednak czy tego chcieli?
- Bo jesteśmy świadomi – rzekła wreszcie Allison twardo nie spuszczając wzroku z dywanu. Te same słowa usłyszała kiedyś od ciotki, która ją wtajemniczyła – nie możemy siedzieć bezczynnie narażając innych. To nasz obowiązek – wtedy spojrzała na przyjaciół biorąc głęboki oddech.
- Kodeks łowcy – bąknęła Lydia.
- Nie jesteśmy łowcami – szepnął Stiles zlekka zrezygnowany. Miał powoli dość, ale nie mógł, dla paradoksu, znieść myśli o porażce.
- Nie jesteśmy też ludźmi – wtrącił McCall.
- Mówcie za siebie – Stilinski spiorunował go wzrokiem.
- Nie chcesz, nie musisz, sami to załatwimy – rudzielec powiedział nieco hardziej. Jakby w nagłym przypływie odwagi. – Kto jest ze mną? Załatwimy to paskudztwo – wyłożyła rękę przed siebie, a Isaac spojrzał na nią z niewytłumaczalnym błyskiem w oku. Zaimponowała mu.
- Będzie ginąć w męczarniach – fuknął kładąc dłoń na dłoni Lydii, a ta uniosła brwi mierząc go pytającym spojrzeniem. Przez chwile patrzyli sobie w oczy, ale jedno nie umiało z drugiego wyczytać kompletnie nic.
- Zapłaci nam… - dziwność tej chwili przerwała Allison układając palce wzdłuż palców Isaacka i posłała im uśmiech.
- Damy radę – Scott ujął rękę Allie patrząc wymownie na Stilesa, który jęknął od niechcenia i powtórzył gest przyjaciela.
- Zginiemy, wszyscy zginiemy – westchnął, ale pod naciskiem min pozostałych dodał – zemszczę się w piekle – wywrócili oczami, a po chwili ich twarze spoważniały. Poczuli jakby srebrna nić przewiązała każdą rękę po kolei. Złożyli obietnicę. Zaprzysięgli coś, czego złamać nie mogli nawet o tym nie wiedząc. Wiatr otworzył okno na oścież, a świeczka ozdobna w przedsionku zapłonęła, czego nie mogli widzieć. Wszystkich z osobna przeszedł dreszcz.
- Ja, Lydia Martin… - zaczęła rudowłosa opuszczając powieki. Zignorowała natarczywe spojrzenie Stilesa nie przerywając – obiecuję nie złamać przysięgi i walczyć tak długo, póki bestia nie padnie martwa.
            Świeca w przedpokoju zapłonęła jaśniej. Dziewczyna nie wiedziała dlaczego to powiedziała. Coś jej kazało. Instynkt.
            - Ja, Stiles przysięgam… - cała czwórka patrzyła na niego pytająco. Lecz nie przestawał -, że nie złamię obietnicy i będę w niej trwać do ostatniego tchu potwora.
            - Ja, Allison Argent obiecuję być wierna i posłuszna przysiędze, a odetchnę dopiero gdy głowa potwora zawiśnie nad moim łóżkiem.
            - Ja, Isaac Lahey składam przysięgę na własne życie, iż potwór zapłaci, padając trupem.
            - Ja… - młody mężczyzna wziął głęboki oddech – Scott McCall obiecuję, że ochronię przyjaciół własną piersią i ocalę ich przed bestią, która sama będzie błagała o wybaczenie.
            Wszyscy spojrzeli po sobie naelektryzowani nową, dziwną energią. Jeszcze tego nie robili. Nie przysięgali. Po prostu ratowali Beacon Hills od złego, nie zobowiązując się. A wtedy, pod naciskiem Lydii i jej dziwnego wyskoku zaprzysięgli coś sobie nawzajem, nie wiedząc jak obietnica może być poważna.
            - Przysięgam – dodali jeszcze chórem, nie podejrzewając co dzieje się na górze. Bowiem w pokoju Stilesa siedziała ona. Dziewczyna o długich, kasztanowych lokach. Odziana w koszulkę i dresy przyjaciela. Miała inną twarz, złą. Przepełnione pustką oczodoły natomiast wlepiła w zapachową świeczkę, którą trzymała między nogami, a siedziała po turecku.
            - Ja, Laura Deborah Cassandra Mulligan przysięgam nie spocząć póki ich obietnica nie zostanie wypełniona. Tobie i przed tobą ojcze. Mroku – zrobiła jeden ruch głową jakby zaznaczając ciemność panującą w pomieszczeniu. – i  Światło – znów się obróciła, jednak tym razem w stronę niezasłoniętego okna, przez które do pokoju wpadały promienie pełnego księżyca – tobie życiodajny i życia odbierający Ogniu – świeca zapłonęła mocniej, a cień Laury niespokojnie się poruszył. Nie był to jej głos. Mówiła w sposób szczególnie dziwny, jakby typową, wiekową angielszczyzną. – Na własną Krew – uniosła dłoń do ust i nie przedłużając, niewzruszenie pogryzła własny nadgarstek, co zajęło odrobinę czasu. Czerwona osoka kapała razem z woskiem, gdy dziewczyna znów wyczuła to mrowienie. Teraz było ono w okolicach wyłącznie krzyżów oraz między łopatkami. Dziąsła najzwyczajniej w świecie bolały. I to również z nich zaczęła spływać krew, gdy nowe zęby rozdzierały miejsce starych. Kły osunęły się do tyłu dając miejsce niewiele dłuższym ale ostrzejszym. To powodowało ból przeraźliwy, ale Laura nie krzyknęła i nie uroniła ni jednej łezki. Kiedy proces dobiegł końca rana na nadgarstku jakby nigdy nic się zarosła, kły wsunęły się na swoje miejsce, gdy te długie wrosły z powrotem w dziąsła, świeca zgasła, jej oczy znów miały metaliczny odcień stali, a umysł wyrzucił wspomnienia. Pamiętała tylko tyle, że zasnęła w łóżku Melissy, nic więcej, nic mniej.
            Śpiąc już nie mogła słyszeć, jak drzwi frontowe się otwierają. Stanął w nich postawny mężczyzna po dwudziestce. Nie miał zadowolonej miny. Raczej spiętą i zdenerwowaną, jak zazwyczaj. Tuż za nim pojawił się trochę starszy, ale równie przystojny facet, którego charakteryzował kpiący, wręcz lekceważący wyraz twarzy.
            Scott i Isaac spojrzeli po sobie, a Lydia przerywając ich srebrną nić odsunęła się w tył. Za nią poszedł Stiles obejmując przerażonego rudzielca ramieniem.
            Martin miała powody do obaw. Peter Hale zawsze czegoś od niej chciał i nie należało to do próśb najlżejszych, jeśli w ogóle prosił. Podobnie jak Derek. On wymagał.
            - Spokojnie, młoda damo, bez nerwów – zironizował starszy intruz, pod wpływem morderczego spojrzenia syna szeryfa – dziś mniej nieuprzejmie.
            - Isaac – odezwał się Derek przenosząc leniwie wzrok na Lahey’a – nie ładnie załatwiać sprawy życia lub śmierci poza stadem – założył ręce na piersi, a i blondyn się cofnął. – Chyba, że masz NOWE stado – wskazał na Scotta wyzywająco. – McCall, rozważałeś moje słowa? – przełykając ciężko ślinę chłopak spojrzał znacząco na Allison, aby ta poszła na górę zobaczyć co z Laurą. Martwił się. Łowczyni od niechcenia pozostając niezauważoną czmychnęła do pokoju Stilesa gdzie panna Mulligan smacznie spała.
            - Znasz odpowiedź, Hale – odparł twardo. Derek prychnął w tym samym czasie co Peter.
            - Dobrze więc, przyjmijcie chociaż propozycję pomocy. Wiemy co się święci – zaznaczył alfa, lecz nie był w pełni świadom. To jego wuj zapewniał, iż ma plan, ale Derek sprawiał wrażenie bardziej wiarygodnego.
            - Pomocy? – odezwał się Stiles – chcecie nam pomóc?!
            - Nie unoś się, chłopcze – upomniał Peter przeglądając jakieś książki.
            - Jeśli to cię uspokoi – Derek wlepił w siedemnastolatka znaczące spojrzenie – nie knujemy nic nadmiar złego. – Stiles wywrócił oczami.
            - Możemy iść na układ – westchnął Scott – uczciwy. A po wszystkim zastanowię się co dalej…
            Lydia spojrzała na McCalla otwierając oczy szerzej. Chciał dołączyć do stada Dereka?! Nie, dobrze wiedziała, że nie chciał, ale tak przecież właśnie powiedział. Isaac do niego należał i jego życie wcale nie wyglądało kolorowo. Nie jej oczami choć tak na dobra sprawę niewiele wiedziała o chłopaku.
            - Podoba mi się, poproszę warunki – odpowiedź siostrzeńca poprzedził Peter.
            - Razem dorwiemy bestię, razem się jej pozbędziemy i postaramy się współpracować.
            - Dobrze więc – Derek wystawił rękę, którą wilkołak uścisnął, a potem obrócił się na pięcie i wyszedł.
            - Wybaczcie, kiepsko sypia – starszy Hale wskazał na wychodzącego alfę, a później na Isaaca, który bez zbędnych pytań poszedł w ślad Dereka. Sam wyciągnął telefon i odnalazł zdjęcie w galerii ignorując zaskoczenie pozostałych. Pokazał twarz sfotografowanej dziewczyny. Tylko twarz, aby ich nie przestraszyć jej strojem. Derek bowiem nie wiedział, iż wuj odnalazł fotografię.
            - Znacie tę pannę? – Lydia przełykając ślinę skinęła głową. Nie chciała mu mówić, jednak od jakiejś minuty byli wspólnikami. Jeśli to miało pomóc…
            - Moja kuzynka – zadrżała w ramionach Stilesa, który mocniej ją objął.
            - Świetnie – szatyn delikatnie się uśmiechnął widząc ich strach. Nie planował przestrzegać zasad. Niektóre sprawy wolał pozostawić dla siebie – skasowała mi autko – skłamał, po czym wyszedł za innymi wilkołakami, prócz Scotta.
***
            Laura obudziła się wcześnie rano. Jeszcze przed siódmą. Nie drażniło ją słońce, gdyż tamten poranek był pochmurny, mimo to duszny. Dziewczyna nie mogła spać. Przewracała się z boku a bok, nawet nie otwierając oczu, ale gdy już to zrobiła jej serce zabiło szybciej.
            Nie była w pokoju Melissy. Ba, nie był to nawet dom McCallów. Doskonale znała pomieszczenie w którym się znajdowała. Znała tę pościel, biurko, łóżko, okno, a nawet słodki zapach, który unosił się w ciężkim powietrzu.
            Niepewnie przecierając oczy, uniosła się na równe nogi. No pięknie, migrena – pomyślała klnąc pod nosem. Lecz to nie było największe zmartwienie nastolatki. Bowiem dziąsła piekły niemiłosiernie, jakby coś je rozrywało od środka.
            Westchnęła ciężko starając się zignorować ból. Nie pamiętała żadnego wydarzenia minionej nocy, a to iż obmyła się z krwi i przebrała w świeże ciuchy utwierdzało ją w fakcie, że nic poważnego nie mogło się wydarzyć. Lecz czuła tę niepewność. Jakby ubytki we wspomnieniach. Coś ją ominęło, a ona nie miała pojęcia co. Wiedziała jedno. Musi znaleźć Stilesa, a był tam niedawno, gdyż obok posłania leżało jego wczorajsze ubranie.
            Wychodząc na korytarz poczuła unoszący się zapach kawy, którą w kuchni niespokojnie sączył John, woń wymieszała się natychmiast z męskim żelelem pod prysznic, gdyż drzwi łazienki otworzyły się energicznie a w nich stanął on…
            Laura dokładnie zmierzyła spojrzeniem sylwetkę siedemnastolatka. Miał rozczochrane, jeszcze mokre, czarne kosmyki opadające na czoło, dokładnie zarysowane kości policzkowe, pełne usta, zadarty nos i oczy. Piękne oczy. Laura nie potrafiła nazwać tego koloru. Był inny, ni złocisty, ni piwny, pod innym kątem wydawał się zupełnie brązowy, a gdy padało światło słoneczne mogły odnosić się do złota, bądź miodu. Stiles zapinał właśnie rozporek ciemnych dżinsów i poprawiał szarą koszulkę. Nie zauważył jej, a szatynka wlepiała w przyjaciela spojrzenie pełne… No właśnie, czego? Dopiero wtedy mogła mu się przyjrzeć, naturalnemu. Bez głupkowatych, kpiących min, sztucznych uśmieszków… Miał skupiony wyraz twarzy wyrażający zmęczenie, oddychał przez usta i w pełni oddał się podwijaniu rękawów bluzy, którą zarzucił. Szatynka cichutko westchnęła. Była na niego wściekła, bo nie wiedziała co się działo, jednak wydawał się taki bezbronny… Podeszła bliżej i poprawiła kaptur, a Stiles jakby wybudził się z transu i podniósł wzrok posyłając jej niewinny uśmiech. Nagle cała magia zniknęła. Po prostu się rozpłynęła, a Laura przypomniała sobie o przytłaczającej niewiedzy.
            - Tłumacz się – zaczęła zakładając ręce na piersi. Brunet zmarszczył czoło. Mogła zapomnieć? – pomyślał.
            - Ale…
            - Tłumacz. Się. – wycedziła przez zęby.
            Wyglądała jak zatroskana, ale surowa matka. Z wargami ułożonymi w wąską linię i nadąsaną miną. W końcu taka była. Według Stilesa Laura należała do grupy typowych kobiet. Od trzynastego roku życia miała zawsze średniodługie, muśnięte lakierem paznokcie, co w ogóle nie uległo zmianie, malowała się delikatnie, prawie niewychwytnie, jednak choćby tusz do rzęs musiał być. Często powtarzał samemu sobie, że jest naturalnie piękna, bo była. Pamiętał doskonale te utęsknione spojrzenia najróżniejszych chłopaków i jej spojrzenie. Stalowe. Zimne. Jego i Scotta natomiast obdarowywała innym, pełnym… wszystkiego. Sama nazywała się zwyczajną nastolatką, lecz on widział w niej promyk czegoś niezwykłego. Jakby umiał przedrzeć się przez siłę charakteru Laury. Jej odwagę, upartość, a nawet samolubność. Dla przyjaciół była otwarta, serdeczna. Lubił to. Lubił być jej przyjacielem.
            - Stiles, co wydarzyło się wczoraj w nocy?! O ile pamięć mnie nie myli zasnęłam u McCallów! – warknęła zauważając, że chłopak odpływa. Pogrążył się w myślach, myślał o niej.
            - Nic nie pamiętasz? – uniósł jedną brew.
            - Pamiętam, że dzwonił twój ojciec…
            - Umm… Upiłaś się i tak jakoś wyszło – to by wyjaśniało ból głowy, ale Stiles ominął jeden szczegół.
            - Niemożliwe – jej ton stawał się coraz surowszy, a krew pulsowała w żyłach.
            - A jednak – wzruszył ramionami – nie chciałaś mnie puścić, więc zabrałem cię do domu – skłamał. Czuł się podle, bo musiał powiedzieć nieprawdę dziewczynie która zawsze była wobec niego szczera i kłamstwa nie tolerowała.
            - Jestem abstynentem – wycedziła przez zęby, a on starał się zachować powagę. Nie pytał, wiedział że miała słabą głowę. Ale musiał wymyślić bardziej wiarygodne kłamstwo więc się zastanowił.
            - Posłuchaj – westchnął.
            - Słyszę ciszę – otworzyła oczy szerzej.
            - Laura, zadzwoniłaś do mnie w środku nocy, że się boisz – teraz to ona uniosła jedną brew, choć po śmierci mamy zdarzało jej się bać podczas pełni – Scott nie chciał wstać, a Melissa była w pracy, więc po ciebie przyjechałem. Płakałaś i…
            - I się zlitowałeś… - połknęła haczyk. Uwierzyła mu, nie miała podstaw, aby tego nie zrobić. Skinął głową. – Bo straciłam ostatnią rodzinę, więc zlitowałeś się nad sierotą – nienawidziła słowa „Litość”, nienawidziła i już. – umiem sobie radzić sama – prychnęła odrzucając pukle długich włosów na łopatki.
            - Nie wątpię, ale chciałem być dobrym kumplem – teraz to ona skinęła.
            - Jesteś – mruknęła, a Stiles jak najszybciej zmienił temat – możesz wziąć prysznic, zaraz jedziemy. Wskoczę po Scotta, więc będziesz mogła się przebrać.
            - Gdzie? – jęknęła. Nie chciało jej się. W sumie, to wolała już zostać z Johnem i oglądać brazylijskie seriale.
            - Mamy poniedziałek – chłopak posłał jej zadziorny uśmieszek – popatrzysz jak mistrzowie grają w Lacrosse’a.
            Sportowe Lato. Zapomniałaby. Wzdychając ciężko otworzyła drzwi łazienki i zanim za nimi zniknęła obróciła się jeszcze do przyjaciela.
            - Dziękuję, Sti – szepnęła po czym zabrała się za poranną toaletę.
***
            - Poczekaj chłopcze – Isaac usłyszał za sobą męski głos. Zląkł się, gdyż należał on do Petera. Czego znów chciał?! Przecież wiedział, że tego ranka i on, i Erica, i Boyd wybierają się do parku, aby wziąć udział w organizowanym przez szkołę Sportowym Lecie. Coach – nauczyciel wf’u kazał się zjawić wszystkim graczom, jemu również.
            - Czego chcesz? – mruknął pod nosem i leniwie spojrzał na rozmówcę.
            - Miej oko na Lydię Martin – powiedział poważnym tonem, podchodząc do blondyna – nie tyle miej oko, co strzeż ją jak OKA w głowie, rozumiesz?
            - Ale… - nie rozumiał. Owszem, wiedział że starszy Hale ma bzika a punkcie Bashee, jednak żeby aż takiego?!
            - Żadnych „ALE”, to część planu, ona musi przeżyć, a teraz coś będzie chciało odebrać jej życie. Isaac, to najważniejsze zadanie jakie masz do wykonania, jeśli ona ucierpi wszystko może runąć! Bądź blisko, sprawdzaj czy jest w łóżku przed dziesiątą, pałętaj się między jej nogami, chroń własną piersią.
            - Peter, nie mogę!
            - Owszem, możesz… - z cienia wyszedł Derek. No i pozamiatane – pomyślał. Nie mógł sprzeciwić się alfie nawet jeśli za rudą nie przepadał.
            - Nic się jej nie stanie – odrzekł stłumionym głosem.
            - Zuch chłopak – uśmiechnął się Peter szatańsko…

***
O Boże, kiedy ja ostatnio dodałam rozdział tak wcześnie! Szok! To chyba sprawka namnażającej się weny! Dziękuję wszystkim za komentarze i to, że mnie nie opuszczacie. Jesteście najwspanialszymi czytelnikami jakich mogłam sobie wymarzyć! Ale do konkretów. 
Pytaliście tak licznie co z Laurą. Mogę powiedzieć, że naszyjnik tak jakby nią steruje. Laura jest nie tyle opętana. Jest "...". Tak, pomyślcie ;) Może ktoś na to wpadnie. Postarajcie się składać fakty. hihihi.
Co by tu jeszcze...
Niespodzianka szykuje się wielkimi krokami.
Btw. Dziś odcinek TW!
Jaram się!
Obama też się jara!
Teen Wolf!
Jupi!
W taki sposób Was żegnam i wpadam komentować...
Do zatydzień!
xoxo
@YourLittleBoo1

31 komentarzy:

  1. Kocham to opowiadanie na prawdee jak sie ciesze,że tak szybko dodałaś powinnaś częściej to robić ! yey ! też nie mogę się doczekać nowego odc teen wolf. Mam nadzieje,że długo nie będę musiała czekać na następny rozdział :) Życzę weny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię ;) To wiele dla mnie znaczy. Obiecuję, że rozdział pojawi się już we wtorek (NAPISANY! hihihi)
      xx

      Usuń
  2. Epicki rozdział! stiles i laura! <3 ~wera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki młoda. Nie wiedziałam, że czytasz moją twórczość ;) xox

      Usuń
  3. Ła, no to nieźle. :o Nawet nie mam słów, żeby opisać moje wrażenia. O rany. Świetny rozdział! Uwierz na słowa. xD Stiles i Laura! Cudowni. Jak czytałam ten opis o Stilesie (?) to aż sama westchnęłam, hahah. <3 Czekam na kolejny. W ogóle to fajnie, że tak szybko dodałaś. Na serio! Oby wena nigdy Cię nie opuściła. <3
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka i takich tam. <3
    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. To super, że ludziom podoba się moja twórczość. Wena wciąż trwa, jednak na problemy techniczne nie mam wpływu, niestety ;c Do Ciebie wpadnę z opinią gdy nadrobię, co mam nadrobić. Pozdrawiam xx
      PS: Tak, kochani! To ja z drugiego konta ;)

      Usuń
  4. Dobrze, już jestem. Wybacz że nie dodałam komentarza, ale nie miałam już sił po wczorajszej imprezie urodzinowej siostry. Ile się dzieję, boziu. Wiesz wytknęłabym ci błędy, ale ja żadnych nie wiedzę. Mogę być ślepa albo nie przyjrzałam się dokładnie. No dobra jednak coś wyłapałam. "Sobotaniedziela" ? chyba zjadałaś spację ^^ "źycie" czyba ź trzeba zmienić na ż. Od razu mówię że są to błędy na samym początku. Zresztą, świetny rozdział. Dobra przeżyła szok.. Stiles i Laura?! Oooo.. jestem szczęśliwa. Kłam, kłam. Kłamstwo ma krótkie nogi. Irytuje mnie tutaj Lydia, nie wiedzieć czemu. ;-; Peter i Derek ^^ <3 Naprawdę Laura nie pamięta tego co się działo w nocy? Czekaj, czekaj. To ona miała jakąś przemianę?! Miała kły, ciało się regenerowało. O boszz.. zaciekawiłaś mnie że aż nie moge wytrzymać! Co ty mi robisz kobieto?! Ja oszaleję, jeśli rozdział nie pojawi się niebawem! Czekam niecierpliwie na kolejne nn. Twoja "nowa" (Ta, nowa. Może raczej stara, ale zaczynająca od nowa czytać) wierna fanka! Soul :* Dawniej Elose :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, że komentujesz, choć wiem iż tego nie znosisz. To mega motywuje! No cóż, Stiles przejedzie się na tym kłamstwie hihihi. Co z Laurą? Tak, doznała pewnej przemiany. Ale więcej nie powiem. xx

      Usuń
  5. cześć ! Bardzo dobry rozdział, historia niezwykle mnie wciągnęła. Czyżby jakaś chemia między Laurą i Stilesem ? Wiesz nie, oglądam serialu więc nie mam pojęcia jakie tam pary są. Ale to w sumie fajnie tak czytać i poznawać coś nowego. Przeczytałam w którymś komentarzu, ze we wtorek rozdział ?! Genialnie ! Nie będę musiała długo czekać :) Wiem już od czego miałam zacząć ale zapomniałam. Świetny początek, bardzo dobrze napisany. Podobał mi się i to baaaaaaaaaaaaaaaardzo ! Mam dokładnie tak samo :) tydzień w szkole się ciągnie a kochany weekend trwa krócej niż dzień normalnie. Zastanawia mnie co się dzieje z Laurą, ale myślę że niedługo się o tym przekonam. Dzięki za info o rozdziale. Jesteś świetna. Czekam na nowy rozdział z niecierpliwością. Pozdrawiam i życzę weny, którą jak czytam masz, Oby się nie skończyła. !

    Zuzka !
    xxx

    realitybeingadream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię, serial gorąco polecam, jest super! Laura jest jedną wielką zagadką, ale milczę.
      xxx
      Do Ciebie wpadnę niebawem!

      Usuń
  6. Wow! Bombowe :D
    Czo ta Laura?
    To mnie wciągnęło i nie chce wypuścić! Kto chce zabić Lyrę? Laura? Jakiś wilkołak? Co?
    Jasna chorka czekam na następny rozdział. Mam nadzieję że pojawi się niedługo.
    Kinga :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto chcę zabić Lydię? Jakieś nowe pytanie! Wow! Dowiecie się w bodajże rozdziale VIII, tak, tworzy się, lmao.
      Pozdrawiam! xo

      Usuń
  7. Sieeeeeeeeema!
    Ja tylko z krótkim komentarzem, bo trzeba spać. W każdym razie... Przeczytałam całe opowiadanie i mi się bardzo podoba. Co prawda nie wiem o co kaman z Laurą, ale nadal...

    Tylko mała prośba - nie wyśrodkowuj tekstu, bo na prawdę słabo się czyta.

    Pozdrawiam!

    M.K
    last-direction.blogspot.com
    feedback-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och tak, ja wciąż czytam LD, ale słabo z komentowaniem. Okej, podciągnę się ;-; Dziękuję, że wpadłaś, mam nadzieję że szybko mnie nie opuścisz.
      Xoxo
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  8. Okey, znowu musiałam nadrabiać, ale ani trochę nie żałuję :) No może tylko tego, że nie przeczytałam wcześniej .... ;/ Wybacz, ale ten komentarz będzie (trochę) jednocześnie o tym i poprzednim rozdziale, bo pochłonęłam je na raz i ciut mi się mylą x)
    Oh, kobieto! Jaram się twoim opowiadaniem jak nie wiem co i przez to dostałam głupawki. Także przykro mi, ale to tylko i wyłącznie twoja wina, że ten koment będzie jednym wielkim nie ogarem ;> A, więc... Nadchodzi !!!
    Uwielbiam tutaj wszystko, od tajemniczych i po prostu świetnie, wprowadzających w nastrój tytułów, przez idealne proporcje opisów i dialogów, na cudownych gifach skończywszy (Ach te zakrwawione palce! ^^).
    Widzę też nowy wygląd bloga, nie mam pojęcia kiedy się pojawił, ale powiem, że niezły ;)
    Ale może zacznę od początku, hm ? No wiec... Wspominałam już, że kocham te wstawki, co są na początku rozdziałów ? Chyba nie, a są cudowne, takie o wszystkim i o niczym, a jednak na temat. Nie mam pojęcia jak to robisz!
    Co tu jeszcze, ja chciałam... A tak, uwielbiam twoje bogate słownictwo. Czasami mam ochotę się zatrzymać i po kolei rozkminiać powoli każde zdanie, ale kocham to!
    Wspaniale wszystko opisujesz- nastroje bohaterów, ich zachowania, uczucia, to co robią, gdzie się znajdują, ogólnie scenerię. Po prostu jak czytam to twoje dzieło (a co tam, będę ci pochlebiać ! ;]) to wszystko mogę sobie dokładnie wyobrazić. I muszę to przyznać jak czytałam ten fragment, w którym Laura pożywia się na jakimś blondynie to przeszły mnie ciarki! (To był chyba, poprzedni rozdział, ale musiałam o tym napisać, bo ten fragment rządzi! Po prostu zupełnie zapomniałam gdzie jestem, normalnie jakbym czytała horror Kinga! No dobra, może z tym to trochę przesadziłam, ale groza była i to na maksa! Pragnę więcej ;>)
    Dodam jeszcze, że zastanawia mnie kuzynka Lydii... Co to ona tam knuje, hmm... To rozkmina na późniejszą chwilę, bo w tej jestem zupełnie porażona natłokiem akcji, co zresztą też wychwalam. W twoim opowiadaniu nigdy nie wieje nudą. Lubię to! ;)
    Skoro już byłam przy bohaterach... To przyznaję się bez bicia, że powoli zaczynam szipować Stilesa i Laurę *.* Nie mam pojęcia czy zamierzasz iść w kierunku romantycznym dla tej dwójki i nie obchodzi mnie to ! Ja stoję za nimi murem ! Tylko jak ich nazwać ? Nigdy nie byłam dobra w nadawaniu nazw paringom, smutasek ;(
    Tak btw to wielkie dzięki za nadanie nazwy jednemu z szipów na moim blogu, bo jak już wspominałam ja mam do tego dwie, a nawet trzy lewe ręce ;) Hamon *.* Awww, U made my day!
    Także serdecznie pozdrawiam, niech wena cię nie opuszcza, żebyś nadal pisała nam takie cuda! A właśnie wspominałam, że od dzisiaj zamierzam obserwować ? ;) Ta wiem, w końcu ^^
    Zapomniałam jeszcze o ziarnku goryczy, żeby za słodko nie było ;) Chodzi mianowicie o błędy. Tak, nie mylisz się, oto nadciąga czepialska Lenena! Mhahaha! No, ale nie mam za bardzo na co się skarżyć, ehh... Chodzi głównie o interpunkcję. Zwracam na to uwagę, bo sama mam problemy w tej materii. Czasami przecinek jest w złym miejscu lub wgl go nie ma albo kropki zabraknie. Zwracaj na to uwagę. Druga rzecz to to, że gdzieś tam zabrakło wielkiej litery. Wybacz, ale w tym momencie już nie jestem w stanie sobie przypomnieć gdzie, ale jestem na 98% pewna, iż coś takiego zaistniało x) Po trzecie to literówki, ale wiem, że nie ważne jak człowiek się stara to one i tak wystąpią, więc to mogę ci odpuścić #Znaj_moją_litość

    Kocham i zapraszam do siebie, a tu takie małe co nieco na zachętę ;*
    - Alaric ? – zapytałam, podchodząc bliżej do Bonnie i Eleny.
    - Heidi, to Klaus. Opętał Rica – powiedziała z przerażeniem Gilbertówna. Przeszedł mnie dreszcz. Klaus…
    - Tęskniłaś za mną, moja droga ? Muszę przyznać, że ukrywałaś się przede mną dosyć długo, ale nie martw się. Dziś nie jesteś na mojej liście. To samo tyczy się panny Gilbert, natomiast ty – wskazał na Bonnie – to już inna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. O Boże. Hhaahah, kocham twoje komentarze! Słońce, uwielbiam. Są prawie tak epickie jak Karo. Jejku noo! Chciałabym umieć tak komentować. Dziękuję za opinię, to miłe, sama postaram się wkrótce wpaść i wyrazić opinię.
      xx

      Usuń
  9. Dziękuję, zaraz przejrzę tę stronkę z konkursem. Mam nadzieję, że jeszcze wpadniesz.
    XX

    OdpowiedzUsuń
  10. Och, ja też walczę, ale z kartą graficzną. Kiepska sprawia, wiec rozumiem. Również pozdrawiam i cieszę się, że rozdział trafił w gusta.
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj! :)
    Ślicznie zdefiniowałaś ten cytat :)
    Wybacz, ale trochę nie rozumiem tematu... Na pewno jest to spowodowane nie przeczytaniem poprzednich rozdziałów, ale chciałam szybko zajrzeć :D.
    z jakiego to serialu, bo trochę z tym, że są dziwnymi ludźmi kojarzy mi się ze zmierzchem :).
    Możesz zwiększyć czcionkę? Bo bardzo trzeba wytężać wzrok przy czytaniu :/. Byłabym bardzo wdzięczna :)
    Poza tym wiadomo, że jej nie ufają jest nowa, ale może zawarcie przysięgi skłoni ich do zaufania jej? Przecież walczą po tej samej stronie, więc nie powinni robić takiego zamieszania :)
    Mam nadzieję, że ochroni Lydię przed czyhającym złem :)
    Świetne opisy! Naprawdę! Widać, że ćwiczyć od paru lat, prawda? Czy się pomyliłam :D
    Wybacz, że taki krótki komentarz, ale mam się jeszcze pakować, a tego jeszcze nie zrobiłam i wiesz, jak jest... Rozpisze się następnym razem :D.
    Pozdrawiam i dziękuję za komentarz na moim blogu :)
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy ;) Lubię Twoje opowiadanie i ja też dziś byłam bardzo rzeczowa.
      Nie, nie, nie, nieeeeee! To na 110% nie Zmierzch. Nie jestem fanką tej produkcji xd Pamiętniki Wampirów to nie są, a aby zrozumieć ten rozdział należy przeczytać poprzednie. Wiem, sama często tak robię, że pochłaniam ostatni odcinek na jakimś blogu i wytężam rozumek, o co może chodzić ;) Nie mam za złe. Hmmm, może założę zakładkę z małym streszczeniem... To jest myśl, hiihihi.
      Soł, miłego pakowania, wakacji i dużo, dużo weny!
      Dziękuję za opinię.
      Piszę od dwóch, jeśli o to chodzi ;)
      xx

      Usuń
    2. Właśnie ja też nie lubię zmierzchu :D. Ale tak mi się troszkę skojarzyło z tą odmiennością :D. Jestem potterhead :D. Aż mi ulżyło, że nic z tym rzeczy ;). Ale właśnie tak myślałam, bo przecież byłyby takie same imiona, jak w zmierzchu, ale wolałam się dopytać :).
      Jak wrócę z obozu to przeczytam wszystko od początku. Może wtedy zrozumiem o co chodzi? :D
      Też jestem za tym ;p
      Dość długo piszesz :)
      Dziękuję bardzo i Tobie również życzę weny!
      Amy :)

      Usuń
  12. No to tak...
    Rozdział bardzo mi się spodobał. Miło się czytało, z resztą jak pozostałe. Najbardziej jestem ciekawa chyba postaci Daphne, co dalej, co dalej?

    OdpowiedzUsuń
  13. A więc tak właśnie znalazłam to opowiadanie i je przeczytałam ażw końcu się zakochałam w nim ( ogólnie Dziękuję za to ze napisałaś komentarz u mnie na blogu bo takto prawdopodobnie nie poznałabym tego fanfiction ). pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam bohaterów i wystarczyło tylko to że zbaczyłam kto występuje w twoim opowiadaniu wiedziałam że będzie ono o stilsie a twoje profilowe umocniło mnie w tym przekonaniu.A teraz ten fragment gdy Laura patrzy na Stilsa.Jest to pierwsze opowiadanie 'o stilsie'. Już się ucieszyłam że będzie ciekawe ff o nim ale... no właśnie ale stałam się zwolęniczką Scaulry ( Scotta i laury [wciąż ćwiczę nad tą nazwą]). Ten fragment na imprezie ze striptizem Scotta był boski, albo ten poranek po imprezie i rozmowa moich ulubieńców. Dwa razy ją przeczytałam a za drugim razem trochę przerobiłam na lekko jakby to nazwać po prostu mój umysł dodał takiego flirtu ( wiesz laira okrakiem na scottcie ) ale mniejsza o koich przeróbkach z pod tekstem seksualnym. Uwielbiam to ff i wiem że może nie powinnam ale daj jakiś romans laury ze scottem błagam po prostu padam na twarz oni miszą być razem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Sorryy za błędy sle pisałam na telefonie

      Usuń
  14. Zabiłaś mnie. Daj mi więcej Stilesa! Aaaaaaaaaa!

    Wierrna fanka Marta

    OdpowiedzUsuń
  15. Cześć laska!
    Kupę czasu mnie tu nie było, odpoczęłam od blogosfery, internetów i innych gówien, aby móc powrócić.
    Oczywiście nadrobiłam wszystkie rozdziały z zapartym tchem i jestem wręcz zachwycona.
    Najbardziej polubiłam Laurę. Jest bardzo interesująca, szczególnie po przemianie. Podobał mi się fragment śmierci tego kolesia. Jak wbijała pazurki w jego szyję. Ładnie opisane, nienudno i z klasą. Ładnie zabiła. Mwah!
    Potem do moich ulubionych zaliczę moment przysięgi.
    Okej, rozumiem, ale oni nie wiedzą że Laura też się zobowiązała? W sumie ona mówi tutaj, iż ich przysięga musi zostać dopełniona. To za jej sprawą?
    Ja zrozumiałam ten fragment tak, że Lydia zaczęła tak znienacka, po niej Stiles i tak dalej... Że oni nie wiedzieli do końca co robią, jakby działali w amoku. A Mulligan bez ich świadomości dopełniła słowa przyjaciół.
    Tak było?
    Kurczaczki, nie mam pojęcia. Potem wejście Pete'a, mojego męża <3 Uwielbiam tego kolesia. Ten sarkazm, te emocje!
    Omg, laska co ty ze mną robisz?!
    Okej, koniec...
    Jestem ciekawa kolejnej części, nie wiem co nam stworzysz, ale chcę wiedzieć!
    Pozdrawiam i pls, napisz do mnie jak dodasz nowość!
    Gorąco pozdrawia z Chorwacji Val!

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam nadzieję, że komentarz się opublikuje, bo ostatnio mój komputer jest niemożliwy -.-
    Znając Stilesa, to powinien aż rwać się do wyjaśnienia sprawy. Ta przysięga mnie zaintrygowała. Będzie na pewno oznaczać, że przyłożą się do schwytania bestii bardziej niż zwykle. Jestem ciekawa co nakazało Lydii w ogóle ją złożyć. Ale ona jest banshee. nikt jej nie ogarnie. :D Tak w ogóle to jej współczuję. Nie chciałabym mieć przeczucia, że stanie się coś złego i zawsze w takich wypadkach krzyczeć wniebogłosy. ma przewalone. Ale z drugiej strony pełni bardzo ważną rolę. I Stiles objął Lydię, jestem podjarana *.* nie wiem jak Ty, ale ja zawsze im kibicowałam :D
    Kurdę, o co chodzi z tą Daphne? Zaginasz mnie tym. Musi być z tym jakaś grubsza sprawa, bo wnioskuję, że Peter nakazuje Isaacowi opiekować się Lydią, bo może być zagrożona przez jej kuzynkę. jak mnie to wszystko ciekawi! Cieszę się, że tu wpadłam i zaczęłam czytać. Fajnie tak wrócić do 2 sezonu Teen Wolf, kiedy był jeszcze Boyd, Erica no i Allison! Pozdrawiam serdecznie i życzę mnósrwo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie jestem pewna, czy już o tym pisałam, ale uwielbiam te początkowe przemyślenia. Niby są zupełnie odbiegające od treści a jednocześnie pasują i - co jest ich największym atutem - są takie prawdziwe. Bardzo podobała mi się scena przysięgi. Z jednej strony najpierw kłócili się na temat Laury a zaraz za tym potrafili zebrać się w jedną zgraną grupę. To zrozumiałe, że skoro wszyscy są świadomi to czemu nie mieliby chcieć pokonać bestii? W końcu to zawsze jakąś przygoda. Najważniejsze jednak w tym jest to, że z jednej strony oni złożyli sobie przysięgę przeciwko demonowi, a on sam także złożył własną. Piękne zawiązanie akcji. Odnoszę wrażenie, że Laura sama staje się tym potworem i zupełnie nie jest tego świadoma. Ale dlaczego akurat ona? Już jestem ciekawa co z tego wyniknie. Nie do końca ogarniam, te sprawy alf, no ale będę próbować ;) Ważne, że się zgadzają i chcą wspólnie działać. W kupie w końcu siła, prawda? Mi także zupełnie wyjechało z głowy, że chłopaki mają mieć sportowe lato! Haha no zobaczmy jak będą sobie radzić. Opis na temat Stilesa, a potem Laury był naprawdę cudowny. Ja nie wiem, fenomenalnie przedstawiasz postacie, tylko pozazdrościć. Nie wiem dlaczego Isaac (chyba źle napisałam imię ;<) ma mieć oko na Lydię. Być może coś mi umknęło, ale nie rozumiem czemu mogłaby być w niebezpieczeństwie. No dobra ogarnę tekst jeszcze raz i może mi się rozjaśni. ;) Naprawdę muszę zacząć oglądać TW ;P Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Laura zaczyna mnie na poważnie przerażać. Czyżby stała się kimś w rodzaju wampira. O bogowie... Nie chciałabym być teraz ani w jej skórze ani w skórze reszty. To jakaś chora paranoja.
    No i ciekawe co z tą kuzynka Lydii bo straszliwie mnie niepokoi. No i co z ta przysięgą złożoną przez bohaterów? Jakoś tak mam złe przeczucia odnośnie tego wszystkiego. Ale wstęp był chyba najlepszy. :D Cała prawda w nim została zawarta.
    No dobra. To ja już pójdę dalej bo trochę mam do poczytania z czego się ciesze jak dziecko ;D
    Budziaki, Inna :3

    OdpowiedzUsuń

Jeśli posiadasz opinię, śmiało, wyraź ją. Chętnie poczytam, co sądzisz o mojej twórczości i kto wie... Może porwiesz mnie także swoją?